Największe europejskie koncerny czas smuty mają za sobą. Wychodzą na prostą dzięki rewelacyjnej sprzedaży w Azji.

Azja – a w szczególności Chiny – staje się najważniejszym światowym rynkiem konsumenckim. Opublikowane w ostatnich dniach dane o zyskach europejskich koncernów to w olbrzymiej mierze zasługa azjatyckich rynków. Sprzedaż Volkswagena w pierwszym półroczu 2010 wzrosła o 46 proc. Francuski Peugeot-Citroen zarobił 680 mln. euro. BASF podwoił swoje zyski. Zyski Siemensa wzrosły o 9 proc.

Więcej niż w Niemczech

– Chiński rynek rozwija się niewiarygodnie szybko – podsumował sytuację na konferencji prasowej jeden z czołowych menedżerów finansowych koncernu Volkswagen, Hans Dieter Poetsch. Jego firma jest tego najlepszym dowodem: sprzedaż VW w Chinach wzrosła do 951 tys. aut. W ten sposób Chiny wyprzedziły Niemcy, które do tej pory były dla koncernu największym rynkiem, Tu sprzedaż VW spadła o 16 proc., do 533 tys. aut.
W podobnej sytuacji znajduje się również francuski producent aut Peugeot-Citroen. Ogłoszone pod koniec ubiegłego tygodnia wyniki firmy przekroczyły oczekiwania rynkowych analityków. Francuzi zarobili 680 mln euro, podczas gdy jeszcze rok temu koncern poniósł straty rzędu 962 mln. Menedżerowie Peugeota-Citroena nie ukrywają, że dziś na rynkach europejskich sprzedają jedynie co trzecie wyprodukowane auto. Sprzedaż – a więc i zyski – pchają w górę rynki azjatyckie. W dużej mierze jest to zasługa założonej wspólnie z chińskim koncernem Dongfeng Automobile Co. Ltd fabryki.
Nie tylko jednak firmy motoryzacyjne korzystają z rozbudzonej konsumpcji w Azji. Opublikowane przez firmy BASF i Siemens wyniki za II kwartał tego roku wskazują, że cieszące się blisko 10-procentowym wzrostem gospodarczym Chiny mają również apetyt na produkty przemysłowe i technologie. BASF, największy koncern chemiczny świata, dzięki temu w tym kwartale podwoił swoje zyski w porównaniu z ubiegłym rokiem – do 2,2 mld euro. I tym razem jest to zasługa rynków dalekowschodnich, gdzie sprzedaż produktów firmy wzrosła aż o 60 proc.



Zysk napędzają reformy

Siemens z kolei przyznaje, że 9-procentowy wzrost zysków w II kwartale to zasługa dwóch azjatyckich gigantów – Indii i Chin. Tylko w ciągu trzech miesięcy zamówienia na usługi i produkty największej europejskiej firmy technologicznej zwiększyły się o 35 proc. Szczególnie perspektywiczny wydaje się dla szefów firmy azjatycki rynek urządzeń medycznych – poprawa systemów opieki zdrowotnej w Azji podbiła sprzedaż produktów Siemensa o 87 proc., do 506 mln euro. Pekin planuje też wartą 125 mln dol. reformę zdrowotną, co napawa menedżerów Siemensa – ale też Royal Philips Electronics i General Electric – wielkim optymizmem.

Chcą pracować w Azji

Choć trudno o lepsze dowody na to, że zachodni biznes w olbrzymiej mierze odżywa dzięki wzrostowi konsumpcji w Chinach, nie oznacza to, że cały ten proces odbywa się bez tarć. Szefowie lokalnych struktur koncernów BASF i Siemens zasłynęli z otwartego narzekania na warunki działania w Chinach, skrytykowali m.in. preferowanie chińskich producentów.
Kolejnym zaskakującym zjawiskiem jest potęgujący się przepływ specjalistów z Zachodu do miejsc takich jak Hongkong czy Singapur. Okazuje się, że wiele lokalnych firm chińskich czy indyjskich prosperuje i rozwija się w znacznie szybszym tempie niż zachodnie giganty.
Z danych hongkońskich firm rekrutacyjnych wynika, że liczba chętnych do podjęcia pracy w Azji Europejczyków i Amerykanów skoczyła w ciągu ostatnich dwóch lat nawet o 50 proc. (według internetowej firmy eFinancialCareers).
Nic dziwnego, w Singapurze bezrobocie utrzymuje się na granicy błędu statystycznego – wynosi 2,2 proc. Ponad połowa tamtejszych firm zapowiada, że w najbliższym czasie będzie potrzebować kolejnych pracowników. Podobne zapotrzebowanie na specjalistów analitycy obserwują w Hongkongu.