Przeciwko były między innymi duże państwa jak Francja, Wielka Brytania i Włochy, oraz kraje naszego regionu - Czechy, czy Słowacja. Nie będzie więc na razie innej metody liczenia limitów produkcyjnych, która sprawiłaby, że zostaną one dwukrotnie zwiększone. Minister rolnictwa Marek Sawicki argumentował, że to ważna sprawa dla Polski, bo w związku z przyszłorocznym zniesieniem kwot mlecznych i rosnącym zapotrzebowaniem na mleko nasi rolnicy już powiększają stada i obory.
A tymczasem teraz za nadprodukcję grożą kary. „My dzisiaj mamy za poprzedni rok przekroczenie, które będzie kosztowało polskich rolników około 50 milionów euro i jest to znacząca kwota. Natomiast w przyszłym roku, jeśli by tempo produkcji utrzymało się na obecnym poziomie to ta nadwyżka może być jeszcze większa” - powiedział minister. Podkreślił, że przy zmianie naliczania kwot, polscy rolnicy mogliby uniknąć kar. W związku z brakiem zgody na tę propozycję, dyskusja została odłożona na drugą połowę roku, kiedy pracami Unii będą kierowały Włochy.