Jedna czwarta zatrudnionych w prywatnych firmach nie dostaje wypłaty od co najmniej trzech miesięcy. Firmy zalegają z płatnościami dla kontrahentów.
Jednym z najboleśniejszych objawów greckiego kryzysu są zatory płatności – firmy zwlekają z rozliczeniem się z kontrahentami, nie wypłacają pensji na czas i spóźniają się z regulowaniem zobowiązań podatkowych. Problem z terminowym opłacaniem rachunków jeszcze bardziej pogrąża tamtejszą gospodarkę.
Według danych rządowych co czwarty z 2 mln pracowników sektora prywatnego w ostatnim czasie nie otrzymywał pensji przez co najmniej trzy miesiące z rzędu. Grecka Konfederacja Pracowników, Rzemieślników i Kupców informuje z kolei, że co trzecia mała i średnia firma spóźnia się z regulowaniem zobowiązań wobec dostawców. Jak twierdzi spółka audytorska Grant Thornton, średni czas oczekiwania na płatność wynosi w Grecji 83 dni. To najgorszy wynik w UE. Dla porównania polski przedsiębiorca czeka na przelew średnio 32 dni.
Z kolei z raportu holenderskiej firmy ubezpieczeniowej Atradius wynika, że aż 41 proc. krajowych faktur jest opłacane z opóźnieniem lub w ogóle. Przeciętna dla Europy Zachodniej to 31 proc. Jakie są przyczyny zwłoki? 89 proc. przedsiębiorców stawia sprawę jasno: niewystarczająca ilość pieniędzy. Sytuacja przypomina najgorsze lata jelcynowskiej Rosji, gdy pracownicy całymi latami czekali na wypłaty.
Zatory płatności to dla gospodarki wyjątkowo groźne zjawisko, o czym najlepiej wiedzą podwykonawcy budowanych w Polsce autostrad. Problemy jednej dużej firmy wystarczają, by sparaliżować kilkunastu czy kilkudziesięciu mniejszych dostawców lub podwykonawców. Firmy bankrutują albo ich pracownicy nie dostają wypłat – co z kolei prowadzi do spadku konsumpcji i powoduje kłopoty z regulowaniem zobowiązań u kolejnych przedsiębiorców. Między kwietniem 2011 r. a lutym 2012 r. bezrobocie w Grecji wzrosło z 16,1 proc. do 21,7 proc.
Jeśli chodzi o wypłacenie pensji, największe problemy przeżywa służba zdrowia. „The Wall Street Journal” opisuje losy Nosokomio Erikos Dunan, czyli szpitala im. Henry’ego Dunanta w Atenach. 1150 pracowników placówki właśnie dostało pensje za grudzień ubiegłego roku. Za 2012 r. nie otrzymali ani centa. – Szpital nadal działa tylko dlatego, że lekarzom zależy, by działał – mówił gazecie Amerykanin Anthony Rapp, członek zarządu lecznicy.
Nawet rząd ma poważne problemy z rozliczaniem się z obywatelami. Jeden z największych producentów dżinsów w Europie Eliniki Ifandurja nie otrzymał 7 mln euro z tytułu nadpłaconego VAT. – Rząd sztucznie wydłuża procedury. Nikt w Grecji nie wie, co wydarzy się jutro – mówił „WSJ” szef firmy Joanis Akas, który od początku kryzysu m.in. przez problemy z płynnością finansową musiał zwolnić co czwartego pracownika.

Średni czas oczekiwania na płatność wynosi w Grecji 83 dni