Rozwój łucznictwa utrudnia brak wystarczającej infrastruktury i pieniędzy. Będzie coraz mniej sportowców mogących odnosić sukcesy w tej dyscyplinie.
Łucznictwo jest dyscypliną, której walory jeszcze nie zostały w naszym kraju w pełni dostrzeżone. Jest to jedna z nielicznych dyscyplin sportowych, którą można uprawiać nawet w wieku dojrzałym. Przedział wiekowy jest szeroki od 6 do 60 lat.
Coraz większa jest dostępność do profesjonalnego sprzętu oraz urozmaicenie tej dyscypliny poprzez wprowadzanie nowych konkurencji. Przykładem mogą być zawody 3D, w których konkurencje odbywają się w terenie, a nie na torach łuczniczych.
- Obecnie są 72 kluby łucznicze. Liczba zawodników startujących w zawodach jest raczej stała i wynosi ok. 700 osób. Oprócz tej grupy jest wiele osób trenujących i uprawiających łucznictwo niezawodniczo - twierdzi Zdzisław Kozłowski, członek Polskiego Związku Łuczniczego (PZŁucz).
Jednak bez trenerów i instruktorów pracujących z młodzieżą u podstaw nie da się wyszkolić sportowców odnoszących sukcesy.
- W Polsce będzie coraz więcej łuczników rekreacyjnych, ale mało będzie sportowców wyczynowych. Za 600-700 zł miesięcznie żaden trener nie zgodzi się pracować - stwierdza Adam Pazdyka, trener sekcji łuczniczej z Robotniczego Klubu Sportowego Marymont.
Łucznictwo ma niewielką publiczność, co przekłada się na małe zainteresowanie mediów tą dyscypliną. To zaś sprawia, że wielcy sponsorzy omijają ten sport. Są jednak firmy, które wspomagają kluby łucznicze. Nie są to typowe umowy sponsorskie, lecz doraźna pomoc finansowa lub materialna.
- Podstawowymi źródłami finansowania klubów są nadal składki ich członków oraz niewielka działalność propagandowo-usługowa w postaci pokazów dla szkół, firm lub instytucji - wyjaśnia Ryszard Witek, prezes zarządu Klubu Sportowego Czarna Strzała.
Jedynie Polski Związek Łuczniczy, który finansuje m.in. kadrę olimpijską, ma sponsora głównego w postaci Ministerstwa Sportu i Turystyki. Dotacje jednak zmieniają się i zależą od oceny ministerstwa.
- Im większe sukcesy, tym więcej pieniędzy. Igrzyska są okazją do weryfikacji osiągnięć polskiego łucznictwa - mówi Józef Baściuk, wiceprezes ds. szkoleniowo-sportowych w PZŁucz.
Igrzyska w Pekinie pokazują jednak, że kondycja polskiego łucznictwa nie jest najlepsza.
- Jak możemy odnosić światowe sukcesy, skoro w Polsce nadal jest brak systemu, który by wspierał sport, w szczególności dyscypliny indywidualne, które upadają z braku pieniędzy i sponsorów - wyjaśnia trener Adam Pazdyka.