Koncerny energetyczne analizują możliwość budowy elektrowni gazowych w Polsce. Ich zainteresowanie gazem potwierdza PGNiG. Gaz ziemny staje się atrakcyjnym surowcem dla energetyki.
Ponad 90 proc. energii elektrycznej w Polsce produkuje się z węgla. Zdaniem ekspertów, w ciągu najbliższych kilku lat udział innych nośników energii będzie się zwiększał. Ciekawą alternatywą staje się w tej sytuacji gaz ziemny.
- Składają się na to trzy czynniki: braki mocy, spodziewany duży wzrost ceny energii elektrycznej oraz regulacje dotyczące ograniczenia emisji CO2 - mówi Bogdan Pilch, szef Gaz de France w Polsce.
Analizy projektów budowy elektrowni gazowych już trwają. Świadczą o tym choćby sygnały, jakie otrzymuje Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo.
- Dostaliśmy kilka zapytań o to, czy możemy dostarczać gaz do konkretnych lokalizacji. Analizujemy sprawę. Na razie mowa o potencjalnym zapotrzebowaniu rządu kilkuset milionów metrów sześciennych gazu - mówi Tomasz Karaś, dyr. departamentu strategii PGNiG.
Potwierdza, że spółka również sama analizuje możliwości inwestowania w energetykę, nie podaje jednak szczegółów. Również Janusz Bil nie chce zdradzić, czy Vattenfall zamierza budować w Polsce elektrownię gazową. Budowę takiej elektrowni, o mocy 600 MW, zapowiedział operator systemu przesyłowego PSE Operator. Budową elektrowni gazowych interesuje się też Polska Grupa Energetyczna, największy krajowy producent energii, jednak jego plany są na razie mało konkretne. Natomiast RWE Stoen przyznaje wprost, że rozważa budowę w Polsce elektrowni gazowych.
- W ramach naszej strategii oprócz inwestycji w węgiel kamienny i źródła odnawialne rozważamy także budowę elektrowni gazowych - mó- wi Magdalena Borek-Dwojak z RWE Stoen.
Energetycy i doradcy wskazują, że jeśli chodzi o inwestycje w elektrownie gazowe, inwestorzy będą się wstrzymywali z decyzjami, dopóki nie wyjaśni się, czy polska energetyka będzie musiała po 2012 roku obowiązkowo kupować 100 proc. uprawnień do emisji CO2, czy nie. Oczekuje się, że polityczne decyzje w tej sprawie zapadną do końca 2008 r.
Na razie koncerny energetyczne za darmo otrzymują większość potrzebnych im uprawnień do emisji CO2. Zaostrzana przez Komisję Europejską polityka ochrony środowiska może zmusić ich po 2012 roku do kupowania ich w całości na aukcjach. Stąd wzrost zainteresowania gazem, którego wykorzystanie wiąże się z dwu-, trzykrotnie niższą emisją CO2.
- Obecnie energia elektryczna z gazu jest droższa niż z węgla, ale jest szansa dla elektrowni gazowych przede wszystkim jako elektrowni szczytowych, pracujących interwencyjnie - mówi Janusz Bil, dyrektor ds. regulacji i rozwoju rynku Vattenfall Poland.
- Tu z założenia cena energii nie jest najważniejsza - dodaje Remigiusz Chlewicki, menedżer Ernst & Young.
Na korzyść gazu przemawia też to, że nakłady inwestycyjne w tego typu inwestycjach są relatywnie niższe niż w przypadku elektrowni węglowych. Niemal o połowę krótszy jest też czas budowy tego rodzaju siłowni. Od powstania idei projektu do jego realizacji cykl inwestycyjny elektrowni gazowej trwa ok. czterech lat, a węglowej siedem lat. Ponadto siłownie zasilane gazem są bardziej elastyczne przez to, że można je łatwiej uruchamiać i wyłączać.
- W dłuższym okresie mogą zacząć powstawać jako podstawowe źródła energii, bo jeśli energetyka musiałaby kupować 100 proc. uprawnień do emisji CO2, to mimo wysokich cen gazu koszty emisji CO2 mogą być tak duże, że elektrownie gazowe będą tańsze od węglowych - mówi Remigiusz Chlewicki.