Popyt na samochody w Europie drastycznie spadł. Nie wiadomo, kiedy nadejdzie odbicie, a eksperci przewidują jeszcze większą zapaść. Polska wpisuje się w ten trend – w marcu rejestracji nowych samochodów osobowych było o ponad 40 proc. mniej niż rok wcześniej.
Tak dużego spadku nie było od siedmiu lat. Spadł przede wszystkim popyt na auta ze strony mikro, małych i średnich przedsiębiorstw. O ile bowiem najwięksi w dużej mierze wciąż są zainteresowani realizacją zawartych wcześniej umów, o tyle ci najbardziej zagrożeni zniknięciem z rynku muszą w pierwszej kolejności walczyć o przetrwanie i wycofują swoje zamówienia.
Podobna jest skala załamania na rynku aut używanych. Tu powodem jest zamknięcie granic, utrudniające sprowadzenie pojazdów z zagranicy, a także wyraźne osłabienie złotego, co winduje ceny.
Według analityków z LMC Automotive zbliżony do polskiego spadek odnotowano w Niemczech (37,7 proc.) i Wielkiej Brytanii (44,4 proc.). Sytuacja na wielu zachodnich rynkach jest jednak jeszcze bardziej dramatyczna – we Włoszech spadek przekroczył 85 proc., w Hiszpanii i Francji wyniósł ok. 70 proc.
Zdaniem Wojciecha Drzewieckiego, prezesa firmy Samar, najgorsze dopiero przed polskim rynkiem. – W pierwszych 10 dniach marca branża działała w miarę normalnie, załamanie nastąpiło później i będzie się pogłębiać wraz z kryzysową sytuacją działających w Polsce firm. Szacujemy, że kwiecień może oznaczać spadek o ok. 60 proc. w skali roku, a maj przynieść jeszcze większe problemy – prognozuje.
Ze spadkiem sprzedaży wiążą się decyzje o zawieszaniu produkcji. Volkswagen, największy europejski koncern moto, notuje obecnie straty rzędu 2 mld euro tygodniowo. Firma jest aktywna jedynie na powracającym do działania rynku w Chinach.
Kryzys będzie musiał oznaczać redukcję zatrudnienia. Prawdopodobnie w pierwszej kolejności dotknie ona sieci dealerskiej. – Marże w tej branży już wcześniej były bardzo niskie, a więc najsilniej odczuwa ona spadek popytu. Nawet jeśli dziś nie ma jeszcze dużych zwolnień, to w niedalekiej przyszłości będą musiały nastąpić. Fabryki również znajdują się w trudnej sytuacji, ale wydaje się, że im nieco łatwiej będzie utrzymać produkcję, zwłaszcza że wiele z nich korzystało z zatrudnienia czasowego – ocenia Wojciech Drzewiecki.
Według danych Europejskiego Stowarzyszenia Producentów Samochodów (ACEA) obecny spadek popytu, nie licząc podwykonawców, dotknął ok. 1,1 mln pracowników branży na Starym Kontynencie. Łącznie zatrudnionych jest w niej prawie 14 mln osób.