Jego zdaniem firma ta jest obecnie w dobrej kondycji finansowej - buduje statki za ponad 1 mld dolarów, odbudowuje swoją flotę i osiąga zyski.
W piątek Sejm przyjął nowelizację ustawy o komercjalizacji i prywatyzacji, wraz z poprawką klubu PO, umożliwiającą komercjalizację Polskiej Żeglugi Morskiej.
Brudziński stwierdził w sobotniej rozmowie z dziennikarzami w Szczecinie, że "w pewnym sensie tylnymi drzwiami" wprowadzono możliwość komercjalizacji i prywatyzacji PŻM; nie konsultowano tych pomysłów ani z dyrekcją ani z pracownikami firmy.
"Nie musi to oznaczać upadku firmy, ale po co to robić? Na takiej samej zasadzie możemy spytać, czy nie sprywatyzować Lasów Państwowych" - mówił polityk PiS.
Brudziński obawia się, że PŻM może podzielić los innych przedsiębiorstw z tej branży, które w latach 90-tych uległy likwidacji
Dodał, że zakusy na skomercjalizowanie szczecińskiego armatora czynił już bezskutecznie m.in. rząd SLD. Za rządów PiS przedsiębiorstwo to zostało wyłączone z grupy firm, w których takie procesy można byłoby przeprowadzać.
"My jesteśmy zdania, że istnieją przedsiębiorstwa państwowe, jak PŻM, ważne nie tylko z punktu widzenia regionu, ale także o znaczeniu geostrategicznym, czy nawet geopolitycznym w skali całego kraju i nie należy ich komercjalizować" - podkreślił Brudziński.
Przyznał, że obawia się, iż komercjalizacja, i późniejsze ewentualne wejście inwestora do tego przedsiębiorstwa, może doprowadzić do przejęcia narodowego przewoźnika przez firmy, które - jak się wyraził - "z punktu widzenia interesu gospodarczego nie będą dla Polski przyjazne".
Poseł PiS zaapelował do parlamentarzystów Platformy z regionu, aby spróbowali przekonać "swoich kolegów z PO", że ta decyzja jest "niebezpieczna i bardzo zła dla jedynego, naprawdę liczącego się w świecie, narodowego przedsiębiorstwa morskiego".
Brudziński obawia się też, że PŻM może podzielić los innych przedsiębiorstw z tej branży, które w latach 90-tych uległy likwidacji. Jako przykłady podał m.in. Polskie Linie Oceaniczne, Transocean oraz firmy rybackie jak szczeciński Gryf i świnoujska Odra.
Nowelizacja ustawy o komercjalizacji i prywatyzacji przewiduje jawność i przejrzystość procesów prywatyzacyjnych, które mają być opisane w tzw. karcie prywatyzacji. Dzięki temu będzie wiadomo m.in., kto i jakie decyzje podejmował oraz jakie były warunki umowy prywatyzacyjnej.
Piątkowe głosowanie w Sejmie nad nowelą ustawy o komercjalizacji i prywatyzacji przebiegało niezwykle burzliwie
Zmienia też zapisy w ustawie kominowej, regulującej wynagrodzenia prezesów i członków zarządów spółek z udziałem SP. Wysokość pensji menadżerów ma zależeć m.in. od sytuacji finansowej przedsiębiorstwa. Nowe przepisy mają też ułatwić nieodpłatne przekazywanie samorządom spółek z udziałem Skarbu Państwa powyżej 50 proc.
Piątkowe głosowanie w Sejmie nad nowelą ustawy o komercjalizacji i prywatyzacji przebiegało niezwykle burzliwie. PiS zarzuciło marszałkowi Bronisławowi Komorowskiemu, że uniemożliwia zadawanie pytań do projektu.
Tuż przed ostatecznym głosowaniem posłowie tej partii opuścili salę obrad wołając "hańba". Zdaniem posłów PiS, Komorowski złamał prawa opozycji. Marszałek Sejmu oświadczył natomiast, że zgodnie z regulaminem, ma on prawo, a nie obowiązek zgadzania się na zadawanie pytań podczas głosowania.