Nie ma mowy o zniesieniu obowiązku nocnego dyżurowania aptek. Zarazem jednak wprowadzone zostaną zmiany, aby placówki nie ponosiły strat. Tak można skonkludować stanowisko Ministerstwa Zdrowia zawarte w opracowanej w październiku 2020 r. strategii na rzecz rozwoju aptek. O planowanych zmianach poinformował rzecznik małych i średnich przedsiębiorców, który zainterweniował w sprawie wzbudzającej wiele emocji w środowisku aptecznym.
Przypomnijmy: obowiązek nocnych dyżurów aptek wynika z art. 94 ust. 1 prawa farmaceutycznego (t.j. Dz.U. z 2020 r. poz. 944 ze zm.). Stanowi on, że rozkład godzin pracy aptek ogólnodostępnych powinien być dostosowany do potrzeb ludności i zapewniać dostępność świadczeń również w porze nocnej, w niedzielę, święta i inne dni wolne od pracy. Harmonogram ten określa w drodze uchwały rada powiatu. Kończy się więc na tym, że na terenie powiatu właściciele aptek muszą raz na kilka, czasem kilkanaście, tygodni otwierać swe placówki w nocy. Za dyżur właściciele aptek nie otrzymują pieniędzy. Z analiz przeprowadzonych kilka lat temu przez Naczelną Izbę Aptekarską wynika, że koszt takiego jednego nocnego dyżuru wynosi dla przedsiębiorcy prowadzącego aptekę ok. 400 zł. Obrót z reguły nie przekracza 50 zł. Najczęściej sprzedawane są zaś nie leki potrzebne ludziom, lecz prezerwatywy.
Stąd apele środowiska aptekarskiego, by znieść wymóg dyżurowania lub chociaż płacić przedsiębiorcom za dyżury.
Ministerstwo Zdrowia zobowiązało się, że w pierwszej połowie 2021 r. zostaną przygotowane przepisy mające na celu „unormowanie zasad i warunków pełnienia przez apteki ogólnodostępne dyżurów w porze nocnej, w niedziele, święta i inne dni wolne od pracy, w sposób, który zagwarantuje ustalenie i zaspokojenie rzeczywistych potrzeb ludności, przy równoczesnym stworzeniu warunków prawnych, organizacyjnych i finansowych, które pozwolą aptekom na efektywne wykonywanie ich zadań bez ponoszenia strat”.
Najbardziej prawdopodobne rozwiązanie to wprowadzenie ryczałtu za nocne dyżury. Taki pomysł pojawił się już kilka lat temu. Punktem wyjścia do ustalania stawki godzinowej miały być kwoty wynagrodzenia za pełnienie dyżurów przez pielęgniarki, ale urzędnicy państwowi policzyli, że nie ma w systemie wystarczających środków. Dyskusyjne jest również to, kto miałby płacić za dyżury – czy Skarb Państwa, czy jednostki samorządu terytorialnego. Bądź co bądź to powiaty ustalają harmonogramy nocnego dyżurowania i oceniają, ile aptek powinno być otwartych, ażeby zapewnić bezpieczeństwo lekowe obywatelom.
Niekorzystne dla przedsiębiorców jest też orzecznictwo sądowe – nawet w sytuacjach, gdy władze powiatu postanawiają nie obciążać aptekarzy. Z niedawnego wyroku Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Poznaniu (sygn. akt III SA/Po 649/19) wynika, że nie wystarczy wyznaczenie przez radę powiatu jednej placówki znajdującej się w największym mieście w okolicy. Niedopuszczalna bowiem jest sytuacja, w której pacjenci z odległych miejscowości będą musieli w nocy jechać wiele kilometrów po niezbędne im leki. Lepiej więc, gdy dyżurujących podmiotów będzie więcej.
W orzecznictwie sądowym dominuje pogląd, że skoro ktoś zdecydował się prowadzić aptekę, musi godzić się na znane od dawna warunki pracy. I apteki, jako istotny element w systemie ochrony zdrowia, nie mogą być prowadzone jedynie dla zysku.