Nowa minister rozwoju regionalnego na początek chce przyjrzeć się dotychczasowemu wykorzystaniu przez Polskę funduszy unijnych oraz dokończyć pracę nad udostępnieniem środków unijnych z puli na lata 2007-2013.
• Jakie pierwsze decyzje pani podejmie po objęciu stanowiska ministra rozwoju regionalnego?
- Po pierwsze, będą chciała sprawdzić, czy nie istnieje niebezpieczeństwo utraty w przyszłym roku środków unijnych, które Polska dostała na lata 2004-2008. Znam sytuację z zewnątrz i nie wiem, jak to wygląda ze strony ministerstwa. Po drugie, chcę skupić się na dokończeniu prac nad przygotowaniem sprawnego sytemu wdrażania środków unijnych na lata 2007-2013.
• Obecne kierownictwo resortu nie zakończyło prac nad kontraktami wojewódzkimi czy też programami pomocy publicznej. Co pani zamierza z tym zrobić?
- Województwo śląskie było jednym z regionów, które nie zgadzało się z częścią zapisów w kontraktach zaproponowanych przez resort rozwoju. Nie będę nikogo zmuszać do podpisania kontraktu, który mu się nie podoba. Oczywiście, jeśli ktoś chce dostać pieniądze w tym roku, to jest on mu niezbędny. Jednak muszę się sprawie kontraktów przyjrzeć z punktu widzenia resortu, pamiętając o tym, że dużej grupie samorządów wojewódzkich ich zapisy nie podobały się.
• Kiedy w takim razie można spodziewać się uruchomienia pierwszych środków unijnych?
- Nadal trwają negocjacje największego programu Infrastruktura i środowisko, tak więc nie ma mowy o uruchamianiu jakichkolwiek środków z niego przed jego zaakceptowaniem przez KE. Natomiast w przypadku pozostałych programów problemem jest system wdrażania. Śląski program regionalny został przyjęty we wrześniu i mamy pierwsze pieniądze na naszym koncie. Jednak konkursy nie wystartowały, bo ograniczają nas kwestie sprawności organizacyjnej. Tak samo jest w przypadku pozostałych programów. Środki unijne zostaną uruchomione w przyszłym roku z nielicznymi wyjątkami.
• Jak pani chce sobie poradzić ze słabą absorpcją środków unijnych w Funduszu Spójności?
- Rzeczywiście idzie to wolno. Jednak nie dlatego, że beneficjenci są niesprawni i nie radzą sobie z inwestycjami. Przyczyny leżą w barierach inwestycyjnych, takich jak prawo zamówień publicznych, prawo ochrony środowiska czy prawo budowlane. To one opóźniają realizację tych inwestycji. Żeby to zmienić, potrzeba będzie współdziałania wielu ministrów, na co liczę.
• Minister rozwoju regionalnego powinien mieć silną pozycję polityczną. Czy ma pani taką?
- Nie mam. Jestem osobą apolityczną, wziętą spoza świata polityki, specjalistą w tym, co robię. Jednak patrząc na doświadczenie minister Grażyny Gęsickiej, jestem dobrej myśli. Ona także pochodziła spoza świata polityki i potrafiła sobie wywalczyć szerszy zakres samodzielności niż to miało miejsce wcześniej w przypadku osób odpowiadających za rozwój regionalny i fundusze unijne. Dlatego wydaje mi się, że przy wsparciu ze strony premiera i innych członków rządu będę w stanie sobie poradzić z tym problemem.
• Czy przewiduje pani zmiany na listach projektów kluczowych do programów Infrastruktura i Środowisko oraz Innowacyjna Gospodarka?
- Wiem, jak te listy były tworzone, więc wydaje mi się, że jest potrzeba przyjrzeć się im ponownie. Nie chciałabym składać żadnych ostrych deklaracji czy też podejmować gwałtownych kroków. Na pewno będę brała pod uwagę to, czy projekty, które znalazły się na listach kluczowych, są przygotowane oraz czy są zgodne z celami programu, w ramach którego mają być realizowane.