– Podniesienie rangi rzeczoznawstwa w Polsce jest inicjatywą pożyteczną i godną wsparcia, ale niektóre zapisy budzą wątpliwości. Rzecznik proponuje, żeby każdy, kto przepracował pięć lat w warsztacie samochodowym, mógł już ubiegać się o tytuł rzeczoznawcy. Może to więc być diagnosta z wykształceniem wyższym technicznym lub sekretarka z takim samym wykształceniem. I taka osoba – bez żadnego doświadczenia w likwidacji szkód – będzie dyktować zakładowi ubezpieczeń, jakie powinno zostać wypłacone odszkodowanie. Propozycje rzecznika tworzą instytucję, która bez żadnej kontroli będzie miała w ręku niemal ostateczną decyzję w sprawie wyceny szkody.
Zdecydowanie chybioną argumentacją za wprowadzeniem postulowanych zmian jest przeciwdziałanie przestępczości ubezpieczeniowej. Rzeczoznawca, działając na zlecenie klienta, nie będzie zainteresowany sprawdzeniem, czy szkoda powstała w okolicznościach zadeklarowanych przez klienta. Likwidacja szkód to proces często bardzo skomplikowany i nie można go sprowadzać wyłącznie do sporządzenia kosztorysu naprawy. A w tym kierunku idą propozycje rzecznika.
● Co takie rozwiązanie oznacza dla pracowników działów likwidacji szkód towarzystw ubezpieczeniowych?
– Pracownicy działów likwidacji szkód mają wobec klienta określone obowiązki, wynikające z umów ubezpieczenia, i zmiany proponowane przez rzecznika ubezpieczonych niczego w tej kwestii nie zmieniają. Przy masowym zlecaniu opinii przez poszkodowanych pracownicy działów likwidacji szkód towarzystw ubezpieczeniowych będą mieli dodatkową pracę, gdyż będą musieli sprawdzać, czy zasadne jest pokrycie kosztów wykonania takich opinii. Przy tak nieprecyzyjnych zapisach będzie to na pewno powodowało wiele nieporozumień i sporów. Tym samym klient dłużej będzie czekał na decyzję o wypłacie odszkodowania. Dodatkowo ciężar dowodu wykazania nieprawidłowości ustaleń dokonanych w ekspertyzach spoczywa na zakładzie ubezpieczeń, co znowu oznacza więcej pracy.
● Jak i gdzie powinny być określone zasady wycen szkód z polis OC komunikacyjnego, żeby uniknąć sporów dotyczących wysokości szkody?
– One są już określone w kodeksie cywilnym i ustawie o ubezpieczeniach obowiązkowych. Problemy odnoszące się do nieporozumień dotyczących ustalenia wysokości odszkodowania nie są tak duże. Zakłady ubezpieczeń posługują się takimi samymi narzędziami, jakimi posługują się rzeczoznawcy niezależni. Są to programy takich firm jak Audatex lub Eurotax. Programy te opierają się na danych dotyczących technologii naprawy podanych przez producentów pojazdów i konieczne jest tylko określenie stawki za roboczogodzinę. A te, jak wiadomo, są różne dla firm ubezpieczeniowych, a inne dla bezpośrednich klientów.
Zbigniew Chrupek(2009-05-28 22:11) Zgłoś naruszenie 00
Pan wiceprezes PIU widzi w zaproponowanej przez Rzecznika ubezpieczonych zmianie "uprawnień rzeczoznawcy" (faktycznie rangi oceny technicznej niezależnego rzeczoznawcy) zagrożenie interesów firm ubezpieczeniowych i tylko to tłumaczy jego wypowiedź...
OdpowiedzUbieganie się o tytuł rzeczoznawcy wcale nie oznacza, że kandydat go uzyska. Nieprawdą jest też, że korzystanie z tych samych narzędzi służących do wycen kosztów szkód komunikacyjnych (systemy Eurotax i Audatex) daje ten sam wynik, zależny jedynie od stawki za roboczogodzinę. Co w takim razie z opisem rozmiaru szkody ( często konieczna jest druga , trzecia i n-ta wizyta rzeczoznawcy firmy ubezpieczeniowej), cenami części i materiałów użytych do naprawy, różnego rodzaju potrąceniami tychże cen z tytułu wcześniejszych napraw i amortyzacji (również w szkodach z OC). Sama stawka za roboczogodzinę jest też elementem, w który ingeruje firma ubezpieczeniowa - zawsze w dół.
Proponowana zmiana wręcz skróciłaby drogę do uzyskania odszkodowania- jedna wycena kończyłaby sprawę na drodze administracyjnej. Koszty sądowe (na początku ewentualnej sprawy sądowej) obciążałyby firmę ubezpieczeniową, co wpłynęłoby na podniesienie jakości przeprowadzonego przez nią procesu likwidacji szkody. Przykładów na poparcie powyższych stwierdzeń jest bardzo wiele.
Istnieje zupełnie przemilczany problem dotychczasowego systemu likwidacji szkód z OC, który zabezpiecza niemalże wyłącznie interesy sprawcy zdarzenia (czytaj jego firmy ubezpieczeniowej). Poszkodowany ma prawie same obowiązki, począwszy od odholowania i zabezpieczenie swojego pojazdu, następnie długotrwałego i kosztownego procesu udowadniania swoich racji, wyasygnowania własnych środków na te czynności, by w końcu cieszyć się zaproponowanym odszkodowaniem, niejednokrotnie pokrywającym zaledwie 25% rzeczywistych kosztów. Przepraszam za sarkazm ale na to są dowody.
nick(2011-12-21 11:25) Zgłoś naruszenie 00
likwidator szkody jest pracownikiem ubezpieczyciela i z tego ma premie jak kombinuje z zanizeniem odszkodowania. Z drugiej strony również zbyt dużo jest rzeczoznawców nieobiektywnych. Dobry pomysł jest likwidacja szkody przez niezależnych rzeczoznawców, ale pod warunkiem zwiększenia odpowiedzialnosci.
Odpowiedz