Brak klientów z zasobnym portfelem, silna konkurencja deweloperów, a teraz jeszcze wielki plac budowy przy centralnym odcinku drugiej linii metra – dla sprzedających w Śródmieściu zaczął się ciężki okres.
Śródmieście to, obok Mokotowa, tradycyjnie najchętniej wybierana przez potencjalnych kupców mieszkań dzielnica. Oczywiście trudno nazwać centrum miasta enklawą spokoju. Mieszkanie w nim wiąże się z dużym hałasem, ciężkim powietrzem i większą niż przeciętna ilością zanieczyszczeń, które z zewnątrz wpadają do mieszkania. Jednak poza tymi mankamentami mieszkanie w Śródmieściu to prestiż, życie w wielkomiejskim stylu i dogodna komunikacja.

Plac budowy

Z tym ostatnim nie jest już jednak tak różowo, jak przedstawiają to sprzedający w swoich ofertach. Centrum Warszawy przypomina obecnie plac budowy. Spowodowane jest to oczywiście budową centralnego odcinka drugiej linii metra. Przy licznych objazdach trudno gdziekolwiek dotrzeć na czas samochodem. Utrudnienia potrwają jeszcze co najmniej trzy lata. Według serwisu Oferty.net średnie stawki za 1 mkw. w Śródmieściu stopniały w ostatnim kwartale o blisko 2 proc. Zgodnie z czerwcowym raportem opublikowanym przez portal 1 mkw. na śródmiejskim rynku wtórnym wyceniany był średnio na 11,5 tys. zł. A to dane jeszcze sprzed zamknięcia Świętokrzyskiej i Prostej.

Warto poczekać

Czy w związku z budową drugiej nitki kolejki podziemnej lokale w Śródmieściu stracą na wartości? Póki co analitycy są ostrożni w swoich ocenach. Podkreślają, że uciążliwości związanych z budową drugiej linii metra nie da się uniknąć. Poza tym trzy lata z punktu widzenia rynku nieruchomości to co najwyżej perspektywa średniookresowa. Należy o tym pamiętać, wystawiając mieszkanie na sprzedaż. Jeśli nie musimy sprzedawać teraz, warto poczekać do końca budowy, kiedy lokum ma szansę zyskać na wartości.
– Kupujący mieszkania w centrum zdają sobie sprawę, że hałas, korki i brak miejsc parkingowych nieodłącznie towarzyszą tym okolicom. Jest nieco zbyt wcześnie, by mówić o tym, czy prace przy budowie drugiej linii metra będą mieć wpływ na popyt na mieszkania w Śródmieściu. W okresie wakacyjnym ruch jest zwykle mniejszy. Dopiero jesień pokaże, czy fakt ten wpłynie na zainteresowanie mieszkaniami w centrum – komentuje Marcin Jańczuk z agencji Metrohouse & Partnerzy.

Potrzebny gruby portfel

To jednak niejedyny problem, który powinni wziąć pod uwagę właściciele mieszkań w tej dzielnicy. Na lokum w Śródmieściu stać jedynie wąską grupę klientów. Poza tym w czasach obecnej koniunktury w ogóle trudno znaleźć kupca na drogie mieszkania. Agenci nieruchomości jak mantrę powtarzają, że na topie jest segment popularny. W dodatku dużą konkurencją są lokale z rynku pierwotnego. Projekty wybudowane lub rozpoczęte w czasie hossy wciąż stoją puste. Nie zraża to deweloperów, którzy z jednej strony oficjalnie trzymają ceny, z drugiej zaś w ofertach mrugają do klienta, zachęcając do negocjacji.
– Śródmieście to specyficzny rejon. Mimo wysokich cen i sporej liczby niedogodności dzielnica utrzymuje się w czołówce najchętniej wybieranych lokalizacji. Poszukiwane są tu dwie grupy mieszkań – niewielkie kawalerki i mieszkania dwupokojowe, chętnie w odremontowanych kamienicach. Z kolei najdroższe apartamenty i penthouse’y znanymi adresami mają świadczyć o statusie właściciela. Na razie nie widać odwrotu od funkcji mieszkaniowej Śródmieścia, co obserwuje się w innych metropoliach w Europie – podsumowuje Marcin Jańczuk.