Rządy na całym świecie starają się zwalczyć wirusa, ale też jego objawy, a wśród nich spowolnienie gospodarcze. Aby mu zapobiec, zaordynowały ekonomiczną defibrylację.
Dzisiaj pakiet działań ma ogłosić Europejski Bank Centralny. Instytucja, na czele której stoi Christine Lagarde, może sięgnąć po kombinację różnych środków. Podstawowym narzędziem są stopy procentowe. Po ostatniej obniżce we wrześniu 2019 r. stopa depozytowa jest ujemna i wynosi w strefie euro 0,5 proc. Innymi słowy, banki płacą EBC za to, że trzymają w nim swoje środki (ma je to zmusić do tego, żeby chętniej udzielały kredytów). Rynek spekuluje, że bank obniży ją do -0,6 proc.
Arsenał środków dostępnych Frankfurtowi, gdzie mieści się siedziba banku, obejmuje także rozszerzenie programu kupna obligacji rządowych i korporacyjnych obliczonego na zwiększenie ilości pieniądza w gospodarce. W tej chwili EBC skupuje papiery dłużne o wartości 20 mld euro miesięcznie. Ponieważ jest to jedna trzecia tego, co w szczytowym okresie programu, bank może zechcieć zwiększyć wartość zakupów (chociaż już teraz trzyma obligacje warte ok. 3 bln euro).
Bank z pewnością będzie chciał również pobudzić akcję kredytową. Może to zrobić, zmieniając wysokość wymogów kapitałowych dla banków (kiedy te udzielają kredytu, muszą na wszelki wypadek odłożyć pewną sumę pieniędzy na bok; jeśli ta wartość zostanie zmniejszona, banki będą miały więcej gotówki na podorędziu do udzielania kredytów), a także rozszerzając specjalny program, w ramach którego pożycza bankom komercyjnym pieniądze na ujemny procent (w efekcie płacąc im za to, żeby się u niego zadłużały), pod warunkiem że pieniądze zostaną przeznaczone na pożyczki dla przedsiębiorstw.
Lagarde z troski o nastroje na rynkach na razie nie zasugerowała tego publicznie, ale prywatnie (przynajmniej według Bloomberga) szefowa EBC uważa, że Unia Europejska jak najprędzej powinna wprowadzić skoordynowany pakiet działań pobudzających gospodarkę. W przeciwnym wypadku może się ziścić scenariusz „bardzo podobny do wielkiego kryzysu finansowego z 2008 r.”, kiedy rażąco widoczny stał się brak współpracy makroekonomicznej na szczeblu europejskim.
Londyn wirusowi się nie kłania
I faktycznie, na europejskim szczeblu na razie nic się nie dzieje – poza zarezerwowaniem przez Komisję Europejska 25 mld euro na działania związane z koronawirusem z już posiadanych środków. O wspólnotowych akcjach dyskutowali we wtorek podczas telekonferencji liderzy unijni, ale – jak doniósł „Financial Times” – dyskusja nie wyszła poza standardowe „południowcy chcą wydać więcej, a państwa Północy są wstrzemięźliwe”.
W gronie krajów, które domagają się skoordynowanej odpowiedzi, jest Francja. – Jest za wcześnie, aby mówić o fiskalnym pakiecie stymulującym w związku z koronawirusem. Jeśli mamy podjąć jakieś działania, to tylko takie, które będą dobrze umotywowane i przemyślane – mówił „FT” fiński minister ds. europejskich Tytti Tuppurainen. Polityk dodał jednak, że Europa nie może sobie pozwolić na powrót recesji i bezrobocia.
Skoordynowana odpowiedź została natomiast przygotowana po drugiej stronie kanału La Manche, gdzie zagrożenie dla gospodarki jest traktowane bardzo poważnie, chociaż Zjednoczone Królestwo jest dopiero siódme w Europie pod względem liczby odnotowanych przypadków (w tyle za mniejszymi Holandią i Szwajcarią). Brytyjczycy ogłosili wczoraj podwójne uderzenie w objawy wirusa, to znaczy pakiet działań w zakresie polityki monetarnej i fiskalnej.
W przypadku tej pierwszej Londyn sięgnął po podobne instrumenty, jakich oczekuje się dzisiaj od EBC: obniżkę stóp procentowych, zmianę wymogów kapitałowych oraz nową linię kredytów dla banków komercyjnych w Banku Anglii na preferencyjnych warunkach. – Nie ma na razie powodów uważać, że obecny szok stanie się ekwiwalentem 2008 r., o ile oczywiście podejmiemy odpowiednie działania – powiedział wczoraj stojący na czele banku Mark Carney (zapowiedziany wczoraj pakiet to zresztą ostatni akord Carneya przed poniedziałkowym odejściem ze stanowiska).
Jeśli chodzi o tę drugą, kanclerz skarbu Rishi Sunak ogłosił wczoraj największy, jednorazowy wzrost wydatków rządu w Londynie od ponad 30 lat. Dodatkowe środki budżetowe, które brytyjski rząd zamierza pożyczyć, mają zostać przeznaczone przede wszystkim na inwestycje infrastrukturalne (budowę szybkiej kolei i remont autostrady M1). I chociaż pakiet nie został stworzony wyłącznie z myślą o koronawirusie – powstał jako element szerszej pobrexitowej polityki Borisa Johnsona – z pewnością nie zaszkodzi wzrostowi PKB.
