W zeszłym roku WIG miał według prognoz TFI urosnąć o 10 – 20 proc. Faktycznie spadł o 20 proc.
W zeszłym roku WIG miał według prognoz TFI urosnąć o 10 – 20 proc. Faktycznie spadł o 20 proc.
ING TFI i Skarbiec TFI wróżyły wzrost Warszawskiego Indeksu Giełdowego w 2011 r. o 15 proc. Również Pioneer Pekao TFI mówiło o zwyżce rzędu 10 – 15 proc. Najbardziej optymistyczne było Quercus TFI – obstawiało, że wskaźnik może wspiąć się nawet o 20 proc. Tymczasem WIG w 2011 r. zanurkował o 20 proc. Rozbieżność wyniku z prognozami towarzystw inwestycyjnych jest uderzająca. Wymienione prognozy pojawiły się w grudniu 2010 r. na portalu GPWInfoStrefa, powszechnie czytanym przez inwestorów.
Analitycy wskazują, że prognozy te miały kilka punktów wspólnych. – Po pierwsze, wszystkie ostrzegały przed dużą zmiennością na giełdzie, czyli dużymi wahaniami cen papierów – mówi Paweł Majtkowski, analityk Expandera. Przedstawiciele TFI tłumaczyli, że główną tego przyczyną będą problemy krajów PIIGS, czyli Portugalii, Włoch, Irlandii, Grecji i Hiszpanii.
Poza tym przedstawiciele TFI byli optymistyczni z tych samych powodów. Wskazywali na racjonalną wycenę polskich spółek, która powinna zachęcić inwestorów do kupna akcji. Podkreślali przesuwanie się kapitału z rynków rozwiniętych na wschodzące, do których zaliczana jest Polska. Przypominali też o wyróżniającej się – w skali Europy – kondycji gospodarki wyrażanej tempem wzrostu PKB. Daje się w nich odnaleźć nawet nadzieję, że Polska wreszcie zacznie być postrzegana jako gracz niezależny od innych, słabszych krajów Europy Środkowej i Wschodniej.
Ten optymizm okazał się nieuzasadniony. – Polska nie została wyjęta z koszyka „Europa Środkowa i Wschodnia”. Jest tam do dziś, na co wskazuje osłabienie się złotego w sytuacji narastających problemów Węgier. Chyba dopiero bankructwo tego kraju i brak jego negatywnego wpływu na sytuację Polski mógłby do tego doprowadzić – uważa Majtkowski.
Agnieszka Decewicz, ekonomista Banku Zachodniego WBK, wskazuje, że pomimo dobrej sytuacji gospodarczej i finansowej Polski rosnąca awersja inwestorów do ryzyka przełożyła się na spadki cen akcji. – Ogromną awersję do ryzyka widać było nie tylko po wycenach spółek z GPW. Mimo że Ministerstwo Finansów już w październiku zdołało sfinansować potrzeby budżetu, rentowność polskich obligacji pod koniec roku rosła, czyli cena spadała – mówi Decewicz.
Zarówno Majtkowski, jak i Decewicz podkreślają, że to oderwanie zachowania cen papierów wartościowych od sytuacji w realnej gospodarce było tak duże, że nie należy nadmiernie ganić przedstawicieli TFI za nietrafione prognozy. – Można by oczywiście zastanowić się nad tym, czy analitycy nie powinni ponosić odpowiedzialności za opublikowanie chybionych prognoz. Ale takie rozwiązanie musiałoby dotyczyć nie tylko analityków TFI, ale wszystkich instytucji finansowych – zastanawia się Majtkowski.
DGP przypomina
Prognozy optymistyczne i katastroficzne
Towarzystwa inwestycyjne najczęściej podają do publicznej wiadomości prognozę środkową. Nie podają prognozy optymistycznej ani pesymistycznej, które uwzględniają skrajne scenariusze mogące wystąpić w życiu gospodarczym i politycznym, w tym scenariusze katastroficzne. Dla przykładu: prognoza optymistyczna Skarbiec TFI dla WIG na 2012 r. mówi, że wzrośnie on o 58 proc. (rozwiązanie problemów strefy euro, bardzo pomyślna sytuacja gospodarcza w USA), środkowa 12 proc., a pesymistyczna -12 proc. Istnieje więc możliwość, że bliższe prawdy okazało się to, co TFI uznawały za najbardziej pesymistyczne prognozy.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama