We wtorek, gdy media nagłośniły informację Rzeczpospolitej o przeszłości Leszka Czarneckiego, na giełdzie mocno w dół poszła cena akcji Getin Holding, LC Corp i Noble Banku, czyli spółek, w których ma znaczące pakiety akcji. Wydane w ciągu dnia oświadczenie Czarneckiego, w którym potwierdził on podpisanie zgody na współpracę, ale zaprzeczył, że donosił, nie powstrzymało wyprzedaży. Rzecz w tym, że akcje Getinu i Noble Banku taniały - i to mocno - w dniach poprzedzających publikację informacji o Czarneckim. 1 lipca spadki osiągnęły apogeum.
Jeśli tłumaczenie wtorkowych spadków informacją o tym, że Czarnecki był tajnym współpracownikiem (TW) jest słuszne, to jak wytłumaczyć wcześniejsze zniżki kursów Getinu i Noble? Przeciekiem informacji z Rzeczpospolitej? Jak dla mnie taka hipoteza brzmi absurdalnie.
Ale załóżmy, że rzeczywiście jednym powodem wtorkowej wyprzedaży była wiadomość o współpracy. Co to zmienia w fundamentach tych firm? Moim zdaniem nic. Mogłaby zmieniać, gdyby przy władzy były partie stawiające w swych programach wyborczych na lustrację i usunięcie także z życia gospodarczego osób z agenturalną przeszłością.
No ale akcje taniały. Jeśli więc taniały, bo Czarnecki był TW, to znaczy, że pierwsze wytłumaczenie, jakie mi przyszło do głowy, brzmi tak: inwestorzy sprzedający akcje są przekonani, że wkrótce w Polsce dojdzie do przedterminowych wyborów i obstawiają, że te wybory wygrają partie (partia) niosące lustrację na sztandarach.
Osobiście stawiam jednak inną hipotezę wyjaśniającą wtorkową przecenę: jesteśmy w ostatniej fazie bessy i każdy powód do sprzedaży akcji jest dobry. Nie wiem, ile ta faza potrwa i jak jeszcze nisko spadną indeksy. Wiem, że potem rynek powinien ruszyć w górę.