Wskazywano, że sytuacja, w której Poczta Polska zachowa monopol w tym obszarze, będzie mogła być wykorzystana przez nią do pokrycia strat tam, gdzie będzie musiała obniżyć ceny albo zainwestować w nowe rozwiązania. Pesymistyczne przepowiednie niestety często się spełniają. Media informują o kolejnych jednostkach, które rezygnują z dostarczania przesyłek przez listonoszy – właśnie z powodu wygórowanych cen. Rzeczniczka warszawskiej dzielnicy Śródmieście stwierdziła wprost: „Z uwagi na zawyżone ceny usług, dyktowane przez pocztowego monopolistę, od tego roku Urząd Dzielnicy dostarcza decyzje podatkowe poprzez własnych pracowników. Jest to metoda dwukrotnie tańsza”.
Poczta Polska może być spokojna o swoje dochody jeszcze przez co najmniej kilka lat. W tej części rynku nie zmieni się nic lub niemal nic. Paradoksalnie, cenowej rewolucji nie należy się też spodziewać w uwolnionym segmencie rynku pocztowego, czyli w obszarze przesyłek zwykłych. Po pierwsze, mimo prawa, gwarantującego Poczcie monopol, system dociążania korespondencji pozwolił prywatnym operatorom na obejście ustawowej wyłączności. De facto jeszcze przed 1 stycznia 2013 r. istniała tu konkurencja. Po drugie, możliwość cenowej konkurencji przy takich usługach jest siłą rzeczy bardzo ograniczona. Granicą obniżania ceny jest bowiem jakość usług, odczuwalna przez klienta.
Po kwartale funkcjonowania na wpół zliberalizowanego rynku pocztowego widać, że firmy walczą o klienta, powiększając gamę dodatkowych usług i wprowadzając nowe rozwiązania, uwzględniające także coraz większą rolę korespondencji elektronicznej. Speedmail, prywatny operator wyspecjalizowany w usługach dla biznesu, jako pierwszy w Polsce wprowadził możliwość śledzenia przesyłki pocztowej. Dotąd ta usługa, z często za dodatkową opłatą, była wykorzystywana przez firmy kurierskie. Co najmniej dwóch operatorów, w tym Poczta Polska, uruchomi niedługo tzw. przesyłki hybrydowe. Ta usługa polega na tym, że klient wysyła korespondencję w formie elektronicznej, a operator drukuje ją, kopertuje i wysyła. W przypadku instytucji, które wysyłają miesięcznie nawet sto-dwieście listów, taka usługa daje wyraźne oszczędności. Myślę, że do końca roku można się spodziewać jeszcze kilku interesujących pomysłów.
Nie ma co jednak liczyć na szybką zmianę Prawa pocztowego. Przyjęte w grudniu 2012 r. przepisy nie zadowalają chyba nikogo. Brak jest jednak politycznej woli, by otwierać dla prywatnych operatorów kolejne segmenty rynku pocztowego. A szkoda, bo racjonalizacja wydatków jest obowiązkiem nie tylko firm, ale i jednostek publicznych. Im większe ograniczenia w wyborze usługodawcy, tym trudniej o oszczędności…