Rozmawiamy ze STANISŁAWEM KRACIKIEM, burmistrzem Niepołomic, które najlepiej w Małopolsce wydają unijne pieniądze - Od inwestorów nie oczekujemy partycypacji w inwestycjach drogowych i innych, a o pieniądze z Unii Europejskiej walczymy wszędzie, gdzie tylko można – zapewnia w rozmowie z GP Stanisław Kracik, burmistrz Niepołomic, które najlepiej w Małopolsce wydają środki unijne (zajęły I miejsce w małopolskiej edycji naszego rankingu Europejska Gmina – Europejskie Miasto).

W jaki sposób mieszkańcy Niepołomic skorzystali na przystąpieniu Polski do Unii Europejskiej?

W okresie przedakcesyjnym udało się nam zrealizować dwa duże projekty – jeden w ramach programu SAPARD, drugi z PHARE. Pierwszy dotyczył ochrony środowiska - wykonaliśmy kanalizację sanitarną w dwóch sołectwach o największej koncentracji zabudowy. Drugi projekt polegał na uzbrojeniu Niepołomickiej Strefy Przemysłowej we własną oczyszczalnię ścieków, budowie 3,5 km drogi dojazdowej do strefy i wyposażeniu strefy w system wodociągowo-kanalizacyjny. Bez tych inwestycji, nie powstałaby tam Specjalna Strefa Ekonomiczna, nie byłoby wielu inwestycji zagranicznych, w tym MAN–a.

A inne zyski płynące z integracji?

Na około sześć tysięcy rodzin w naszej gminie, połowa z nich jest beneficjentami dopłat obszarowych do upraw i hodowli. Mimo iż trudniej mierzalne, nie do pominięcia są zmiany naszej mentalności, poczucie wolności podróżowania , turystyka i wyjazdy zarobkowe czy biznesowe, współpraca między szkołami z kilku krajów Unii Europejskiej. To wszystko sprawia, iż do oceny efektów naszej obecności w Unii potrzebne jest holistyczne podejście. Sam bilans naszych wpłat i beneficjów to wynik matematycznie ustalany, a my mamy obowiązek analizować efekty powrotu Polski do rodziny krajów europejskich we wszystkich aspektach. Także tych, które docelowo mogą nieść zagrożenia unifikacją, utratą poczucia narodowej i kulturowej tożsamości.

Sama zasada dotowania jakiejś aktywności czy działalności, niesie w sobie element sterowania działaniami potencjalnego beneficjenta. Nie jest przecież tak, że Unia Europejska daje polskim samorządom pieniądze i mówi: „zróbcie za nie coś, co wam jest potrzebne”. Jest tak, że decyzje o przeznaczeniu pieniędzy płaconych przez podatników w bogatszych krajach Unii są przeznaczane na zadania i cele, które mają pomóc w wyrównaniu statusu społecznego, ekonomicznego i infrastrukturalnego we wszystkich krajach Wspólnoty. Ubiegając się zatem o dotacje, sami sobie nakładamy ograniczenia samorządowej suwerenności do tych zadań, na które pieniądze można otrzymać. Mogę stwierdzić, że nie ma takiego obszaru działań, w którym nie aplikowalibyśmy o środki (z wyjątkiem tych, w których beneficjentami mogą być jedynie jednostki samorządu terytorialnego o niskich dochodach budżetowych i wysokim bezrobociu). W takich projektach nie startujemy znając kryteria kwalifikacji wniosków. Szkoda czasu na prace, których wynik jest z góry negatywny. Podkreślam jednak wzrost naszej aktywności w pozyskiwaniu środków w ramach EFS - uczestniczą w tym szkoły, organizacje pozarządowe i samorząd (zarówno jako wnioskodawca, jak i gwarant udziału finansowego dla tych jednostek).

Jakie inwestycje prowadzi gmina dzięki funduszom unijnym? Co już udało się zrobić?

Dwie inwestycje zrealizowaliśmy w ramach środków przedakcesyjnych. Trzecią, ważną dla dzisiejszego wizerunku miasta, był projekt rewitalizacji centr małych miast, dzięki któremu mogliśmy przełamać barierę obaw mieszkańców przed rewolucyjnymi zmianami i nadać nowe oblicze Rynkowi i otoczeniu Zamku Królewskiego. W ciągu 13 lat, siłami gminy i kosztem 100 mln zł, odnawialiśmy zamek. Jednak budowa centrum konferencyjnego z zapleczem hotelowym, nie byłaby w nim możliwa bez 1 mln euro dotacji. Dzisiaj centrum - obok dochodów – przynosi gminie inne korzyści (nie tylko w wymiarze promocyjnym).

