W środę w Sejmie odbyło się pierwsze czytanie nowelizacji dwóch projektów ustaw składających się na tzw. pakiet odpadowy. Chodzi o projekt ustawy o odpadach oraz o Inspekcji Ochrony Środowiska. W trakcie debaty wszystkie kluby parlamentarne opowiedziały się za dalszymi pracami nad tymi projektami w komisjach sejmowych. Do których ostatecznie trafią, zdecydują posłowie w bloku głosowań.
Głównym celem dwóch projektów nowel jest - jak podkreślił minister środowiska Henryk Kowalczyk - uszczelnienie sytemu i ukrócenie nieprawidłowości w gospodarce odpadowej, a także istotne wzmocnienie inspekcji ochrony środowiska. Propozycja zmian to też pokłosie kilkudziesięciu pożarów składowisk, magazynów śmieci, do których dochodziło w ostatnim czasie w różnych częściach kraju.
Według szefa resortu środowiska problemy i patologie w gospodarce odpadowej narastały przez wiele lat i wynikały one z "bardzo nieskutecznego systemu kontroli, wydawania zezwoleń, również nadzoru nad składowiskami odpadów". "Dało się zauważyć bardzo naganny proceder, kiedy firmy śmieciowe gromadziły odpady, najwcześniej je porzucały, powstawał problem dla samorządów" - zwracał uwagę.
W projekcie ustawy o odpadach jedną z najważniejszych zmian jest wprowadzenie kaucji gwarancyjnych, które płacić będą firmy śmieciowe. Obliczać się ją będzie jako iloczyn największej masy odpadów, która mogłaby być magazynowana w instalacji oraz stawki zabezpieczenia roszczeń. Konkretne stawki - zależne od rodzaju odpadów - będą określone w rozporządzeniu do ustawy. Kaucja ma zabezpieczyć samorządy przed porzucaniem śmieci przez firmy, tzn. dać środki na to, że o ile taka sytuacja wystąpi, gminę będzie stać na utylizację takich śmieci.
Projekt ustawy o odpadach stanowi ponadto, że przedsiębiorcy prowadzący działalność odpadową, składowiska czy magazyny będą musieli być też właścicielami gruntów, na których są takie instalacje.
Propozycja zakłada również obowiązek prowadzenia monitoringu video na składowiskach, na wysypiskach nie będzie można składować śmieci dłużej niż rok (obecnie do trzech lat).
Po zmianie przepisów, starostowie będą mogli wydawać zgody na gromadzenie odpadów, ale jedynie do 3 tys. ton rocznie. Powyżej tej wartości konieczne będzie zezwolenie marszałka województwa. Takie zgody nie będą mogły być wydane, jeżeli inspekcja środowiska wyda negatywną opinię.
Zmienią się również przepisy dotyczące transgranicznego transportu odpadów. Kowalczyk tłumaczył, że ich konsekwencją będzie to, że do Polski będzie można wwieźć tylko takie odpady, z których będzie można pozyskać surowce wtórne. Nie będzie można przywieźć odpadów komunalnych.
Drugi projekt dotyczący Inspekcji Ochrony Środowiska ma dać jej narzędzie do skutecznej pracy i kontroli. Inspekcja będzie wzmocniona kadrowo i dodatkowo dofinansowana. Będzie to 133 mln zł. Inspektorzy będą mogli prowadzić kontrole o każdej porze dnia i nocy, a WIOŚ, czyli wojewódzkie inspektoraty ochrony środowiska będą mogły wydawać decyzje o wstrzymaniu pracy danej instalacji. Będą one miały rygor natychmiastowej wykonalności. Inspekcja nie będzie musiała - tak jak teraz z siedmiodniowym wyprzedzeniem - informować o kontroli. Poinformuje wcześniej w przypadku kontroli planowych.
W trakcie debaty kluby opozycyjne PO, Nowoczesna, Kukiz'15 i PSL-UED wskazywały nieścisłości czy problemy.
Wszystkie te kluby wskazywały szczególnie na jeden z przepisów projektu ustawy o odpadach, który stanowi, że "właściwy organ odmówi wydania zezwolenia na zbieranie odpadów lub zezwolenia na przetwarzanie odpadów, w przypadku gdy dla terenu, którego taki wniosek dotyczy, nie został uchwalony miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego".
Przedstawiciele opozycji przypominali, że w praktyce tylko znikoma część gmin ma takie plany, co może spowodować że nie będzie można w praktyce składować odpadów.
Minister Kowalczyk przyznał, że brak planów może być problemem i dlatego zarekomenduje, by w ustawie pojawiła się odpowiednia poprawka uwzględniająca również wydawane przez gminy decyzje o warunkach zabudowy.
Przedstawiciele opozycji zwracali również uwagę na przepis, który dotyczy konieczności posiadania gruntu, przy gospodarowaniu odpadami. Propozycja przepisu stanowi, iż "gospodarowanie odpadami polegające na zbieraniu odpadów niebezpiecznych, odzysku odpadów przez wypełnianie terenów niekorzystnie przekształconych, zbieraniu lub przetwarzaniu odpadów komunalnych lub odpadów pochodzących z przetwarzania odpadów komunalnych odbywa się wyłącznie na terenie, którego właścicielem lub użytkownikiem wieczystym jest posiadacz odpadów gospodarujący odpadami".
Opozycja wskazuje, że przez ten przepis problemy mogą mieć np. punkty selektywnej zbiórki odpadów, gdzie trafiają także odpady niebezpieczne, jak elektroodpady, baterie itp. Na kłopoty wynikające z tego przepisu wskazuje również branża zajmująca się recyklingiem.
Minister argumentował, że ten zapis znalazł się w projekcie, by głównie zabezpieczyć się przed porzucaniem odpadów.