Niemal każda duża sieć handlowa oferuje klientom karty kredytowe ze swoim logo. Ostatnio duży program ich wydawania trwa w Auchan we współpracy z Lukas Bankiem. To jeden z potentatów na tym rynku. Wśród co-brandowych klientów Lukasa są też Carrefour, Tesco, Castorama, E.Leclerc, Leroy Merlin i Decathlon.
Z wieloma sklepami współpracuje też Sygma Bank, który według przekazanych nam informacji wydał już ponad 1,6 mln kart, co daje mu pozycję lidera w tym segmencie. Jego partnerami są między innymi osoby robiące zakupy w Realu, OBI, Nomi, Praktikerze, Selgrosie, Jysku i Bricomarche.
Oprócz tych dwóch banków co-brandowe karty wydają też Millennium, wspólnie z delikatesami Piotr i Paweł, oraz Nordea, współpracująca z Bomi.
Nieco inne rozwiązanie stosowane jest w Ikei. Tam klienci mogą stać się właścicielami kart wydawanych przez Ikano Bank, będący spółką córką tej światowej sieci handlowej. Jest też przykład banku, który zrezygnował z wydawania kart dla sklepów. To mBank, który jeszcze niedawno współpracował z Rossmannem.
– Nie wszystkie banki podają, ile kart wydają we współpracy ze sklepami, ale można szacować, że od 2,5 do nawet 3 miliona trafia do klientów właśnie za pośrednictwem sieci handlowych – mówi Jerzy Węglarz z Home Brokera.
To oznacza, że na prawie co trzeciej karcie kredytowej wydanej w Polsce może się znajdować logo jakiegoś sklepu.
Taka współpraca jest korzystna zarówno dla banków, jak i sklepów. Bank nie tylko ma prowizję od transakcji kartą, lecz także dociera do klientów, którzy w inny sposób nie znaleźliby się w jego orbicie. Z kolei sieć handlowa poprzez kartę i system rabatów wiąże ze sobą klienta na stałe.
A czy karta co-brandowa jest korzystna dla klientów?
Najczęściej tak. Kartą tego typu można bowiem płacić nie tylko w sklepie, który pośredniczył w jej wydaniu, lecz także we wszystkich punktach, które akceptują karty danej organizacji (Visa czy MasterCard). Można z nich wyciągać gotówkę i korzystać z okresu bezodsetkowego dla transakcji bezgotówkowych.
– Oprocentowanie kart wydawanych z sieciami partnerskimi wynosi od 20,9 proc. do 21 proc., limit zadłużenia to maksymalnie 10 tys. zł. Zatem są to parametry porównywalne z tradycyjnymi kartami bankowymi – mówi Piotr Giziński, dyrektor departamentu kart w Lukas Banku.
Podobnie jest z opłatami za wydanie. Karty kosztują nawet 40 złotych rocznie, ale podobnie jak przy zwykłych kartach można za nie nic nie płacić, jeśli wykona się odpowiednią liczbę transakcji lub ich wartość przekroczy odpowiedni poziom.
Karty sieci handlowych dają natomiast bonusy i rabaty na różne produkty, na jakie przy zwykłych kartach nie można liczyć (choć można dostać zniżki w wielu sklepach). Czasami klient starający się o kartę kredytową w sklepie nie jest też sprawdzany tak dokładnie jak w banku. W Auchan wydawane są teraz karty kredytowe z limitem w wysokości 1 tys. zł tylko na oświadczenie klienta o wysokości jego zarobków.
PRAWO
Nie dla każdego karta co-brandowa
Każdy klient, który otrzymuje kartę kredytową za pośrednictwem sieci handlowej, musi być zgodnie z prawem sprawdzony w Biurze Informacji Kredytowej. Dopiero jeśli okaże się, że nie ma żadnych przeterminowanych długów, bank zgadza się na wydanie mu karty kredytowej. Spłata zadłużenia w karcie odbywa się na konto karty prowadzone przez bank, który ją wydał. Sieci handlowe, które pośredniczą w wydawaniu kart, nie ponoszą więc żadnych strat, nawet jeśli klient nie spłaci swojego zadłużenia w terminie.
Sklep jest natomiast odpowiedzialny za program rabatowy dołączony do karty. Mogą to być punkty zamieniane na nagrody lub obniżki cen konkretnych produktów. Klienci z kartami Carrefour otrzymują np. premię w wysokości 10 proc. zapłaconego w tym sklepie rachunku w postaci bonów na kolejne zakupy.