Inflacja w kwietniu znów wzrosła, a to jeszcze nie koniec. Jej szczyt zobaczymy latem tego roku – twierdzą ekonomiści ankietowani przez „DGP”.
Dziś na dwudniowym posiedzeniu zbiera się Rada Polityki Pieniężnej. W środę ma zapaść decyzja o stopach procentowych. Zdaniem pytanych przez nas ekonomistów RPP nie zdecyduje się jednak na podniesienie stóp. Z decyzją zaczeka na to, jaki wpływ na zachowanie cen będzie miała prowadzona od ubiegłego tygodnia przez rząd wyprzedaż walut na rynku.
Jeszcze miesiąc temu, gdy GUS podał, że po lutowym spowolnieniu tempa wzrostu cen w marcu inflacja wystrzeliła do 4,3 proc., większość ekonomistów nie miała wątpliwości, że w maju RPP trzeci raz w tym roku podniesie stopy procentowe. – Od tego czasu wiele się jednak zmieniło. Przede wszystkim Ministerstwo Finansów poinformowało, że zamierza za pośrednictwem Banku Gospodarstwa Krajowego wymienić w tym roku na rynku nawet 14 mld euro pozyskanych z UE, co w konsekwencji powinno wpłynąć na umocnienie złotego – mówi Marcin Mazurek, analityk BRE Banku. – Taka wymiana to najpewniejszy sposób na wyhamowanie wzrostu cen, który zasysamy z zewnątrz w postaci rosnących cen paliw czy zbóż – dodaje.
W ubiegły czwartek szef resortu finansów Jacek Rostowski powiedział, że ministerstwo już rozpoczęło wymianę. Jak twierdzą dilerzy, kontynuowana była ona także wczoraj. W efekcie złoty wzmocnił się wobec wszystkich głównych walut. Euro straciło w poniedziałek ok. 0,23 proc. i kosztowało 3,97 zł (było o 4 gr tańsze niż 5 maja przed oświadczeniem ministra Rostowskiego). Kurs dolara spadł o 0,32 proc. – do 2,73 zł, a franka szwajcarskiego o 0,26 proc. – do 3,11 zł.
– Jeśli złoty nadal będzie się umacniał, RPP może się powstrzymać z podwyżką stóp także w czerwcu, i to mimo że inflacja nadal będzie rosła – uważa Piotr Kalisz, główny ekonomista Citi Handlowego. Ocenia, że w kwietniu inflacja ukształtowała się na poziomie 4,4 proc., licząc rok do roku, i była o 0,1 pkt proc. wyższa niż miesiąc wcześniej. Tę opinię podziela większość ekonomistów. – Jednym z głównych powodów wzrostu cen były wyższe ceny żywności, która według nas w kwietniu była o 7,6 proc. droższa niż rok wcześniej. W porównaniu z marcem żywność zdrożała o 1,1 proc., na co wpływ miały większe zakupy na święta – tłumaczy Kalisz. Dodatkowo wpływ na wzrost cen żywności miały wyższe ceny transportu, które spowodowane były drożejącą ropą oraz jej pochodnymi – benzyną i gazem.
Ale to nie koniec wzrostu cen. – W maju inflacja wyniesie 4,7 proc., a w czerwcu 4,8 proc. W kolejnych miesiącach wzrost powinien zostać wyhamowany, a na jesieni pewnie zobaczymy spadek – prognozuje Marcin Mazurek. Inni eksperci zakładają bardzo podobne scenariusze, choć część uważa, że wyprzedaż walut przez resort finansów przyniesie większy efekt i wzrost cen zatrzyma się na poziomie 4,6 proc. Od tego momentu możemy już oglądać spadki. Tak czy inaczej, wiele będzie też zależeć od tegorocznych zbiorów zbóż, bo to ich cena najbardziej wpływa na koszt żywności.