“Japonia osłabia jena a w ślad za nią mogą pójść inne kraje” – oświadczył dzisiaj na konferencji w Moskwie pierwszy zastępca prezesa banku centralnego Rosji, Aleksiej Uliukajew.
Ostrzeżenie z kraju, który obecnie przewodniczący G 20 nadeszło nazajutrz po tym, jak premier Luksemburga Jean-Claude Juncker skarżył się na „niebezpiecznie wysoki” kurs euro, zaś wicegubernator Norges Bank, Jan F.Qvigstad stwierdził, że stały wzrost korony może wpłynąć na kształtowanie stóp procentowych.
Stawka na osłabianie walut wynika z konieczności znalezienie nowych sposobów ożywienia wzrostu gospodarczego w chwili, gdy wyczerpały się możliwości polityki monetarnej i fiskalnej. Ryzyko polega jednak na tym, że jeśli jakiś kraj próbuje wesprzeć eksport, równocześnie podważa on konkurencyjność innych gospodarek i prowokuje działania odwetowe – komentuje Bloomberg.
Wtorek „zapisze się jako pierwszy dzień, podczas którego europejscy decydenci oddali strzały w wojnie walutowej 2013 roku” – mówi Chris Turner, szef strategii walutowej w ING Groep w Londynie.
Obecne potyczki mogą prowadzić do starć ministrów finansów i szefów banków centralnych G 20, kiedy spotkają się oni w przyszłym miesiącu w Moskwie, czyli w trzy miesiące po potwierdzeniu obietnicy członków ugrupowania z 2009 w sprawie „powstrzymywania się od konkurencyjnej dewaluacji walut”.
Jeśli Szwajcaria zablokowała aprecjację franka wobec euro już we wrześniu 2011 roku, to Japonia przyczyniła się do nowej rundy retoryki w tej sprawie, kiedy nowo wybrany premier Shinto Abe zainicjował kampanię wsparcia wzrostu gospodarczego za pośrednictwem bardziej agresywnych działań banku centralnego. Od grudnia jen stracił 11 proc. w stosunku do dolara i w tym tygodniu spadł do najniższego poziomu od dwóch lat.