Trzy firmy zgłosiły gotowość do udziału w przetargu na 26 wielozadaniowych śmigłowców dla wojska - poinformował w poniedziałek Inspektorat Uzbrojenia. Są to: Agusta Westland, Eurocopter oraz Sikorsky.

Producenci musieli przedstawić m.in. zezwolenie na obrót wyrobami wymagającymi koncesji, zaświadczenie o zdolności kredytowej i potwierdzenie zdolności do ochrony informacji niejawnych. Następnym etapem będzie określenie warunków przetargu i kryteriów oceny ofert. Po negocjacjach technicznych firmy będą mogły złożyć ostateczne oferty. Rozpisując przetarg MON zastrzegło, że umowa dostawy może się wiązać z obowiązkiem offsetu.

W przetargu nie ma Rosjan

Zainteresowanie przetargiem wyraziły włosko-brytyjska grupa Agusta Westland S.p.A., do której należą PZL Świdnik; Eurocopter SAS (spółka europejskiego koncernu lotniczo-zbrojeniowego EADS) oraz amerykańska Sikorsky International Operations Inc. - właścicielka PZL Mielec. W przetargu nie wystartował rosyjski Rosoboronoeksport, choć w dniu przetargu firma zapowiadała chęć udziału w postępowaniu, przyznając zarazem, że warunki są trudne do spełnienia.

W ogłoszonym pod koniec marca przetargu resort chce kupić 26 śmigłowców dla wojsk lądowych, powietrznych i marynarki. Maszyny w różnych wersjach mają być skonstruowane na podstawie jednego wspólnego typu.

Dla Wojsk Lądowych MON chce kupić 16 śmigłowców w wersji transportowej. Siły Powietrzne mają otrzymać trzy maszyny przystosowane do misji poszukiwawczo-ratowniczych, a Marynarka Wojenna siedem maszyn - cztery do zwalczania okrętów podwodnych i trzy poszukiwawczo-ratownicze.

Dostawy śmigłowców przewidziano na lata 2015-17, przedtem wybrany w przetargu oferent ma dostarczyć symulatory. Szef MON Tomasz Siemoniak przyznawał wcześniej, że przetarg na 26 śmigłowców to początek procesu wymiany wiropłatów w polskiej armii.

Obecnie do zadań transportowych, poszukiwawczych i zwalczania okrętów polska armia używa Mi-8 i Mi-17 oraz morskich Mi-14 produkcji radzieckiej i rosyjskiej oraz lżejszych śmigłowców polskiej produkcji Sokół i Anakonda. MON chce, by produkcja i serwis nowych śmigłowców odbywały się w kraju.

W Polsce działają dwa zakłady wytwarzające śmigłowce - PZL Świdnik związana z brytyjsko-włoską grupą Agusta Westland (proponuje ona nową konstrukcję AW149) oraz należące do amerykańskiej firmy Sikorsky PZL Mielec, gdzie produkuje się znany śmigłowiec Black Hawk w wersji S-70i. Remontów i modyfikacji śmigłowców produkcji rosyjskiej dokonują należące do MON Wojskowe Zakłady Lotnicze nr 1 w Łodzi.

Ostatniego zakupu śmigłowców - pięciu Mi-17 - MON dokonało w 2010 r. w ramach pilnej potrzeby operacyjnej dla kontyngentu afgańskiego. Minister obrony Bogdan Klich mówił wtedy, że "jest to ostatnia partia śmigłowców produkcji poradzieckiej". W styczniu br. szef Sztabu Generalnego WP gen. Mieczysław Cieniuch za "mało prawdopodobne" uznał, "by wygrały śmigłowce obecnie używane".

Zakupy śmigłowców zapowiadano od kilku lat, przewidując, że z ponad 250 wojskowych helikopterów do 2018 r. trzeba będzie wycofać dwie trzecie. Za rządów PiS zapowiadano "narodowy program śmigłowcowy" - zakup 156 opartych na wspólnej platformie śmigłowców dla wojska, służb MSW i pogotowia ratunkowego. Zamiar wybrania wspólnej platformy dla śmigłowców do bardzo różnych zadań i koszty takiego zakupu okazały się nierealne. Jako pierwsze nowe maszyny kupiło w 2007 r. Lotnicze Pogotowie Ratunkowe, wybierając śmigłowce Eurocopter EC-135.