Frank szwajcarski w piątek od godz. 8 osłabił się w stosunku do złotego o 3 gr do poziomu 3,66 zł, kurs euro spadł również o 3 gr do 4,47 zł, natomiast dolara o 4 gr do 3,30 zł.
Na otwarciu WIG20 stracił 0,31 proc., podczas gdy na innych giełdach europejskich indeksy rosną. Londyński FTSE 100 wzrósł o 1,03 proc., paryski CAC 40 o 1,35 proc., a indeks giełdy we Frankfurcie - DAX zyskał 1,10 proc.
W opinii analityków, trudno wskazać jednoznaczną przyczynę takiego zachowania się rynków.
"Za winnego najłatwiej uznać dolara, ponieważ tylko jego umocnienie - widoczne wczoraj - jest w stanie doprowadzić jednocześnie do tąpnięcia na rynkach akcji i surowców, nie tylko przemysłowych, ale i takich jak złoto czy srebro. Wyglądało to trochę tak, jakby inwestorzy nagle odkryli, że być może od dawna tkwią w błędzie, obawiając się stagflacji i upadku wartości dolara, wobec czego wszelkie zakupy i zabezpieczenia majątku w złotych i srebrnych sztabkach są zbędne, a w recesji, której trudno będzie uniknąć, liczyć się będzie gotówka" - ocenił analityk Noble Securities Emil Szweda.
Przemysław Kwiecień z XTB Brokers wskazuje z kolei na fakt, że tracą najbardziej płynne waluty z segmentu rynków wschodzących, tj. złoty, real, peso czy rand. Jego zdaniem potwierdza to, iż mamy do czynienia przede wszystkim ze zjawiskiem o charakterze globalnym, w tym przypadku z ograniczoną - i drożejącą - płynnością w dolarze amerykańskim.
"Naturalnie reakcja, którą obserwujemy, jest po pierwsze paniczna, co oznacza, że gdyby bankierom udało się uspokoić rynki, zostałaby w części odwrócona, i po drugie, nie ma związku z lokalnymi fundamentami. Natomiast przykład sprzed trzech lat pokazał nam, iż takie ruchy potrafią być niezwykle duże, nawet jeśli później są w części dość szybko zniwelowane" - ocenił Kwiecień.
Jego zdaniem, jest mało prawdopodobne, że zapowiadana interwencja banków centralnych Korei i Indonezji w celu powstrzymania nadmiernego osłabiania ich walut powstrzymała trend, który dotyczy całego segmentu rynków wschodzących. "Takie interwencje nie byłby najprawdopodobniej skuteczne w przypadku złotego - interweniowanie w celu powstrzymania osłabienia waluty wymaga bowiem "straszaka" w postaci gigantycznych rezerw walutowych i akurat azjatyckie kraje taką broń mają. Bardziej skuteczna byłaby interwencja głównych banków centralnych - nie na rynku walutowym, ale poprzez skuteczniejsze dostarczenie płynności w dolarze - gdyż jej brak uderza nie tylko w rynki wschodzące" - napisał w komentarzu Kwiecień.
Na decyzje inwestorów mogą w piątek wpływać dane napływające z polskiej gospodarki i strefy euro
Wśród powodów mocnych spadków na giełdach i na rynku walutowym analitycy wskazują środową decyzję rezerwy Federalnej w USA. Fed poinformował o rozpoczęciu operacji Twist. Chodzi o sprzedaż obligacji o krótkim terminie zapadalności - maksymalnie do 3 lat i zainwestowanie zysków w skup obligacji o zapadalności papierów od 6 do 30 lat.
Na decyzje inwestorów mogą w piątek wpływać dane napływające z polskiej gospodarki i strefy euro.
Wiadomo już, że we Francji nastąpiło mocne pogorszenie zaufania gospodarstw domowych. W piątek rano, instytut statystyczny Insee podał, że we wrześniu 2011 indeks zaufania wyniósł 80 pkt wobec 86 pkt w sierpniu. Analitycy spodziewali się wskaźnika na poziomie 83 pkt.
W Niemczech o 9.30 zostanie podany wskaźnik PMI w przemyśle i usługach we wrześniu 2011 r. Natomiast o 10 w strefie euro zostanie podany indeks PMI w przemyśle, usługach i composite za wrzesień 2011 r.
W Polsce o godz. 10 GUS poda przedwynikowy szacunek głównych ziemiopłodów rolnych i ogrodniczych w 2011 r., dane o bezrobociu i sprzedaży detalicznej w sierpniu, koniunkturę konsumencką w bieżącym miesiącu.