Proszę wyjaśnić czym się Pan zajmuje zawodowo i naukowo

Naukowo zajmuję się mechatroniką, która jest połączeniem elektroniki, mechaniki, automatyki, oprogramowania, sterowania. Jest to dziedzina, dzięki której możemy projektować złożone urządzenia, w których elementy mechaniczne są kontrolowane i sterowane za pomocą systemów elektronicznych. Także wszystko to, co jest ważne we współczesnym produkcie bada się w obszarze mechatroniki.

Zawodowo, w swojej firmie, także zajmuję się mechatroniką. Tworzymy urządzenia mechatroniczne. Wszystko, co robimy jest właśnie złożeniem elementów, które wchodzą w skład mechatroniki. Zarówno zawodowo, jak i naukowo zajmuję się rzeczami podobnymi, z tą różnicą, że na uczelni jest to zajęcie w wymiarze badawczym, a w firmie w wymiarze produkcji i eksploatacji tych urządzeń.

Czym zatem zajmuje się Pana firma, jakie sukcesy odnosi?

W EC Grupa świadczymy usługi inżynierskie dla przemysłu kolejowego, lotniczego i motoryzacyjnego, a ponadto zajmujemy się sprzedażą oprogramowania oraz produkcją. W tym momencie jesteśmy na etapie przekształcania firmy w firmę produkcyjną. Mamy swoje własne produkty znane na całym świecie i zajmujemy się ich sprzedażą. Stosunek usług do produkcji jest mniej więcej na równym poziomie, z delikatną przewagą sprzedaży własnych produktów właśnie. Te produkty to m.in. pantografy do szybkich kolei, zrobotyzowane stanowiska do produkcji w przemyśle kolejowym, samochodowym i lotniczym, automatyczne schody do pociągów, itp. Mamy całe portfolio własnych produktów, które z powodzeniem oferujemy na globalnym rynku.

Sukcesów na swoim koncie również mamy kilka. Największym jest przede wszystkim uznanie na rynku i współpraca z wielkimi międzynarodowymi koncernami. Zostaliśmy także odznaczeni kilkoma nagrodami i jesteśmy zaliczani do najprężniej rozwijających się przedsiębiorstw w Polsce.

Jest Pan nie tylko Profesorem i naukowcem, ale także przedsiębiorcą. Czy działalność badawcza prowadzona na uczelni pomaga Panu w prowadzeniu biznesu?

Jak najbardziej. Większość moich firm powstała jako start-upy, które zakładałem ze studentami lub doktorantami. Od tamtej pory firmy te urosły i znacznie się rozwinęły, a wszystkie razem tworzą grupę firm inżynierskich EC Grupa. Jednak trzeba zaznaczyć, że większość powstała z projektów, które realizowane były na uczelni.

W 2009 roku Pana przedsiębiorstwo otrzymało status centrum badawczo-rozwojowego. Czy nadanie takiego statusu pomaga w rozwoju firmy? W jaki sposób?

Wszelkie takie inicjatywy wspierają rozwój przedsiębiorstwa. Tak było i w naszym przypadku, a jest to związane głównie z ulgami podatkowymi, z jakich firma z takim statusem może korzystać. Poza ulgami bycie centrum badawczo-rozwojowym pomaga w czymś więcej. Dzięki niemu, jako firma możemy brać udział w rozmaitych pracach badawczych, realizować usługi badawcze dla innych podmiotów, które korzystają z dofinansowania dla swoich projektów.

Ponadto jest jeszcze jeden wymiar rozwoju. Musimy ciągle utrzymywać bardzo wysoki poziom merytoryczny. Zdecydowanie wyższy niż przeciętny. Wszystko po to, by sprzedawać usługi na jak najwyższym poziomie. Jeśli pozostalibyśmy na poziomie innych firm, nie mielibyśmy do zaoferowania nic nowego, innowacyjnego, nic wyprzedzającego standardy rynkowe. A stąd już łatwo o spowolnienie. Dzięki stałemu utrzymywaniu wysokiego poziomu mamy w swojej ofercie usługi budowania prototypów, czy tworzenia nowych konstrukcji.