Za 250 tys. euro przekwalifikowaliśmy już 80 osób zwolnionych z pracy w zbankrutowanej garbarni. Szkoła zawodowa realizowała i realizuje projekty dla młodzieży, gwarantujące im zdobywanie dodatkowych kwalifikacji, co jest nierzadko naszym dodatkowym atutem w rozmowach z nowymi inwestorami.

Realizujemy największy w historii gminy projekt w ramach Funduszu Spójności (19,5 mln euro dotacji). Zainwestowaliśmy w nowy system zaopatrzenia mieszkańców w wodę – zbudowano 100 km sieci kanalizacyjnej wraz z dwoma oczyszczalniami ścieków. W ramach projektu odwiercono komplet nowych studni głębinowych i zbudowano dwa nowe zakłady uzdatniania wody, a także 20 km magistral przesyłowych i system zbiorników buforowych. W części gospodarki ściekowej dokończono budowę kanalizacji sanitarnej Niepołomic i wschodniej części gminy . Zadanie zrealizowano w dwa i pół roku za 110 mln zł. Dziś jesteśmy przygotowani do świadczenia usług w zakresie gospodarki wodno- ściekowej na najbliższych 30 – 40 lat.

Niepołomice wykorzystały też fundusze unijne na programy stypendialne dla uczniów z gminy. Na czym polega ten program i jak odbierają go uczniowie i nauczyciele?

To wspaniała inicjatywa, której pozytywnych skutków być może sobie do końca nie uzmysławiamy. Podpisując wnioski przygotowywane przez dyrektorów szkół i ich nauczycieli, widzę ich entuzjazm i wiarę w sukces. Cieszę się, gdy w tej motywacji cel proponowany we wniosku skierowany jest do uczniów, a możliwość prowadzenia dodatkowych zajęć przez nauczycieli to rzecz drugorzędna. Stypendia mają zapewne wymiar ekonomiczny, ale odbieram sygnały ze szkół, iż coraz bardziej staje się sprawą prestiżową dla samych młodych.



Świetne miejsce w naszym rankingu, Niepołomice zawdzięczają przedsiębiorcom, którzy zdobyli pieniądze na swoje projekty. Jak władze gminy wspierają przedsiębiorców i stwarzają przyjazne warunki do prowadzenia biznesu?

Bez inwestorów Niepołomice nie byłyby tym czym są . Zadaniem samorządu jest wspierać wszystkie te działania, które tworzą nowe miejsca pracy, chronią te co już istnieją, zwiększają bezpośrednie i pośrednie dochody budżetu gminy . Współpraca z firmami w każdym z możliwych wymiarów jest od lat moim priorytetem. Niektórzy przedsiębiorcy w okresach dekoniunktury potrzebują pomocy, cierpliwości w egzekwowaniu podatków, konsultacji w przypadkach zagrożenia zwolnieniami pracowników. Szefów firm informujemy o inwestycjach związanych z infrastrukturą, nowymi inwestycjami zewnętrznymi i o możliwościach pozyskiwania dotacji w ramach działań władz Małopolski . Nie oczekujemy także partycypacji w inwestycjach drogowych i innych wobec nowych inwestorów, a nasza dobra współpraca z Krakowskim Parkiem Technologicznym daje im gwarancje szybkiego uzyskiwania statusu inwestora w Specjalnej Strefie Ekonomicznej.

Jakie inwestycje Niepołomice mają w planach i o jakie pieniądze z Unii Europejskiej będą się starać?

Nie mam zwyczaju zdradzać planów (zwłaszcza w warunkach ogromnej konkurencji ze strony innych samorządów). Nie ma też powodu ukrywać faktu, że o pieniądze i dotacje jest coraz trudniej. Koniec kadencji samorządu, przypadający na rok następny, uczyni te starania jeszcze trudniejszymi. Nasilą się zabiegi o uzyskanie obietnic pozyskania dotacji jako przedwyborczego argumentu. Tak było i przed poprzednimi wyborami, i nie ma powodów, by tym razem miało być inaczej. Można powiedzieć, że o wszystkim decydują kryteria określane przed naborem wniosków. Projekty to jednak nie lekkoatletyka, gdzie wszystko da się dokładnie zmierzyć.

Chcemy zbudować ścieżki rowerowe, parkingi podziemne, dokończyć budowę obwodnicy miasta, zbudować drogi w obrębie 500 hektarów niepołomickiej strefy przemysłowej (NSP) i co najważniejsze - mając wstępną zgodę ministra infrastruktury – wspólnie z powiatem wielickim i gminą Wieliczka wybudować połączenie NSP z autostradą.

