Ze względu na wejście w życie nowych przepisów RODO zmieniliśmy sposób
logowania do produktu i sklepu internetowego, w taki sposób aby chronić dane
osobowe zgodnie z najwyższymi standardami.
Prosimy o zmianę dotychczasowego loginu na taki, który będzie adresem
e-mail.
Od początku lipca kurs akcji Agory szedł ostro w dół. Jednym z powodów było to, że 11 lipca do obrotu giełdowego wejdzie ponad 1,84 mln akcji należących do pracowników. Okazało się, że strach ma wielkie oczy.
Między 30 czerwca a 10 lipca kurs akcji Agory spadł o ponad 23 proc. W tym samym czasie indeks WIG20 stracił jedynie 1,3 proc. Dawno Agora nie była aż tak słaba na tle tego indeksu jak ostatnio. Kurs leciał w dół, mimo że analitycy Wood & Co. i DI BRE Banku podnieśli rekomendację akcji spółki. Rynek jednak wiedział swoje i widział olbrzymią masę akcji, która lada chwila trafi na giełdę i zapewne zostanie natychmiast wystawiona na sprzedaż i zbyta po każdej cenie. 1,84 mln akcji to bowiem 3,27 proc. wszystkich akcji spółki i 6,06 proc. tych, które uznaje się za znajdujące się w wolnym obrocie.
W czasie dziewięciu krytycznych sesji najwięcej akcji zmieniło właściciela 30 czerwca (230 tys.) i 3 lipca (blisko 316,5 tys.). Największy spadek kursu - o 6,1 proc. nastąpił 10 lipca.
Obserwując w piątek, co dzieje się na rynku akcji Agory, nie dostrzegłem skłonności do sprzedaży akcji za wszelką cenę. Inaczej mówiąc, pracownicy Agory chyba nie zaczęli sypać papierem, chcąc zamienić akcje na gotówkę.
Piątkowa sesja nie oznacza jednak, że pracownicza podaż się nie pojawi. Być może - jeśli indeksy giełdowe znów zaczną tracić - zaczną sprzedawać akcje. Zapewne część z nich pamięta lipiec 2000 r., gdy w zorganizowanych przez spółkę transakcjach pracownicy mogli sprzedać akcje po 104 zł za sztukę. Wkrótce potem te same akcje warte były już dużo mniej i już nigdy nie kosztowały tyle, co wtedy. W czasie piątkowej sesji ich cena była mniej więcej cztery razy niższa niż osiem lat wcześniej.