Czy można mówić o innowacyjności w Państwa branży? Na czym ona polega?

W naszej branży innowacyjne jest to, co się dobrze sprzedaje. A to dlatego, że przemysł potrzebuje najlepszych rozwiązań.Dla nas podstawowym zadaniem innowacji jest ciągłe dążenie do produkowania rzeczy nowych, udoskonalonych, wprowadzaniu zmian w technologiach, które następnie będą sprzedawać się na rynku. To coś, co pozwoli firmie utrzymać przewagę konkurencyjną.

Współpracujecie z Akademią Górniczo-Hutniczą. Na czym polega ta współpraca?

Realizujemy wspólne projekty, organizujemy prace dyplomowe, pracownicy naszej firmy realizują prace doktorskie na uczelni. Większość pracownikówEC Grupy to absolwenci AGH. Trzeba zaznaczyć, że jako uczelnia kształcimy bardzo dobrych inżynierów i co do tego nie mam żadnych wątpliwości. Nasi studenci na równi konkurują ze studentami z całego świata i w niczym im nie ustępują.

Kiedy nauka i biznes spotykają się razem to przynosi to korzyść obu stronom, ale także gospodarce. Jakie są podstawowe wartości płynące z takiej współpracy nauki i biznesu?

W moim odczuciu taka współpraca polega na tym, że uczelnia buduje zaplecze wiedzy, na bazie której z kolei przedsiębiorcy budują produkty i doskonalą swoje technologie. Ja, jako przedsiębiorca, potrzebuję korzystać z wiedzy, którą „wytwarza się” na uczelni, a która pozwala mi budować innowacyjne produkty technologiczne. Ponadto wielką wartością jest tutaj jeszcze transfer ludzi z uczelni do biznesu. To jest mechanizm który działa, daje możliwości rozwoju i realne korzyści.

Mówi się, że do tanga trzeba dwojga - w tym przypadku to profesorowie powinni mieć większą żyłkę do interesów czy biznesmeni bardziej otwarte umysły?

Mówimy o dwóch zupełnie różnych światach. Żadna ze stron nie powinna wchodzić w kompetencje drugiej tylko skoncentrować się na rozwoju swojego doświadczenia. Idealny byłby system, który pomógłby współpracować im ze sobą nawzajem. Na uczelni mówi się głównie o pracach naukowych, publikacjach i kształceniu, a nie rozwiązaniach dla przemysłu. Natomiast firmy chcą skalować swoje biznesy i rozwijać technologie. W takim przypadku warto zachęcać swoich pracowników np. do robienia doktoratów na rzecz firmy, wtedy w laboratoriach uczelnianych zdobywają wiedzę, która pomaga im rozwiązywać problemy technologiczne w firmie.Współcześnie te problemy są coraz trudniejsze, gdyż konkurencja zawiesza poprzeczkę bardzo wysoko, a my konkurujemy globalnie. Z przyjemnością przyjąłem informacje o programie doktoratów wdrożeniowych uruchomionymprzez Ministerstwo Nauki. W mojej firmie to się sprawdza i zawsze popieram takie inicjatywy. Wielu z moich pracowników zrobiło doktoraty pracując w firmie. Ostatecznie zdobyta wiedza na uczelni pomaga budować biznes w obszarze technologii.

Jakie może Pan wskazać trudności połączenia nauki z biznesem? Czy są bariery komercjalizacji projektów naukowych?