Jako jedno z czterech polskich miast przystąpiliśmy do Konwentu Burmistrzów miast europejskich w Brukseli, realizujących program ograniczania emisji dwutlenku węgla przez stosowanie odnawialnych źródeł energii. Wspólnie z hiszpańskim partnerem przygotowujemy projekt budowy Małopolskiego Centrum Technologii i Certyfikacji Odnawialnych Źródeł Energii.

Gdyby miał Pan wpływ na wprowadzenie zmian w procedurze pozyskiwania funduszy unijnych, co by Pan zmienił? Dlaczego?

Mam postulat pod adresem polskiego systemu regulacji w tym zakresie. Wzorem innych krajów, zmieniłbym zupełnie sposób kwalifikacji wniosków. Jak opisał mi jeden z europarlamentarzystów, system działa tak: władze regionalne ogłaszają jakiś projekt i zapraszają do jego współrealizacji samorządy lokalne. Zgłaszający się wypełnia to, co u nas nazywa się potocznie fiszką, czyli wstępną koncepcję swojego działania w ramach ogłoszonego projektu. Jeżeli koncepcja zostanie zaakceptowana, zaleca się wnioskodawcy opracowanie studium wykonalności i raportu środowiskowego, czyli tego, co kosztuje najwięcej czasu i pieniędzy. Ten, kto zyskał kwalifikacje, ma gwarancję pozostania w grze o pieniądze...

Jak to jest u nas, wie każdy, kto został zdyskwalifikowany za to, że na jednej stronie trzeciej kopii wniosku nie było parafki niebieskim długopisem...

Jakich rad udzieliłby Pan kolegom samorządowcom, którzy starają się o pieniądze unijne?

Rady mam dwie. Po pierwsze: nie obiecywać mieszkańcom unijnych pieniędzy zanim nie uzyska się decyzji o przyznaniu środków i nie podpisze umowy z wykonawcą na realizację zadania. Po drugie, należy dowiedzieć się, gdzie można „kupić cierpliwość”. I to nie tylko dla siebie, ale także dla skarbnika. Droga od decyzji do pieniędzy jest długa i najeżona wieloma pułapkami. Dlatego postulat o cierpliwość dotyczy i tego, że czasem trzeba się pogodzić z faktem, iż nie ten, co przygotował projekt, poświęcił na jego realizację czas, siły, a nierzadko i zdrowie, będzie przecinał wstęgę na jego zakończenie. Trzeba jednak pamiętać, że na każdej unijnej dotacji, dobrze przygotowanej i zrealizowanej, zyskają mieszkańcy konkretnej gminy, powiatu czy regionu, a tym samym zyska Polska.

Ciężar wykorzystania funduszy unijnych spoczywa na samorządach, ponieważ to gminy, miasta, powiaty i województwa są głównym beneficjentem pomocy unijnej. Jak ocenia Pan wykorzystanie funduszy unijnych przez polskie samorządy?

Jedni mówią, że idzie nam dobrze. Drudzy stopień wykorzystania środków unijnych krytykują i biją na alarm. Ci pierwsi z reguły rządzą, a drudzy są w opozycji . Dla mnie jest jedno ważne: czy po 2010 roku nie zaczniemy oddawać przyznanych nam dotacji na rzecz innych krajów. Wtedy będzie za późno na biadolenie czy polityczne gry.

W czym problem? W tym, że resortowy układ jest nieefektywny decyzyjnie. Nie ma w tym winy poszczególnych ministerstw. Wiem co mówię, bo życzliwości od ich przedstawicieli doświadczam, a pieniędzy jak nie było, tak nie ma - mimo że projekt jest na etapie końcowych testów i odbiorów. Myślę, że trzeba postawić pytanie o to, czy resort za daną dziedzinę odpowiedzialny, nie powinien mieć uprawnień procedur kontrolnych (z finansowymi włącznie). Zbudowaliśmy system, który być może doskonale uchroni beneficjentów przed ryzykiem zwrotu dotacji w przyszłości. Rzecz w tym, ilu tych beneficjentów będzie i ile naszych dotacji zmieni adres jako środki niewykorzystane, czyli przeznaczone dla tych, co lepiej sobie z ich wydawaniem poradzili.

STANISŁAW KRACIK
Absolwent Wydziału Elektrotechniki Górniczej i Hutniczej AGH w Krakowie, i Małopolskiej Szkoły Administracji Publicznej, gdzie uzyskał tytuł Master of Public Administration (MPA). W latach 1993 - 2001 poseł. Od 1990 r. jest burmistrzem miasta i gminy Niepołomice.