30 tys. urzędników ze wszystkich krajów członkowskich Unii przyjedzie do Polski w drugiej połowie przyszłego roku. Dzięki nim nasza branża turystyczna może zarobić nawet 100 mln zł. Na wzrost obrotów liczą hotelarze, restauratorzy, a nawet taksówkarze.
Polski biznes doceni wreszcie rozrośniętą unijną biurokrację i lekkość z jaką urzędnicy wydają publiczne pieniądze. Gdy 1 lipca rozpoczniemy półroczny okres prezydencji w UE, zaczną zlatywać się unijni notable – oczekujemy łącznie 30 tys. gości.
W ciągu sześciu miesięcy, pomiędzy 1 lipca a 31 grudnia, wezmą udział w 2 tys. spotkań (czyli średnio w 11 dziennie) i zostawią u nas około 100 mln złotych.

400 dolarów od osoby

Na największe zyski liczą branża hotelarska, gastronomiczna, linie lotnicze oraz prywatni przewoźnicy.
Jak wynika z danych Instytutu Turystyki, podczas podróży służbowych zagraniczni goście wydają w Polsce średnio 300 dol. dziennie. Podczas prezydencji kwota ta wzrośnie do 400 dol. Urzędnicy unijni jako goście wyższego szczebla nocować będą w hotelach drogich, gdzie doba kosztuje 600 – 700 zł. – Szacujemy, że w II półroczu przyszłego roku obłożenie w naszych obiektach wzrośnie o 10 proc. – mówi Agnieszka Rog-Skrzyniarz z sieci Starwood Hotels & Resorts, do której należą m.in. hotele Sheraton.
Na jeszcze większe – nawet o 20 – 30 proc. – obroty liczy część restauratorów. – Najwięcej zyskają restauracje w hotelach, w których będą nocować goście oraz w których będą odbywać się konferencje. Wzmożony ruch może panować też w lokalach położonych w ich sąsiedztwie – wymienia Agata Zarębska, analityk IDB Consulting.

Samolot dla VIP-ów

LOT szacuje, że w drugim półroczu 2011 r. ruch na trasie Warszawa – Bruksela może być o kilkadziesiąt proc. większy. Dlatego zamierza wymienić obsługujące linię samoloty na większe. – Te, które latają do Brukseli obecnie, są 80-osobowe. Na czas prezydencji chcemy podstawić maszyny 160-osobowe – mówi Jacek Balcer, rzecznik krajowego przewoźnika.
Unijnych notabli odbiorą z lotnisk limuzyny, a urzędników niższych szczebli taksówki. Duże korporacje szacują, że to zwiększy ich obroty o 15 – 20 proc. Marek Sikora, prezes Gold Taxi z Krakowa, która wygrała przetarg na obsługę lotniska, mówi, że kierowcy korporacji już przechodzą kursy angielskiego. Miejskie Przedsiębiorstwo Taksówkarskie w Warszawie z myślą o klientach biznesowych przygotowało serwis VIP-owski – 90 zł za każdą rozpoczętą godz., bez limitu km.
Limitami niespecjalnie przejmuje się także MSZ, które na zorganizowanie prezydencji przeznacza 430 mln zł. I twierdzi, że te pieniądze się nam zwrócą.
– Jeśli nie będzie blamażu, to w większym stopniu zaczną spływać inwestycje, zagraniczny kapitał i technologie – twierdzi Jeremi Mordasiewicz z Konfederacji Pracodawców Prywatnych „Lewiatan”.
Możemy zatem być pewni, że jeżeli za rok nawiedzą nas równie potężne opady śniegu, to drogi łączące warszawskie Okęcie z najlepszymi hotelami w mieście będą odśnieżone lepiej niż sam pas startowy lotniska.