RPP powinna zakończyć cykl zacieśniania polityki pieniężnej do połowy 2008 roku. Konieczne są jeszcze trzy podwyżki stóp po 25 pkt bazowych.
• Zaskoczyła pana prognoza MF wskazująca na wzrost inflacji w listopadzie do 3,5 proc.?
- Liczyłem się z tym, że inflacja wzrośnie, ale do niższego poziomu. Wcześniej spodziewałem się, że inflacja w grudniu wyniesie około 3 proc., a tymczasem wynik będzie wyższy. Ta informacja uzupełnia nam dotychczasowy obraz danych. Cały czas inflacja jest wyższa od naszego celu, czyli 2,5 proc., rośnie deficyt na rachunku obrotów bieżących, mamy nierównowagę na rynku pracy i w finansach publicznych. Cały czas rzeczywiste tempo wzrostu PKB przekracza potencjalne, które szacujemy na 5,5 proc. Wszędzie mamy tylko nasilenie impulsów, które mogą przyczynić się do wzrostu inflacji.
• Czy wiedząc, że inflacja wzrośnie powyżej 3,5 proc. na koniec roku, RPP nie powinna podwyższyć w listopadzie stóp procentowych o 50 pkt bazowych?
- Stosując nasze instrumenty, powinniśmy to robić racjonalnie i ostrożnie, aby nie wpływać w sposób negatywny na tempo wzrostu gospodarki. Dlatego właściwsze są ruchy po 25 pkt. One są już sprawdzone.
• Bieżące dane w połączeniu z prognozą wzrostu inflacji to wystarczający argument za podwyżką w grudniu?
- Chcemy w stosunkowo szybkim czasie sprowadzić inflację do celu, czyli 2,5 proc., i potem zakotwiczyć ją na stałe blisko celu. Tymczasem inflacja w pierwszym kwartale 2008 r. będzie balansować wokół 3,5 proc. Dlatego niczego nie można wykluczyć i dlatego nie wykluczam zacieśnienia polityki monetarnej w grudniu. W lutym będziemy mieli następną projekcję inflacyjną, ale oceniam, że do tego czasu powinna nastąpić jedna podwyżka stóp.
• Lepiej dokonać podwyżki wcześniej?
- Prewencja kosztuje mniej niż spóźnienie się z podwyżkami. Wtedy trzeba dokonywać ruchów większych niż tylko o 25 pkt bazowych. Dlatego im wcześniej dokonamy kolejnych podwyżek, tym lepiej.
• Jednak za wzrost inflacji odpowiadają ceny żywności i paliw.
- Wiadomo, że na inflację działają czynniki podażowe, takie jak ceny ropy i żywności, na które nie mamy wpływu, i popytowe, na które mamy wpływ. Ale nawet te czynniki podażowe mogą się przełożyć na oczekiwania inflacyjne i wywołać wzrost innych cen. Co prawda złoty jest silny, a dynamika PKB niższa niż w I kwartale, to jednak za mało, by zahamować wzrost inflacji.
• Wskazywał pan, że inflacja może wrócić do 2,5 proc. na koniec I kwartału 2009 r. Czy kolejne podwyżki są konieczne?
- Nie widzę w tym sprzeczności. Podwyżki są konieczne, bo obecny poziom głównej stopy NBP, czyli 5 proc., nie wystarczy do obniżenia i utrzymania inflacji w celu. Dlatego potrzebne są jeszcze dwa, trzy ruchy po 25 pkt proc. Lepiej też byłoby zakończyć cykl zacieśniania polityki pieniężnej do połowy 2008 r.
• MARIAN NOGA
profesor nauk ekonomicznych, były rektor Akademii Ekonomicznej we Wrocławiu i senator