Jeśli mówimy o sytuacji, kiedy firma chce skomercjalizować, kupić projekt powstający na uczelni to trzeba powiedzieć, że są to sytuacje niezmiernie rzadkie i marginalne. To jest bardzo kosztowne. Uczelnie potrzebują pieniędzy, a know-how z uczelni jest za drogi dla większości firm. Koszty zrobienia produktu z pomysłu, który rodzi się na uczelni są ogromne. 8% kosztów to jest prototyp i knowhow, które służy do zrobienia produktu, a 92% to koszty, które musi pokryć przedsiębiorca, żeby wejść z tym na rynek. Bardzo często okazuje się, że w ogóle nie jest to rentowne. Taki problem występuje nie tylko w Polsce, ale na całym świecie. Uczelnia powinna więc przygotować bazę wiedzy po to, by firma na jej podstawie w swoich laboratoriach wykonała produkt. W moim odczuciu komercjalizacja projektów naukowych najlepiej odbywa się poprzez transfer ludzi, którzy zdobyli wiedzę na uczelni, coś osiągnęli, mają patenty i przechodząc do biznesu rozwijają to dalej. Albo start-upy – grupa naukowców prowadzących projekt zakłada firmę i kontynuuje badania ale już w kierunku ich urynkowienia.

W Małopolsce nie brakuje przykładów połączenia biznesu i nauki: trwają różne badania, powstają projekty, które mogą być rewolucyjne. Czy można mówić,że Małopolska jest innowacyjna?

Jest bardzo innowacyjna bo ma bardzo innowacyjnych ludzi. Ludzie w naszym regionie, w Małopolsce, myślą inaczej. Jest tu dużo młodych osób, studentów głodnych sukcesu,a to zdecydowanie napędza innowacyjność. To oni prowadzą wszystkie badania i tworzą rewolucyjne projekty napędzające rozwój.

Działa tutaj mnóstwo centrów badawczych należących do koncernów, które już dawno odkryły, że siła drzemie w ludziach. Uważam, że Kraków i cała Małopolska to region, w którym dużo się dzieje, powstaje ogromna ilość firm i realizuje się świetne pomysły. Widać, że młodzi ludzie są aktywni i chcą coś osiągnąć.

A jak wygląda Małopolska na tle innych regionów Polski?

Jako region mamy zdecydowaną przewagę po stronie zasobów ludzkich. I o to właśnie powinniśmy bardzo dbać i starać się przyciągnąć jak najwięcej kreatywnych osób. Gdybyśmy mieli trochę więcej liderów, którzy mogliby podejmować szybkie decyzje biznesowe na miejscu, i pociągnąć tych świetnych inżynierów których mamy, region odnosiłby jeszcze większe sukcesy gospodarcze. Potrzeba nam więcej liderów, którzy kreowaliby nowe firmy i rozwijali pomysły. Całą resztę już mamy – nic nam nie brakuje w kontekście infrastruktury, położenia i zaplecza. A to wszystko składa się na fakt, że Małopolska to dobre miejsce do rozwijania swojego biznesu.
Trzeba przyznać, że z całego regionu najbardziej wybija się Kraków. Statystyki pokazują, że aż 66% studentów AGH zostaje po studiach w Krakowie, naturalnym jest zatem fakt, że wiele firm powstaje właśnie tu, gdzie mogą znaleźć najlepszych specjalistów. Poza Krakowem to Nowy Sącz przoduje pod tym względem– tam znajduje się najwięcej biznesmenów w przeliczeniu na jednego mieszkańca. Powstaje wiele ciekawych, i już istnieje wiele rozwiniętych firm, o których można powiedzieć wręcz, że są firmami globalnymi, jak choćby Newag, Wiśniowski, Fakro. Jestem Sądeczaninem z urodzenia i być może to pomaga mi rozwijać własne biznesy.

Czy mamy w regionie wybijające się firmy?

Jest cała lista świetnych firm, które robią rzeczy innowacyjne, m.in. Newag, który produkuje bardzo innowacyjne pojazdy i wyróżnia się w branży kolejowej. Selvita, która chce zrewolucjonizować leczenie ostrej białaczki, a w tym momencie ich lek jest w fazie badań klinicznych. I to są prawdziwe i wielkie innowacje, które powstają w naszym regionie, które realnie wpływają na rzeczywistość.

