• Po pół roku wdrażania nowych funduszy unijnych podpisano umowy z beneficjentami o wartości 1 mld zł i wypłacono im niecałe 5 mln zł. To dużo czy mało?
- Generalnie wydatkowanie funduszy unijnych idzie bardzo wolno. W niektórych województwach nadal jedynymi konkursami były pilotażowe nabory w programie Kapitał Ludzki, które odbyły się pół roku temu. Przez ten czas w nich nic się nie działo. Za moich czasów rząd przyjmował roczne plany płatności, które musi zrobić każdy minister. Mamy prawie początek maja i nowy rząd nie przedstawił takich prognoz. Dodatkowo minister rozwoju regionalnego zapowiedziała, że nie będzie ponaglać województw w uruchamianiu funduszy. To jest zezwolenie z jej strony na to, by szło to powoli. Ogólnie mam wrażenie, że nikt w rządzie nie interesuje się tematyką funduszy unijnych; że panuje w nim opinia, iż dotacje powoli ruszą i jakość to będzie.
Jak szybko - pani zdaniem - musi przebiegać podpisywanie umów z beneficjentami, by nie było zagrożenia utraty unijnych środków za kilka lat?
- Nie jestem w stanie dokładnie określić, kiedy te umowy powinny zostać podpisane. Każda inwestycja ma swój okres realizacji i moment generowania płatności. Jednak zawieranie umów z beneficjentami powinno iść szerszą ławą niż przebiega obecnie. Beneficjenci mają swój rytm realizacji inwestycji. Na przykład przedsiębiorcy mogą wycofywać się z projektów, a przedsięwzięcia finansowane z Europejskiego Funduszu Społecznego mają tendencje do generowania oszczędności. Dlatego bardzo ważną sprawą jest udzielanie zaliczek, które są liczone jako już dokonane płatności. Tymczasem duża część województw zdecydowała, że zaliczek nie będzie stosowała.
Wymyślone przez pani ekipę listy projektów kluczowych miały przyśpieszyć wydatkowanie unijnych funduszy. Czy tak się stało?
- Pomysł z listami projektów kluczowych wziął w łeb. Wszystko przez ich weryfikację. Gdyby nowa minister rozwoju regionalnego ogłosiła tuż po przyjściu do ministerstwa, że ją przeprowadzi, to wszyscy beneficjenci przestaliby realizować swoje projekty. Cała akcja podważyła zaufanie do władzy. Jak samorząd ma za własne pieniądze zrealizować inwestycje, jeśli nie ma żadnej pewności, że po jej zakończeniu ktoś z nim podpisze umowę o przyznanie dotacji, a następnie ją wypłaci. Z tego powodu duże inwestycje stoją, a my nie mamy płatności.
Rozmawiał MARIUSZ GAWRYCHOWSKI