Kryzys w strefie euro jest coraz bardziej odczuwalny. Ilustrują to wyraźnie opublikowane niedawno dane UNCTAD o transgranicznych fuzjach i przejęciach. W 2011 r. wartość tych transakcji wyniosła 526 mld dol., a w zeszłym roku spadła do 310 mld.
Kryzys w strefie euro jest coraz bardziej odczuwalny. Ilustrują to wyraźnie opublikowane niedawno dane UNCTAD o transgranicznych fuzjach i przejęciach. W 2011 r. wartość tych transakcji wyniosła 526 mld dol., a w zeszłym roku spadła do 310 mld.
Firmy w Unii Europejskiej są ciągle przejmowane, wartość transakcji sprzedaży wyniosła 120 mld dol. (172 mld rok wcześniej), ale zupełnie zamarły transakcje kupna dokonywane przez firmy unijne, które łącznie wyniosły zero! A rok temu było ponad 100 mld dol. Zero jest średnią dla UE, na którą składają się między innymi przejęcia zagraniczne przez firmy niemieckie w kwocie 16 mld dol. oraz wycofanie się z inwestycji zagranicznych przez kraje południa Europy we Francji, Włoszech i w Hiszpanii na łączną kwotę 8 mld dol. Kraje Azji znacząco zwiększyły skalę przejęć zagranicznych. Na przykład firmy z Chin dokonały przejęć zagranicznych na kwotę 37 mld dol., firmy z Korei Płd. na kwotę 13 mld, a z Malezji na kwotę 9 mld. Widać coraz wyraźniej, że kraje azjatyckie przyspieszają proces globalnej ekspansji gospodarczej również poprzez transgraniczne przejęcia firm. Dzięki przyjaznemu przejęciu kanadyjskiej Quadry przez KGHM Polska Miedź również Polska po raz pierwszy od wielu lat zaznaczyła swoją obecność na tym rynku. W zeszłym roku firmy zagraniczne dokonały przejęć w Polsce na kwotę 0,8 mld dol., a polskie firmy kupiły firmy zagraniczne na kwotę 3,4 mld dol.
Co wynika z tych statystyk? Po pierwsze, na skutek kryzysu w krajach rozwiniętych, przede wszystkim w Europie, szybko zmienia się globalny układ sił. W miejsce ograniczających skalę działania firm z krajów rozwiniętych coraz częściej wchodzą silne firmy z krajów rozwijających się. Jest to szczególnie widoczne w przypadku firm europejskich. Po drugie, ponieważ recesja w strefie euro z pewnością utrzyma się w 2013 r., a być może potrwa jeszcze dłużej, przeżywające kłopoty firmy unijne będą dalej wycofywały się z wielu rynków zagranicznych. Będzie temu towarzyszyła dalsza przecena aktywów, co pozwoli na pozyskanie udziałów na ciekawych rynkach za relatywnie niską cenę. Po trzecie, dzięki efektowi zielonej wyspy postrzeganie Polski i polskich firm na świecie znacznie się poprawiło. Ten efekt potrwa jeszcze jakiś czas, ale ponieważ polska gospodarka wchodzi w kilkuletni okres stagnacjorecesji, za kilka lat znowu będzie gorszy PR. Mamy zatem z jednej strony okazję do szybszej ekspansji międzynarodowej z powodu kryzysu w strefie euro, a z drugiej strony dobra opinia o Polsce może pomóc w pokonaniu wielu barier mentalnych, które do tej pory w tej ekspansji przeszkadzały. Mam na myśli zarówno bariery w umysłach polskich przedsiębiorców, jak i te związane z postrzeganiem byłych krajów komunistycznych na świecie. Jeżeli teraz nie wykorzystamy tej szansy, to za kilka lat znowu będzie dużo trudniej, firmy unijne się pozbierają po kryzysie, a firmy azjatyckie będą znacznie lepiej przygotowane i bardziej zaawansowane w potężnej globalnej ekspansji.
W Polsce doszliśmy do silnej bariery rozwojowej. Za kilka lat uderzy w nas demograficzne tsunami, gdy pokolenie wyżu powojennego przejdzie na emerytury. Liczba osób aktywnych zawodowo osiągnęła maksimum w 2012 r. i już będzie spadać. Przez dekady! Dlatego już się nie wzbogacimy, sprzedając sobie nawzajem produkty i usługi, musimy coraz skuteczniej zdobywać rynki zagraniczne. Globalna ekspansja bardzo często musi się wiązać z odpowiednią aktywnością rządu, administracji publicznej i dyplomacji. Tak jest w innych krajach, które dokonują skutecznej ekspansji międzynarodowej. Potrzebna jest też zmiana mentalności. W Polsce ciągle odtrąbiamy sukces, gdy zagraniczna firma postawi montownię i stworzy kilkaset miejsc pracy. Prezesi polskich firm wielokrotnie w rozmowach mówili mi, że inwestorzy zagraniczni są często traktowani lepiej niż rodzime firmy. To odwrotnie niż w krajach rozwiniętych, w Niemczech dobrze rozumieją, że w interesie kraju jest wspierać firmy niemieckie, a niekoniecznie firmy zagraniczne na terenie Niemiec. Podobnie we Francji. Tamte kraje stosują politykę ekonomicznego patriotyzmu, my też musimy ją stosować.
Uważam, że jest pilna potrzeba przygotowania i wdrożenia strategii globalnej ekspansji polskich firm. Na podstawie analizy ich obecnych dokonań na rynkach międzynarodowych należy wyłonić grupę tych, które udowodniły, że są gotowe do globalnej ekspansji, lub takich, które mają do niej wysoki potencjał. I trzeba wspierać te firmy wszelkimi sposobami dozwolonymi przez prawo. Tak robią inne, mądre kraje, które dzięki temu szybko się bogacą. Powinniśmy brać z nich przykład. Szansą na skok rozwojowy Polski nie są fundusze unijne, które pogrążyły kraje południa Europy, odbierając im konkurencyjność. Szansą dla Polski są nasze własne firmy odnoszące globalne sukcesy. Jak będzie wiele tych sukcesów, to w Polsce będzie się działo dobrze i żyło dostatnio.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama