W ciągu ostatnich miesięcy marże kredytów dla samorządów drastycznie spadły.
Jeszcze latem zeszłego roku wynosiły 2,5 – 3,0 proc. Obecnie na przetargach banki żądają wynagrodzenia na poziomie nawet poniżej 1 proc.
Miesiąc temu odbył się przetarg na 5-letni kredyt o wartości 100 mln zł dla Krakowa. Zaproponowane marże wahały się od 0,98 proc. do 1,6 proc. Kredytu udzielił ING Bank, który zaoferował najniższą marżę. – Tak niskie ceny nie do końca mają uzasadnienie w bieżącej sytuacji płynnościowej na rynku – podkreśla Dariusz Kacprzyk, dyrektor współpracy z korporacjami w BRE Banku.
Nie odstrasza to kolejnych instytucji, które włączają się do walki o pożyczki dla samorządów. W maju Elbląg przeprowadził przetarg na kredyt o wartości 25 mln zł. Zwyciężył Bank Millennium, który w ubiegłym roku był nieobecny na rynku pożyczek dla samorządów. On także zażądał mniej niż 1 proc. marży.
– Część banków przywiązuje mniejszą wagę do tego, ile zarobią na portfelu kredytowym, a bardziej zależy im na jego budowaniu portfela – mówi Piotr Galas, odpowiedzialny za obsługę sektora publicznego w PKO BP.
Powodem jest spadek wartości portfela kredytowego większości banków, jaki nastąpił w 2009 r. Sposobem na bezpieczną jego odbudowę są właśnie pożyczki dla samorządów, w dobie niemrawego ożywienia gospodarczego uważane za bezpieczniejsze od kredytów dla firm. Dlatego walka o ten segment się zaostrza. Do rywalizacji o pożyczki dla samorządów staje coraz więcej banków. We wspomnianym przetargu w Krakowie wzięło udział aż sześć banków, podczas gdy zwykle konkurują 3 – 4 instytucje.
Bankowcy nie spodziewają się, aby marże wróciły do poziomu sprzed kryzysu, kiedy nie przekraczały 0,5 proc.
Na taniejące kredyty jest duży popyt ze strony samorządów.
– Po nieco słabszym początku roku w marcu i kwietniu rynek kredytów dla samorządów się ożywił. Z naszych obserwacji wynika, że ta aktywność jest wyższa, niż to bywało w poprzednich latach – mówi Hanna Hawlik z departamentu obsługi samorządów w ING Banku.
Dzieje się tak nawet mimo tego, że długi wielu gmin i miast niebezpiecznie zbliżają się do granic wyznaczonych prawem (jednostki samorządu terytorialnego nie mogą mieć zadłużenia przekraczającego 60 proc. ich dochodów). Samorządowcy nauczyli się bowiem omijać limity.
– Samorząd może zadłużać spółki komunalne lub utworzyć spółkę celową – tłumaczy Piotr Galas. Innym wyjściem jest zadłużanie np. agencji.