Przedstawiciel rosyjskiej firmy zbrojeniowej Rosoboroneksport oświadczył, że firma chce wziąć udział w przetargu polskiego Ministerstwa Obrony Narodowej na 26 śmigłowców wielozadaniowych. Przetarg został ogłoszony przez MON w czwartek.

"Jesteśmy zainteresowani udziałem w tym przetargu i obowiązkowo będziemy w nim uczestniczyć" - powiedział rosyjskiej agencji ITAR-TASS Wiaczesław Dawidienko z Rosoboroneksportu, który odpowiada za eksport rosyjskiego uzbrojenia. Przyznał jednocześnie, że warunki przetargu są dość trudne.

Inspektorat Uzbrojenia MON opublikował w czwartek informację o ogłoszeniu przetargu na 26 średnich śmigłowców wielozadaniowych dla polskiej armii. Do Wojsk Lądowych ma trafić 16 śmigłowców w wersji transportowej. Siły Powietrzne mają otrzymać trzy maszyny poszukiwawczo-ratownicze. Z kolei Marynarka Wojenna ma dostać siedem maszyn - cztery do zwalczania okrętów podwodnych i trzy poszukiwawczo-ratownicze. Wszystkie śmigłowce mają wykorzystywać "wspólną platformę".

MON chce, by umowa została zrealizowana do końca listopada 2017 r., ale większość maszyn oraz pakiety logistyczny i szkoleniowy resort chce otrzymać dwa lata wcześniej. Zakup ma zostać sfinansowany z programu modernizacji technicznej armii.

Rosjanie gotowi wziąć udział w offsecie

Ogłoszenie zawiera informację, że "realizacja zamówienia może skutkować obowiązkiem zawarcia umowy offsetowej". Dokładnych warunków przetargu nie podano; IU MON poinformował jedynie, że zawierają one informacje zastrzeżone.

Firmy startujące w przetargu mają na złożenie dokumentów czas do 7 maja. Procedura przetargowa zakłada, że po tym, jak producenci złożą swoje zgłoszenia, MON przeprowadzi z nimi negocjacje techniczne, po czym firmy będą składać oferty ostateczne. Ministerstwo zaplanowało też test oferowanych śmigłowców.

Obecnie polska armia do zadań transportowych, poszukiwawczych i przeciwokrętowych używa głównie śmigłowców Mi-8 i Mi-17 oraz morskich Mi-14 skonstruowanych przez rosyjskie zakłady Mila, a także krajowych Sokołów i Anakond. Przedstawiciele MON podkreślali, że produkcja i serwis nowych śmigłowców powinny się odbywać w Polsce. W kraju przez powiązane z nimi przedsiębiorstwa obecne są włosko-brytyjska AgustaWestland (Świdnik) i amerykańska Sikorsky Aircraft (Mielec).

Ostatnie śmigłowce - pięć Mi-17 - MON kupiło w 2010 r. dla kontyngentu afgańskiego. Jak przypomina ITAR-TASS, umowę na ich dostawę Polska podpisała z Rosoboroneksportem.

Jeszcze przed formalnym ogłoszeniem przetargu wydawca magazynu "Raport" Wojciech Łuczak pytany o spodziewaną wartość umowy ocenił, że za jeden śmigłowiec trzeba liczyć średnio ponad 10 mln zł. Z kolei redaktor naczelny miesięcznika "Nowa Technika Wojskowa" Andrzej Kiński szacuje, że wartość kontraktu może wynieść - biorąc pod uwagę specjalistyczne wyposażenie niektórych śmigłowców - 4 mld zł.

W 2010 r. minister obrony Bogdan Klich mówił, że zakup wynikał z pilnej potrzeby i "jest to ostatnia partia śmigłowców produkcji, nazwijmy to, poradzieckiej". W styczniu br. szef Sztabu Generalnego WP gen. Mieczysław Cieniuch za "mało prawdopodobne" uznał, "by wygrały śmigłowce obecnie używane". Natomiast, zdaniem Łuczaka, gdyby rosyjskie zakłady Mil zapewniły montaż i obsługę nowych śmigłowców w Polsce, nie można by wykluczyć zakupu z tego źródła.