Jak podkreślał w piątek przed złożeniem podpisu Andrzej Duda, wprowadzana zmiana jest "z pozoru drobna, ale doniosła w swoich skutkach".
Chodzi o przypadki, gdy klienci nie mogli od banków uzyskać danych osobowych tych, którym błędnie przelali pieniądze, bo nie pozwalały na to obowiązujące przepisy. Gdy takie informacje udało się w końcu uzyskać - w wyniku decyzji sądu - błędny odbiorca często zdążył już np. wydać pieniądze i tłumaczył się, że nie wiedział, iż pieniądze nie należały do niego oraz że nie jest w stanie ich zwrócić.
Prezydent mówił, że dotychczas przy dokonywaniu przelewu bank lub SKOK sprawdzał jedynie prawidłowość numeru konta, ale zgodności danych w zleceniu z danymi odbiorcy - już nie. Jeżeli nadawca popełnił pomyłkę w numerze, to nadawca nie wiedział, na czyje konto przelał pieniądze, a bank co najwyżej mógł zwrócić się do odbiorcy przelewu, że nastąpiła pomyłka - mówił prezydent. Wskazał jednocześnie, że bank nie mógł przekazać nadawcy informacji z danymi odbiorcy, bo w świetle prawa i tajemnicy bankowej to niedopuszczalne.
Jeżeli odbiorca nie zwrócił pieniędzy dobrowolnie, nadawcy pozostawała droga sądowa i pozew w związku z bezpodstawnym wzbogaceniem - przypomniał prezydent. Zauważył jednocześnie, że skoro bank nie mógł przekazać danych odbiorcy, pozew był nieskuteczny, bo powód nie był w stanie wskazać konkretnego adresata pozwu.
W myśl nowej, podpisanej przez prezydenta regulacji, banki i SKOK-i zostaną zobligowane do natychmiastowego przekazania wiadomości o omyłkowym przelewie oraz informacji, że są zmuszone udostępnić dane odbiorcy autorowi przelewu. "Ustawa obliguje bank czy SKOK do podania danych takiej osoby, która dostała przelew nienależnie. Zatem umożliwia skuteczne dochodzenie pieniędzy na drodze sądowej przez tego, kto popełnił pomyłkę" - wskazał prezydent.
"To była ewidentna niespójność prawa. Naprawiamy ewidentny błąd" - mówił Andrzej Duda, dodając, że ma nadzieję, iż zmiana ułatwi życie wielu ludziom.
Jak wyjaśniał w piątek dziennikarzom prezydencki minister Andrzej Dera, dzięki wprowadzeniu obowiązku natychmiastowego informowania odbiorcy o błędnym przelewie, "nie będzie możliwe bronienie się: ja nie wiedziałem i już wydałem". "Tej możliwości nie będzie, bo pieniądze będą znaczone" - powiedział.
Nowa ustawa nakłada zarazem na banki i SKOK-i obowiązek prowadzenia nieoprocentowanego, technicznego rachunku, tzw. rachunku zwrotu. Właśnie na ten rachunek będą trafiać błędnie przesłane pieniądze. Gdy bank otrzyma informacje o błędnym przelewie, będzie się zwracał do jego adresata o przekazanie nienależnych pieniędzy właśnie na ten rachunek techniczny.
"Bank będzie dzięki temu pośrednikiem między osobą, która się pomyliła, a osobą, na której konto wpłynęły pieniądze" - mówił Dera. "Między tymi osobami nie będzie bezpośredniego kontaktu" - dodał.
Chodzi o to, jak wyjaśniał Dera, aby autor błędnego przekazu nie uzyskiwał informacji o błędnym odbiorcy, jeśli to nie będzie konieczne. Bo zawsze może się zdarzyć, zaznaczył, że ktoś celowo przeleje na błędne konto drobną kwotę, by zebrać informacje o jego właścicielu.
Dopiero jeśli odbiorca nie będzie chciał zwrócić nienależnego prezentu, autor błędnego przelewu otrzyma na jego temat informacje. Dzięki temu będzie mógł złożyć np. pozew sądowy o zwrot pieniędzy. "To jest sytuacja bardzo czytelna" - zaznaczył Dera.
Problem, który naprawia prezydencka inicjatywa, powstał po wejściu w życie ustawy o usługach płatniczych w 2011 roku. Do 2011 roku, w przypadku przyjmowania przelewu, banki lub SKOK-i były zobowiązane sprawdzić nie tylko numer konta, ale także nazwę lub nazwisko odbiorcy. Sytuacja się zmieniła w związku z wejściem w 2011 r. w życie ustawy o usługach płatniczych, wdrażającej tzw. unijną dyrektywę PSD1.
"Dyrektywa, a w ślad za nią ustawa o usługach płatniczych, wprowadziła zasadę, że transakcja płatnicza powinna zostać zrealizowana zgodnie z tzw. regułą D+1, czyli najpóźniej w następnym dniu roboczym po jej zleceniu" - przypomina uzasadnienie. "W rezultacie transakcja płatnicza może być wykonana tylko i wyłącznie na podstawie unikatowego identyfikatora (którym w praktyce jest najczęściej numer rachunku), a więc niezależenie od podania innych danych, identyfikujących potencjalnego odbiorcę" - czytamy.
"Zatem w sytuacji, w której w treści zlecenia płatniczego wskazany został unikatowy identyfikator, dostawca nie ma obowiązku sprawdzania ani weryfikowania innych informacji dodatkowych. Stąd też, nawet w przypadku, w którym z podanych przez klienta informacji dodatkowych wynika, iż identyfikator został podany błędnie, dostawca nie ma obowiązku weryfikowania niezgodności w tym zakresie i nie ponosi z tego tytułu odpowiedzialności" - dodaje dokument.
Projekt tej ustawy został przygotowany przez prezydenta, w porozumieniu z Rzecznikiem Finansowym, w wyniku skarg klientów banków. Rzecznik Finansowy Aleksandra Wiktorow była obecna w Pałacu Prezydenckim podczas piątkowej uroczystości.
Sejm uchwalił ustawę 22 marca br., Senat zaakceptował bez poprawek 16 kwietnia br. Jak przypomniał w piątek prezydent, w obu izbach nikt nie był przeciw jego inicjatywie.