Wojna w Gruzji ma niewielki wpływ na światowe ceny ropy naftowej - uważają eksperci z Instytutu Sobieskiego oraz Ośrodka Studiów Wschodnich. Ich zdaniem, nie powinna też wpłynąć na możliwości transportu surowca poprzez Gruzję.

"Sytuacja w Gruzji nie wpłynęła na znaczną czy zauważalną podwyżkę na rynku. Ceny nieznacznie wzrosły, ale nie wiązałbym tego z sytuacją w Gruzji, konfliktem wokół Osetii Południowej" - powiedział PAP Wojciech Konończuk z Ośrodka Studiów Wschodnich (OSW).

Konończuk przypomniał, że ograniczenie dostaw przebiegającym przez Gruzję rurociągiem z Azerbejdżanu do Turcji (Baku-Tbilisi- Ceyhan) nie wynika z konfliktu, tylko spowodowane jest wcześniejszym uszkodzeniem go na terytorium Turcji.

Jeśli Rosjanie nie przekroczą granicy Osetii Południowej, to nie widzę zagrożenia dla transportu ropy kaspijskiej przez Gruzję - powiedział ekspert OSW.

"W mojej ocenie to bardziej prawdopodobny scenariusz - że nie dojdzie do eskalacji konfliktu. Tym samym nie powinno mieć to wpływu na ceny surowców energetycznych" - ocenił.

"Gruzja nie jest jakimś kluczowym dla systemu energetycznego świata państwem, więc nie wydaje mi się, żeby miało to jakiś znaczący wpływ na ceny ropy" - powiedział.

W ocenie Konończuka, konflikt nie zagraża też planom, by przez Gruzję ropa trafiała do Polski. "To, czy przez Gruzję ropa popłynie do portu w Odessie i dalej przez Ukrainę rurociągiem do Brodów i później dalej do Polski, nie jest problem stabilności Gruzji, tylko tego, czy znajdzie się ropa, którą tą trasa będzie można transportować" - ocenił.

"Potrzebne jest porozumienie z Azerbejdżanem lub z Kazachstanem w sprawie dostaw ropy. Problem rurociągu Odessa-Brody leży w płaszczyźnie ekonomicznej, a nie geopolitycznej. Potrzebne są pozytywne decyzje tych państw" - dodał.

"Jeśli mówimy o konflikcie w takiej skali jak obecna, to skończy się na ruchach spekulacyjnych na rynku"

Paweł Nierada z Instytutu Sobieskiego podkreślił, że wojna w Gruzji jest wykorzystywana do podwyższania cen ropy, ale są to działania spekulacyjne, a nie realny wpływ tych zdarzeń na cały światowy rynek.

"To nie jest kraj, który mógłby zatrząść mocami wydobywczymi czy całym przemysłem naftowym. Wpływ na rynek tej wojny będzie bardzo ograniczony, jeśli nie będzie eskalacji tego konfliktu" - powiedział.

"Jeśli mówimy o konflikcie w takiej skali jak obecna, to skończy się na ruchach spekulacyjnych na rynku" - dodał.

W ocenie Nierady, relatywnie mało prawdopodobna jest zmiana rządu w Gruzji na sprzyjający Moskwie, a dopiero taka sytuacja mogłaby zagrozić planom przesyłania kaspijskiej ropy przez Gruzję do Polski.

W ramach dywersyfikacji dostaw ropy naftowej Polska zainteresowana jest dostawami surowca z rejonu Morza Kaspijskiego. Kaspijska ropa, przez Gruzję, miałaby być transportowana na wybrzeże Morza Czarnego do Supsy, skąd statkami trafiałaby do Odessy. Z Odessy transportowana byłaby istniejącym już rurociągiem do Brodów na północnym zachodzie Ukrainy; stąd, mającą powstać nitką, miałaby być przesyłana do Polski.