W Europie każdy idzie na solo
Na razie więc państwa europejskie walczą gospodarczo z wirusem na własną rękę. Najbardziej dotknięte epidemią Włochy zapowiedziały pakiet działań o wartości 25 mld euro skupiający się przede wszystkim na podtrzymaniu płynności finansowej małych przedsiębiorstw i gospodarstw domowych. Włosi mogą liczyć na odraczanie płatności, w tym części podatków, rat kredytów (także hipotecznych) czy rachunków.
Niemcy ogłosiły, że w ciągu trzech lat zwiększą bud żet inwestycyjny o ponad 12 mld euro. Do tego dochodzą ułatwienia dla firm: korzystniejsze warunki wprowadzania skróconego czasu pracy (wcześniej firmy mogły skorzystać z tego rozwiązania, jeśli zagrożona była praca jednej trzeciej pracowników; teraz zmniejszono ten limit do 10 proc.) czy zwrot składek za ubezpieczenie społeczne za pracę w niepełnym wymiarze.
Możliwe jest natychmiastowe odroczenie płatności podatków i ceł. Stowarzyszenie Niemieckich Banków Gwarancyjnych przyjmuje wnioski o krótkoterminowe pożyczki. Banki państwowe oferują natomiast kredyty obrotowe. – Rząd nie pozwoli wirusowi zainfekować gospodarki – zapewnił minister Peter Altmaier. Dlatego w ciągu najbliższego tygodnia, po rozmowach ze związkami zawodowymi i pracodawcami, rząd zaprezentuje kolejne rozwiązania wsparcia branż dotkniętych skutkami epidemii.
Premier Hiszpanii Pedro Sánchez zapowiedział zaś opracowanie pakietu rozwiązań zawierającego wsparcie pożyczkowe dla małych firm, rekompensaty związane z czasowym redukowaniem zatrudnienia i czasu pracy, a także odroczenie zobowiązań podatkowych. – Zrobimy wszystko, co konieczne, by wspólnie przezwyciężyć kryzys – zadeklarował. Opozycyjna Partia Ludowa zapewnia, że poprze pomysły wspierające przedsiębiorców i dodatkowo postuluje zwrot 2,5 mld euro wspólnotom autonomicznym z tytułu podatku VAT.
We Francji ok. 1000 firm zatrudniających ponad 15 tys. pracowników złożyło już wniosek o skrócenie tygodniowego czasu pracy albo czasowe zamknięcie całości bądź części zakładu. Potrzebne zasiłki dla zatrudnionych będą częściowo pokrywane przez rząd. Na razie przeznaczono na ten cel 52 mln euro. Francuski resort gospodarki wskazuje, że firmy borykające się z trudnościami wynikającymi z epidemii mogą w uproszczony sposób (e-mailowo) wnosić o odroczenie podatków od wynagrodzeń, a w bardziej ekstremalnych przypadkach, gdy grozi im bankructwo, także o obniżenie podatków bezpośrednich.
Amerykański defibrylator
We wtorek prezydent Donald Trump udał się na Kapitol, aby przekonać senatorów Partii Republikańskiej do projektu uruchomienia środków finansowych, które mają ożywić giełdę i zapewnić Amerykanom komfort w obliczu rosnącej niepewności. Trump i wiceprezydent Mike Pence przedstawili kilka pomysłów, w tym obniżkę podatku od wynagrodzeń, plan inwestycji infrastrukturalnych, płatne zwolnienia lekarskie oraz potencjalne opóźnienie niektórych płatności podatkowych.
Pierwszy pomysł, czyli tymczasowa obniżka podatku od wynagrodzeń, spotkał się z chłodnym przyjęciem republikańskich senatorów i doradców prezydenta, którzy twierdzą, że jest na to za wcześnie. Według Politico.com którykolwiek scenariusz wybierze Trump, może mu on zaszkodzić w reelekcji. Jeżeli epidemia w Stanach przybierze taką skalę jak w Chinach czy we Włoszech, to kilkaset miliardów, o jakich mówił, nie wystarczy, by zapobiec kryzysowi. Gdyby zaś udało się ograniczyć skalę rozprzestrzeniania się koronawirusa, republikańska baza będzie narzekać, że niepotrzebnie rozluźniono dyscyplinę finansową.
W zeszłym tygodniu sekretarz finansów Steven Mnuchin powiedział, że jego współpracownicy będą rozmawiać z niezależnymi od rządu agencjami regulującymi rynek kredytowy o złagodzeniu zasad dla kredytodawców. Polityk powiedział, że jego resort stworzył podgrupę do zbadania, jak koronawirus uderza w małe przedsiębiorstwa. – To, z czym się teraz mierzymy, nie różni się od każdej innej katastrofy naturalnej. W krótkim okresie będzie to miało na pewno wpływ na gospodarkę – powiedział Mnuchin. W najbliższych dniach Trump planuje omówić szczegóły ewentualnego pakietu stymulacyjnego z szefami największych firm notowanych na Wall Street.