Unia Europejska chce dołożyć 2,5 mld zł na zakłady utylizacji śmieci. Polskie aglomeracje chcą o ponad 900 mln zł więcej
Zakończył się właśnie pierwszy etap oceny wniosków o dofinansowanie budowy zakładów termicznej utylizacji odpadów, czyli tzw. spalarni. Wszystkie osiem projektów uzyskało pozytywną ocenę. Jednak jedna rzecz zaskoczyła ekspertów. Okazało się bowiem, że nowe szacunki miast zakładają znacznie wyższe koszty inwestycji niż pierwotnie. Na przykład koszt budowy spalarni w Katowicach wzrósł z 1 mld zł aż do 2 mld zł. W Poznaniu pierwotnie planowano wydać na spalarnię nie więcej niż 700 mln zł, a obecnie jest to już ponad 1 mld zł. W rezultacie różnica między wysokością zaplanowanych na ten cel dotacji unijnych, która wynosi 2,5 mld zł, a kwotami, o jakie wnioskują miasta, sięga niespełna 1 mld zł.
– Wartości podane we wnioskach przekraczają pulę środków zabezpieczoną na liście indykatywnej dla tych projektów. Obecnie nie ma możliwości zwiększenia dofinansowania – mówi Aleksandra Malarz, dyrektor Departamentu Programu Operacyjnego Infrastruktura i Środowisko.
Wnioskodawcy nadal mogą liczyć, że nagle pojawi się więcej środków w tym priorytecie. Ale to – jak dowiedział się „DGP” – jest mało prawdopodobne. Pozostaje więc inna możliwość – że jeden lub więcej z projektów po prostu się nie zakwalifikuje i więcej pieniędzy dostaną spalarnie innych miast.
Tyle że na razie wszystkie projekty przeszły pierwszy etap weryfikacji.
– Zostały pozytywnie ocenione na poziomie kryteriów formalnych, dość łatwych do zweryfikowania: czy wniosek został złożony w terminie, w dobrej instytucji na właściwym formularzu, czy zawiera wszystkie załączniki itd. – mówi Aleksandra Malarz.
Jak dodaje, przeszły też ocenę merytoryczną I stopnia.
Cała nadzieja konkurentów więc w ocenie merytorycznej II stopnia.
– Na tym poziomie sprawdza się każdy dokument nie na podstawie oświadczenia, jak to miało miejsce we wcześniejszej fazie, ale faktycznego stanu. Przykładowo, czy decyzja środowiskowa faktycznie jest, czy została wydana prawidłowo i jest prawomocna. Tak weryfikowane są cztery aspekty: techniczny, ekonomiczny, środowiskowy i prawno-organizacyjny – mówi dyrektor departamentu PO IiŚ.
Dodaje, że każdy z aspektów jest oceniany przez dwóch niezależnych ekspertów.
Tak sprawdzanych jest osiem wniosków o dotacje na spalarnie. Pierwotnie na liście indykatywnej Programu Operacyjnego Infrastruktura i Środowisko było 11 projektów. Dwa miasta – Warszawa i Gdańsk – wycofały się jednak z ubiegania się o dotację, a Olsztyn, choć złożył wniosek w terminie, zrezygnował ostatecznie ze spalarni.
Obecnie największy znak zapytania stoi nad wspólnym projektem Bydgoszczy i Torunia. Wprawdzie wniosek o dotację został złożony jako pierwszy, ale ekolodzy zaskarżyli decyzję środowiskową. O wszystkim zdecyduje więc sąd.
Zdaniem specjalistów przyczyny rozbieżności w pierwotnych szacunkach dotyczących kosztów spalarni mogą być różne. Po pierwsze – początkowo po prostu źle wyceniono wartość inwestycji, nie wskazując rzeczywistych kosztów. Inną przyczyną jest to, że firmy budowlane wykorzystały fakt, że równocześnie w całym kraju mają być budowane duże zakłady utylizacji odpadów i podniosły ceny swoich usług. Możliwe też, że miasta do kosztów inwestycji wliczyły ewentualne kary za niezrealizowanie spalarni w terminie.