Co to jest horyzont? To linia, która oddala się w miarę, jak się do niej zbliżamy
Koniec kryzysu widać już na horyzoncie, taką diagnozę i dziś stawiają przedstawiciele jedynie słusznej linii myślenia. Zakłada ona, że zwykłym zjadaczom chleba z mrożonego ciasta trzeba wygłaszać w telewizorze takie optymistyczne teksty, jak kiedyś towarzysze z POP-ów, a wtedy ci zjadacze będą dalej brać kredyty i kupować, domy, samochody, ubrania, wycieczki. I gospodarka będzie się kręcić przez jakiś czas jeszcze. Tak jak kręcił się system komunistyczny. Do czasu.
Koniec kryzysu widać już na horyzoncie, taką diagnozę i dziś stawiają przedstawiciele jedynie słusznej linii myślenia. Zakłada ona, że zwykłym zjadaczom chleba z mrożonego ciasta trzeba wygłaszać w telewizorze takie optymistyczne teksty, jak kiedyś towarzysze z POP-ów, a wtedy ci zjadacze będą dalej brać kredyty i kupować, domy, samochody, ubrania, wycieczki. I gospodarka będzie się kręcić przez jakiś czas jeszcze. Tak jak kręcił się system komunistyczny. Do czasu.
Za komuny był taki dowcip. Towarzysz z organizacji wojewódzkiej jedynej słusznej partii przyjeżdża do miasteczka, gdzie na rynku spędzono mieszkańców, żeby posłuchali, co towarzysz ma do powiedzenia. – Naród z partią! – krzyczy towarzysz do szczekaczki. Oklaski. – Partia z narodem! – krzyk przeplata się gulgotem. Oklaski. – A dobrobyt widać już na horyzoncie – zapowiada towarzysz. Cisza. – Dlaczego nie klaszczą – pyta zaniepokojony przewodniczącego organizacji partyjnej w miasteczku. Ten po krótkiej naradzie z innymi towarzyszami odpowiada – nie wiemy, co to jest horyzont. Towarzysz z województwa też nie wiedział, nie miał tego na szkoleniu. Natychmiast wysłano sekretarkę do miejscowej biblioteki, żeby sprawdziła w encyklopedii, co oznacza słowo „horyzont”. Migiem wróciła z karteczką. Zadowolony towarzysz czyta: horyzont – to taka linia, która się oddala w miarę, jak się do niej zbliżamy.
Koniec kryzysu widać już na horyzoncie, taką diagnozę i dziś stawiają przedstawiciele jedynie słusznej linii myślenia. Zakłada ona, że zwykłym zjadaczom chleba z mrożonego ciasta trzeba wygłaszać w telewizorze takie optymistyczne teksty, jak kiedyś towarzysze z POP-ów, a wtedy ci zjadacze będą dalej brać kredyty i kupować, domy, samochody, ubrania, wycieczki. I gospodarka będzie się kręcić przez jakiś czas jeszcze. Tak jak kręcił się system komunistyczny. Do czasu.
Zgadzam się ze stwierdzeniem, że koniec kryzysu widać już na horyzoncie, jeżeli przyjmiemy definicję horyzontu jak powyżej. Wskaźniki wyprzedzające OECD, które zapowiadają koniunkturę w realnej gospodarce z około półrocznym wyprzedzeniem, kontynuują spadki. W najbardziej dla nas istotnych dużych gospodarkach Unii Europejskiej – Niemcy, Francja, Włochy, Wielka Brytania – te spadki są silne co zapowiada solidną recesję. Tego nie zneutralizuje drobna poprawa sytuacji w USA, ponieważ jednocześnie obserwujemy zapowiedź dalszego pogorszenia koniunktury w Chinach i Indiach. W przypadku Indii spadek wskaźnika wyprzedzającego jest do poziomu znacznie poniżej tego, który zaobserwowano przed globalną recesją w 2009 roku. Załamuje się światowy handel, czego jeszcze nie widać w danych, bo te będą dostępne z opóźnieniem. Ale bardzo silnie spadł Baltic Dry Index, który mierzy cenę przewozu frachtu. Spadł do poziomów obserwowanych podczas recesji po upadku braci Lehman. Rynki wschodzące nie będą ratunkiem dla świata, opublikowany w tym tygodniu raport HSBC i Markit o tych rynkach pokazuje, że znajdują się one w fazie stagnacji lub niskiego wzrostu.
Ale tezę o tym, że koniec kryzysu widać już na horyzoncie, wspierają również dane zebrane podczas moich spotkań z przedstawicielami biznesu i wpisy na moim blogu ekonomicznym. Hurtownie materiałów budowlanych obniżają ceny poniżej kosztów i zwalniają ludzi. Dwie osoby z zarządów dużych firm z branży spożywczej mówiły mi o spadku popytu na produkty tej grupy oraz o nadchodzących zwolnieniach w ich firmach. Te firmy widzą też spadającą wartość tzw. koszyka konsumenta (suma wartości towarów w koszyku w markecie kupowanych przez przeciętnego Polaka) i zmianę strukturalną w tym koszyku. Więcej w nim towarów podstawowych, a mniej na produktów typu premium. Na przyjęciu rozmawiałem z Carlosem, bankierem z Hiszpanii. Jego lokalny bank ma kilka tysięcy nieruchomości do sprzedania, ale nie ma na nie chętnych. Na tym samym przyjęciu średniej wielkości inwestor na rynku nieruchomości mieszkalnych narzekał, że w jego branży jest dramat. Kiedyś każdy, kto do niego przychodził, dostawał kredyt na mieszkanie, a teraz dostaje jeden na pięciu. Prezes firmy zajmującej się gazami technicznymi mówił z kolei o silnym spadku zamówień na butle z gazem napędzającym wózki widłowe. A skoro kupują mniej gazu, to znaczy, że te wózki mniej spalają, a przy braku innowacji ograniczających spalanie to oznacza, że te wózki wożą mniej palet.
Obserwuję wskaźniki ekonomiczne z jednej strony i desperackie próby ratowania koniunktury przez polityków i bankierów centralnych z drugiej. Rynki finansowe raz reagują silnymi spadkami na perspektywy recesji w strefie euro, a zaraz potem euforycznie rosną po zapowiedzi drukowania pieniędzy przez EBC, tylko że tylnymi drzwiami, tak żeby nie łamać prawa wprost. To syndromy typowe dla pogranicznego zaburzenia osobowości, które charakteryzują: wahania nastroju, napady intensywnego gniewu, niestabilny obraz siebie, silny lęk przed odrzuceniem, gorączkowe wysiłki mające na celu uniknięcie odrzucenia, działania autoagresywne oraz chroniczne uczucie pustki i braku sensu w życiu. To zaburzenie wymaga wielokierunkowego leczenia, długoletnich psychoterapii, a niekiedy też hospitalizacji.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama