Rozmawiamy z MARKIEM PROFUSEM, szefem firmy Profus Management - Zapaść w hutnictwie potrwa najbliższe miesiące. Ożywienie może nastąpić w połowie 2010 roku. Spadło również zapotrzebowanie na węgiel energetyczny.
• Od lat zajmuje się pan między innymi handlem wyrobami stalowymi. Jak ocenia pan obecną sytuację na rynku wyrobów hutniczych?
- Ceny wyrobów stalowych spadają z tygodnia na tydzień. I to mimo tego, iż wiele hut wygasiło produkcję. W Europie Zachodniej wygaszono między 20 a 25 proc. produkcji, natomiast na Ukrainie ograniczono produkcję stali o ponad 50 proc., a w Rosji o ok. 45 proc.
Także w Indiach stalowe koncerny wygasiły piece, przez co ograniczono tam produkcję wyrobów stalowych o ok. 50 proc. Piece wygasił zarówno koncern ArcelorMittal, jak i Tata Steel. Ceny stali lecą w dół, przykładowo pręty żebrowane przed czterema miesiącami kontraktowałem po 1200 dolarów za tonę. Natomiast 26 stycznia zakontraktowałem na rynku europejskim 200 tysięcy ton po 500 dolarów za tonę. Nastąpił szybki spadek ceny prętów żebrowanych z 1200 do 500 dolarów za tonę. Widać więc, że zapotrzebowanie na wyroby stalowe stale spada.
Trzeba też pamiętać, że producenci mieli duże zapasy, dotyczy to Indii, Chin czy Tajlandii. A zatem wypychano na rynek zapasy, a z bieżącej produkcji szło dużo mniej. Myślę, że ta zapaść w hutnictwie potrwa najbliższe miesiące. Ożywienie może nastąpić w połowie 2010 roku.
• A jak przedstawia się sytuacja na rynku węgla?
- W 2008 roku wywindowane były ceny węgla koksowego. Obecnie jest dużo mniejsze zapotrzebowanie na węgiel koksowy. Za tonę tego surowca trzeba teraz płacić ok. 125 dolarów. Sprzedajemy na rynki Europy Zachodniej 100 tysięcy ton węgla koksowego miesięcznie. Natomiast jeśli chodzi o węgiel energetyczny, to sprzedajemy go 80 tysięcy ton miesięcznie. Zapotrzebowanie na węgiel energetyczny również spadło. Sądzę, że kryzys światowy jest w początkowej fazie, a zatem najgorsze jeszcze przed nami. Gorzej będzie w drugiej połowie 2009 roku.
• W wielu firmach obawiają się, że będą mieć znacznie utrudniony dostęp do finansowania. Pan też się tego obawia?
- Akurat my działamy w oparciu o środki własne. Najgorsza sytuacja jest w przypadku średnio- i długoterminowych inwestycji. W firmach odczuwają teraz wyższy koszt pozyskania finansowania, ponadto banki stawiają też większe wymagania kredytobiorcom.
• Marek Profus
założyciel Międzynarodowej Giełdy Towarowej, która pośredniczy w handlu m.in. paliwami i surowcami. Giełda ma obecnie swe biura w 33 krajach całego świata i zatrudnia dwa tysiące pracowników