Deficyt budżetowy Polski zwiększył się do 7,9 proc. PKB w 2010 roku, przekraczając unijny limit 3 proc. trzeci rok z rzędu – przypomina agencja Bloomberg. Minister finansów Jacek Rostowski powiedział w zeszłym miesiącu, że w przyszłym roku deficyt ten zmniejszy się do 2,9 proc. Tymczasem Międzynarodowy Fundusz Walutowy ocenia dziurę w budżecie na 5,6 proc. w tym roku i 3,6 proc. w roku 2012.
“To prawda, że doszło do znacznego wzrostu deficytu” – stwierdził Laursen w rozmowie z Bloombergiem – „Ale jeśli chodzi o sprawy fiskalne nie jestem zaniepokojony. Czy deficyt spadnie do 3 proc. w 2012 roku czy w 2013, to tylko kwestia czasu”.
Zaniepokojenie rosnącym deficytem w Polsce zwiększyło koszty ubezpieczenia polskiego zadłużenia na wypadek niewypłacalności. Pięcioletnie papiery CDS (credit-default swaps), wykorzystywane do oszacowania zdolności kredytobiorcy do spłacenia długu lub ubezpieczenia się na wypadek strat, wzrosły do poziomu 149 punktów bazowych. W marcu 2010 roku wynosiły one 83,5 pb., co stanowiło 2,5-letnie minimum.
Polskie CDS-y są teraz droższe od identycznych papierów Kazachstanu i Filipin. „Jestem zaskoczony tym, że CDS-y ustabilizowały się na tak wysokim poziomie” – powiedział Laursen – „Mamy do czynienia z przypadkiem generalizacji awersji do ryzyka wśród inwestorów i ich znacznie bardziej ostrożną postawą, ale sądzę, że polskie swapy spadną, kiedy ruszy proces fiskalnej konsolidacji” – argumentował przedstawiciel Banku Światowego.
„Kiedy przyjechałem po raz pierwszy do Polski siedem lat temu, przypomniało mi to sytuacją w ojczystej Danii w latach 70-tych: wysokie bezrobocie, ludzie rozsiadający się po ławkach i ostro popijający. Teraz zmieniło się to nie do poznania. Kraj stał się bardziej dynamiczny, a postawy jego mieszkańcy są bardziej internacjonalistyczne i ukierunkowane na świat zewnętrzny” – wspomina Thomas Laursen.