WYWIAD. Sytuacja gospodarcza jest skomplikowana, z jednej strony inflacja rośnie wskutek podwyżek cen regulowanych (głównie energii), z drugiej strony istnieje możliwość spowolnienia gospodarczego wskutek kryzysu w USA.
• Cały świat zadaje sobie obecnie pytanie, jak długa i jak głęboka będzie recesja w USA. Jak, pana zdaniem, gospodarka amerykańska poradzi sobie z kryzysem?
- Rozbieżności prognoz biorą się stąd, że nikt nie wie, jak zachowają się Amerykanie w sytuacji, gdy ceny ich domów, a tym samym ich zamożność, silnie spadły, a zaciągnięte kredyty trzeba spłacać. W im większym stopniu Amerykanie zdecydują się, by mniej wydawać, a więcej oszczędzać, tym większy będzie spadek popytu w USA. Na razie wygląda na to, że recesja będzie płytka. Bezrobocie jest niskie. Amerykanie nie tracą pracy. Mają z czego spłacać zaciągnięte kredyty hipoteczne.
• Jak oczekiwana recesja w USA dotknie naszą gospodarkę?
- Naszym głównym partnerem handlowym są Niemcy. Wprawdzie wzrost PKB ma być w tym roku w Niemczech wyraźnie niższy, ale produkcja ma się wciąż dobrze, rosnąc w tempie 6 proc., co dobrze wróży naszemu eksportowi. Pamiętajmy jednak, że siła gospodarki niemieckiej opiera się na eksporcie. Spadek popytu zagranicznego, zwłaszcza w USA i Wielkiej Brytanii, może wpłynąć na tempo wzrostu w Niemczech i w całej strefie euro. Nasz wzrost gospodarczy będzie podtrzymywał proces realnej konwergencji, a więc technologicznego doganiania krajów zamożnych, którego efektem jest szybsze u nas tempo wzrostu wydajności. Na ile osłoni to nas przed skutkami globalnego spowolnienia, trudno jeszcze powiedzieć.
• Jak pan ocenia sytuację inflacyjną w Polsce?
- W zeszłym roku inflacja wzrosła na skutek wzrostu cen żywności i surowców. W tym roku powodem były podwyżki cen regulowanych. W latach 2003-2007 ceny regulowane wchodzące w skład komponentu CPI utrzymanie mieszkania i nośniki energii rosły średnio rocznie w tempie nieco poniżej 4 proc. Obecnie tempo ich rocznego wzrostu zwiększyło się do prawie 8 proc. Gdyby ceny regulowane rosły w takim samym tempie jak w zeszłym roku, inflacja wyniosłaby w marcu ok. 3,5 proc. Wzrost cen regulowanych to trudny problem. Łatwych recept nie ma.
• Skoro główne czynniki pchające wzrost cen do góry leżą poza bezpośrednim polem oddziaływania polityki pieniężnej, to w jakim celu Rada ostatnio tak często podnosiła stopy?
- Przyczyną podwyżek stóp procentowych było dążenie do zapobieżenia zagrożeniu, że wysokie tempo wzrostu płac mogłoby wywołać w przyszłości wzrost inflacji. Konieczność prewencyjnego zaostrzenia polityki pieniężnej wynikła między innymi stąd, że tempo wzrostu płac było wyraźnie wyższe od tempa wzrostu wydajności powiększonego o wysokość celu inflacyjnego.
• Potrzebne będą kolejne podwyżki?
- Obecna sytuacja RPP nie jest łatwa. Z jednej strony, wskaźniki koniunktury mówią o wciąż dobrej sytuacji w naszej gospodarce, co sprawia, że nie można wykluczyć konieczności zacieśnienia polityki pieniężnej. Z drugiej jednak strony, czynnikiem zaostrzającym politykę pieniężną było w tym miesiącu przyspieszenie aprecjacji złotego. Poza tym mało jeszcze wiemy, jaki okaże się wpływ globalnego spowolnienia na nasz eksport.
• Ostatnio coraz więcej mówi się o mocnym złotym i jego negatywnym wpływie na gospodarkę.
- Aprecjacja kursu walutowego pomaga hamować inflację, ale jeśli złoty umacniałby się szybciej niż kurs równowagi, to byłaby to pomoc bardzo kosztowna. Ceną byłby wzrost deficytu handlowego ponad wielkość optymalną z punktu widzenia naszej gospodarki. Co gorzej, współcześnie napływy kapitałowe łatwo finansują deficyt handlowy. Nie ma więc gwarancji, że rosnący deficyt handlowy spowodowałby powrót kursu do poziomu równowagi.
• Jaki wpływ na politykę pieniężną może mieć silne umacnianie się złotego w ostatnich tygodniach?
- Banki centralne biorą pod uwagę wpływ zmian stóp procentowych na kurs walutowy. Z tego między innymi powodu nie zgadam się z opiniami, że polityka pieniężna RPP była za mało restrykcyjna. Gdyby była bardziej restrykcyjna, to już wcześniej moglibyśmy nie mieć korzystnej sytuacji, jaką mieliśmy od marca 2005 r., gdy kurs złotego do euro umacniał się w przybliżeniu, tak jak umacniał się kurs równowagi. Przyspieszona aprecjacja złotego trwa wprawdzie jeszcze dość krótko, ale nie można nie brać pod uwagę potencjalnych zagrożeń, jakie mogą się pojawić, gdyby złoty poszybował ponad ścieżkę aprecjacji kursu równowagi.
• A czy spowalniająca gospodarka nie ułatwi trochę zadania RPP? Wzrost PKB spadnie być może do poziomu potencjału gospodarki i nie będą narastały napięcia inflacyjne.
- W świecie podręcznikowym obniżenie się tempa wzrostu PKB do poziomu potencjalnego rzeczywiście zapewniłoby stabilność inflacji. W świecie rzeczywistym gospodarka nie jest aż tak elastyczna, jak zakładają podręczniki. Dlatego obniżenie się tempa wzrostu PKB w pobliże potencjalnego nie musi eliminować napięć na rynku pracy i zagrożeń związanych z relatywnie szybkim tempem wzrostu płac.
• Biorąc pod uwagę fakt, że rosnąca główna stopa procentowa przekłada się w małym stopniu na kredyty konsumpcyjne, a działanie na inflację przez kanał kursowy jest kosztowne, to jakie są efekty podwyżek stóp procentowych?
- Efekty podwyżek są takie, że jeśli wyłączymy wzrost cen żywności, paliw i podwyżki cen regulowanych, to tempo wzrostu pozostałych cen jest wciąż niskie. Podwyżki stóp mają zapobiec ewentualnemu przełożeniu się wzrostu płac na ceny w przyszłości. Dodajmy, że umacnianie się złotego z pewnością skłania przedsiębiorców do myślenia, co robić, by nie dopuszczać do nadmiernego wzrostu kosztów płacowych.