Kiedy i na jakiej zasadzie państwo może interweniować w gospodarkę? To od lat jeden z największych dylematów ekonomii. Podczas ostatniego kryzysu nastąpiła niespotykana jak na świat wolnorynkowy skala rządowej pomocy. Można podzielić ją na trzy obszary: wsparcie dla sektora finansowego, zwiększenie inwestycji publicznych i wsparcie finansowe dla branż znajdujących się na krawędzi bankructwa.

Każdą z tych kwestii należy oceniać osobno. Typowym błędem popełnianym przez komentatorów życia gospodarczego jest wrzucanie tych trzech typów interwencji do zbioru wspólnego i wnioskowanie, że wszystkie one były niezbędne – o czym ma świadczyć jedna wybrana.
Wsparcie dla sektora finansowego budzi najwięcej kontrowersji. Bo niby dlaczego ratowane przed upadkiem mają być banki czy firmy ubezpieczeniowe, a nie przedsiębiorstwa? Jak długo chodzi o abstrakcyjne banki, jesteśmy przeciwni państwowej pomocy i mało nas interesuje, że pracę stracą tysiące osób. Ale zupełnie inaczej postrzegamy wsparcie rządu, jeśli problem dotyczy naszych depozytów, które nagle przestają być bezpieczne (jak np. na Cyprze). Czy więc dobrze zrobiono, dopuszczając do upadku Lehman Brothers? Przy ówczesnym poziomie wiedzy oraz układzie instytucjonalnym taka decyzja wydawała się najsłuszniejsza. Ci, którzy podejmowali we wrześniu 2008 r. decyzję o niewspieraniu Lehman Brothers (oraz w większości uczestnicy systemu i komentatorzy), nie dostrzegali skali powiązań pomiędzy tym bankiem inwestycyjnym a resztą systemu finansowego.
Już po okazało się, że mało który bank na świecie nie miał do czynienia z tym inwestycyjnym gigantem. Panika, jaka wybuchła, brak wzajemnego zaufania do banków między sobą, ryzyko kolejnych bankructw – wszystko to spowodowało, że jedyną wiarygodną instytucją ostało się państwo. Stąd też potrzeba wsparcia finansowego dla kolejnych banków i instytucji finansowych (m.in. ubezpieczycieli), aby zapobiec efektowi domina. Zauważmy jednak, że amerykańskie banki, które otrzymały wsparcie finansowe, już je spłaciły albo też są w okresie spłacania. Rząd USA wyszedł nawet na plus na tym interesie. Dziś można powiedzieć, że tymczasowe wsparcie dla sektora finansowego było niezbędne. Jednak czas wyciągnąć lekcję z tych wydarzeń i nie narażać nas wszystkich na taki hazard w przyszłości.
Kolejny typ interwencji państwa to zwiększenie inwestycji publicznych w celu pobudzania gospodarki. Takie działanie wynika z zasady, zgodnie z którą w okresach spowolnienia gospodarczego uruchamiane są automatyczne stabilizatory – to wydatki, które rosną, gdy gospodarka hamuje. Nie sposób kwestionować tej idei, chodzi bardziej o skalę oraz trafność takiej pomocy. Jeśli finansowane z tych pieniędzy programy trafiają do rzeczywiście bezrobotnych, ma to jak największy sens. Gorzej, gdy po prostu lekką ręką wydaje się wspólne pieniądze. Interwencja w Grecji polegała na zwiększeniu wydatków socjalnych i szybko okazało się, że po tymczasowym wzroście popytu pieniądze trzeba oddać, a gospodarka tkwi w jeszcze głębszej recesji.
I trzeci z typów interwencji to wsparcie dla branż znajdujących się w zapaści. Jej przeciwnicy mogą podnieść zarzut, że tego typu pomoc to nieuczciwa konkurencja: chronione przed kosztami kryzysu są przedsiębiorstwa, które sobie nie radzą, kosztem tych, które na ciężkie czasy były w stanie się przygotować. Można jednak znaleźć przykłady, kiedy skala załamania, a także jego wyjątkowość mogły uzasadniać tego typu działania. Uwagę należy zwrócić zwłaszcza na dwa przypadki takiej pomocy, której zasady opierały się na odmiennej filozofii. Pierwszy to program niemieckiego rządu wspierający wymianę starych samochodów na nowe: nie dotyczył konkretnych przedsiębiorstw, miał charakter tymczasowy, a jego celem było wsparcie przemysłu motoryzacyjnego w okresie załamania popytu. Na inny rodzaj pomocy zdecydowali się Amerykanie – oni bezpośrednio wsparli koncerny samochodowe. Trudno o jednoznaczną ocenę. Bo jak określić, czy załamanie jest wyjątkowe i niezawinione? Przecież koncerny samochodowe, podobnie jak inne przedsiębiorstwa, funkcjonują na rynku i muszą brać pod uwagę załamanie popytu. A w owym czasie nikt branży informatycznej czy turystycznej nie pomógł. Z drugiej strony skala przemysłu samochodowego – poprzez jego powiązania z innymi branżami – uzasadniała wsparcie.
Co do zasady wspierać należy rozwiązania, które są neutralne dla podatnika, jednak to, czy dana państwowa interwencja będzie neutralna, czy też nie, wiemy dopiero po latach. Może przecież równie dobrze się okazać, że wsparcie nie było wystarczające i firma je otrzymująca w końcu i tak upadła. Stąd też bardziej sprawiedliwe i bardziej efektywne jest rozwiązanie niemieckie. Pod warunkiem oczywiście, że państwo na nie stać.
Jak długo chodzi o abstrakcyjne banki, jesteśmy przeciwni państwowej pomocy. Inaczej postrzegamy wsparcie rządu, jeśli problem dotyczy depozytów