Jeśli realizacja usługi oznaczałaby dla przedsiębiorcy straty finansowe, to może on wypowiedzieć umowę i nie powinien być obciążany karami umownymi – uznał sąd.



DGP
Choć nagły wzrost kosztów realizacji zamówień publicznych dotyczył przede wszystkim robót budowlanych i to o nie toczy się przed sądami najwięcej procesów, to czasem kontrakty zrywają również wykonawcy usług. Branżą mającą szczególne problemy jest branża odpadowa. Gdy koszty odbioru śmieci wzrastały o kilkadziesiąt procent, a zamawiający nie byli skorzy do aneksowania umów, firmy decydowały się na zrywanie kontraktów. To zaś oznaczało dotkliwe kary finansowe. Jak pokazuje niedawny wyrok Sądu Apelacyjnego w Białymstoku, nie zawsze uprawnione.
– Orzeczenie może mieć znaczenie dla wielu przedsiębiorców, którzy związani są kontraktami nieprzewidującymi możliwości wycofania się z ich realizacji, choć z przyczyn obiektywnych i niezależnych od wykonawców staje się ona nie tylko całkowicie nieopłacalna, ale wręcz prowadzi do ekonomicznego unicestwienia przedsiębiorstwa wykonawcy – komentuje Bartosz Parfieniuk z Firmy Adwokackiej w Białymstoku, która w drugiej instancji doprowadziła przed sądem do anulowania dotkliwych kar umownych.
– Sąd orzekł, iż kontrakt można kwalifikować jako umowę o świadczenie usług, a tym samym istniała możliwość jej wypowiedzenia z ważnych powodów na podstawie przepisów kodeksu cywilnego. Podkreślił też brak podstaw do naliczenia kar umownych za odstąpienie od umowy w przypadku braku przewidzenia w treści umowy możliwości odstąpienia, co niejako powinno zmusić niektórych zamawiających do zadbania o dokładniejszą redakcję zawieranych umów – relacjonuje adwokat.

Sytuacja bez wyjścia

W pierwszej instancji sąd miał inne zdanie – uznał, że firma bezprawnie zerwała kontrakt. Wygrała ona przetarg na wywóz odpadów z terenu jednej z gmin w woj. podlaskim przez okres dwóch lat. Tymczasem bardzo szybko okazało się, że ceny odbioru w regionalnej instalacji przetwarzania odpadów wzrosły o ponad 40 proc. Wykonawca zwrócił się do gminy o aneks umowy i podwyższenie wynagrodzenia. Gdy ta odmówiła, poinformował, że z uwagi na kolejną podwyżkę zaprzestaje realizować umowę.
Gmina zażądała zapłaty 10 proc. kary umownej (niespełna 80 tys. zł), a gdy to nie poskutkowało, złożyła pozew do sądu. Przekonywała w nim, że nie było podstaw do waloryzacji wynagrodzenia, gdyż możliwości takiej nie przewidziano w umowie, a możliwość aneksu jest też ograniczona przepisami prawa zamówień publicznych (t.j. Dz.U. z 2019 r. poz. 1843 ze zm.). Jej zdaniem wykonawca odstąpił od umowy z przyczyn leżących po jego stronie, a sankcją za to jest kara umowna.
Wykonawca w odpowiedzi na pozew przekonywał, że nie odstąpił od umowy, tylko zaprzestał jej realizacji. Sąd nie podzielił tej argumentacji. „Bezsporne jest w niniejszej sprawie, że pozwani zaprzestali realizacji zobowiązania, jakie na siebie przyjęli umową (...). Dodatkowo podkreśla to fakt, że przystąpili do kolejnego przetargu, oferując już wyższe wynagrodzenie za świadczone usługi. Z uwagi na krótki termin realizacji kolejnej umowy (10 miesięcy), pozwani byli jedynymi oferentami i wygrali przetarg. W istocie, w ten sposób postawili powódkę właściwie w sytuacji bez wyjścia, gdyż była ona prawnie zobowiązana do zapewnienia mieszkańcom gminy ciągłości wywozu odpadów komunalnych, stąd też nie mogła podjąć jakiegokolwiek innego wyboru” – argumentował Sąd Okręgowy w Łomży w uzasadnieniu wyroku z 22 sierpnia 2019 r. (sygn. akt I C 314/19).

Pusty zapis

Sąd Apelacyjny w Białymstoku doszedł niedawno do innych wniosków. Zwrócił uwagę, że w umowie nie przewidziano wypowiedzenia czy odstąpienia od umowy. W takiej sytuacji należy jednak sprawdzić, czy nie istnieje ustawowa podstawa do wypowiedzenia. Zdaniem składu orzekającego w tej sprawie można się odwołać do art. 746 kodeksu cywilnego (patrz: ramka). Mamy bowiem do czynienia z umową o świadczenie usług, a w stosunku do niej stosuje się przepisy dotyczące zlecenia.
„Nie sposób przyjąć, aby strona powodowa mogła skorzystać z zapisu umownego o karze umownej. W istocie zapis ten jest zapisem pustym, bo skoro strony umowy, w szczególności strona powodowa formułująca umowę, nie przewidziała możliwości odstąpienia od umowy, to oczywistym jest, że taka kara się nie należy” – napisał sąd w uzasadnieniu wyroku z 18 września 2020 r., sygn. akt I Aca 743/19.
– W tle tego orzeczenia pojawia się zasadniczy problem funkcjonowania na rynku usług objętych zamówieniami publicznymi – z jednej strony obawa kierowników jednostek sektora publicznego o odpowiedzialność za naruszenie dyscypliny finansów publicznych, a tym samym przed wszelkimi możliwymi opcjami zwiększenia wynagrodzeń w toku realizacji kontraktów (pomimo prawnych możliwości w tym zakresie) – komentuje Bartosz Parfieniuk.
– Z drugiej strony – obawa przedsiębiorców poniesienia finansowych skutków zaprzestania realizacji kontraktu w postaci kar umownych czy odszkodowań. Przy braku generalnych rozwiązań każda umowa wymaga osobnej interpretacji – dodaje.
Remedium na kłopoty wykonawców wynikające z nieprzewidzianych wzrostów cen ma być obowiązek wpisywania klauzul waloryzacyjnych do umów trwających dłużej niż 12 miesięcy. Przewiduje go nowa ustawa – Prawo zamówień publicznych, która wejdzie w życie z początkiem 2021 r.