Narodowy Bank Polski nie broni swoimi interwencjami walutowymi konkretnego poziomu kursu złotego, a dotychczasowe interwencje miały pokazać, że bank centralny nie działa incydentalnie i ma instrumenty, których może użyć - poinformował prezes NBP Marek Belka.

"W ciągu kilku dni złoty osłabił się wobec euro z poziomu 4,40 do 4,53. W normalnych warunkach nazwalibyśmy to currency crash. Nasze trzy interwencje miały pokazać, że nie działamy incydentalnie, że mamy działa, których możemy użyć" - powiedział Belka cytowany przez portal Obserwatorfinansowy.pl na piątkowym spotkaniu z prezesami banków komercyjnych.

Szef banku centralnego podkreślił również, że NBP poprzez interwencje nie broni jakiegoś wyznaczonego kursu.

"Jeśli trend będzie taki, że pewne kategorie kapitału wychodzą z rynków wschodzących, w tym z naszego, to i tak niewiele będziemy mogli zrobić. Możemy jedynie spowodować, żeby ten proces nie miał gwałtownego charakteru, żeby temperatura tego zjawiska nie była podwyższona przez działania spekulacyjne" - powiedział Belka.