Jaka wg Pana powinna być rola władz samorządowych w kreowaniu innowacyjności, wspieraniu przedsiębiorczości i współpracy biznesu z nauką?

Najważniejszą kwestią jest funkcjonowanie w obrębie innowacyjnego rynku, na którym są zamówienia na innowacyjne produkty. Samorząd powinien zabiegać o powstawanie w regionie dużego przemysłu, lokowanie koncernów, które wzmogą zamówienia na innowacyjne produkty. Przemysłu, który ma długi łańcuch dostaw i potrzebuje technologii, podwykonawców i dostawców. W takiej sytuacji będzie powstawać jeszcze więcej firm, które dostarczą technologie, a tym samym napędzą gospodarkę regionalną.

Samorząd powinien także działać tak, by przyciągać do regionu jak najwięcej ludzi. To wtedy będzie rozwijał się biznes napędzający rozwój. Nie możemy dopuścić do tego, żeby jakieś regiony się wyludniały. I to jest duże wyzwanie dla samorządu – by nie koncentrować działań w Krakowie, rozpraszać je i wspierać mniejsze miejscowości. Bo jednak warunki do prowadzenia biznesu w Nowym Sączu, czy Tarnowie są bardzo dobre, tylko trudniej znaleźć tam tak wielu specjalistów, jacy dostępni są w Krakowie.

A czy naukowcy oczekują czegoś od samorządu?

Nauka nie może być skrojona na miarę biznesu i przygotowywać projektów tylko pod jego potrzeby. Nauka musi być nadmiarowa – żeby widać było postęp musimy robić coś więcej, pokazywać możliwości i perspektywy dla przyszłości. Inaczej staniemy w miejscu, a to zawsze oznacza krok w tył. Nauka kreuje nowe pomysły, i tego właśnie od niej oczekujemy. Ma jednak jedną rzecz wspólną z biznesem – potrzebuje pieniędzy. I jako naukowiec oczekiwałbym wsparcia w tym zakresie, by móc pracować nad przyszłościowymi, wyprzedzającymi rzeczywistość projektami naukowymi.

Jaką radę dałby Pan młodym przedsiębiorcom?

Ważne jest, by nie wpaść w pułapkę rozwoju tylko dzięki dotacjom i wsparciu z zewnątrz. Moja firma nie korzysta wiele z takich pomocy, a udaje się nam trzymać bardzo wysoki poziom rozwoju.To nie oznacza, że w ogóle z dotacji nie korzystamy, ale tylko jeśli jesteśmy pewni, że to co robimy będzie się sprzedawało. Samorząd może pomagać w postaci dofinansowań, ulg itp., jednak firma zbudowana tylko na dotacjach będzie miała trudności, by przetrwać na rynku nasyconym mocną konkurencją. Przedsiębiorca chcąc odnieść sukces powinien pamiętać, że dotacje to jedynie wsparcie, a na rynku musi walczyć dobrym produktem i odpowiednim zacięciem biznesowym, bo to wtedy powstaje organizm firmy, który może przetrwać nawet najgorsze kryzysowe momenty. Jednak warto walczyć, by rozwijać się biznesowo w regionie, który daje nam wiele możliwości, by po odniesieniu sukcesu móc z dumą mówić, że jest się ambasadorem Innowacyjnej Małopolski. Mam wielką satysfakcję, że mogę rozwijać swoje biznesy w Małopolsce, miejscu w którym dominują młodzi i entuzjastycznie nastawieni ludzie, a ze strony samorządu odczuwam silne wsparcie i nie tylko w postaci funduszy, ale w postaci tworzonej przyjaznej atmosfery, bo to jest dla mnie ważniejsze.

Zobacz więcej na naszym profilu https://www.facebook.com/innowacyjnamalopolska/?fref=ts