Patrząc na dane o produkcji przemysłowej, trudno oprzeć się zdziwieniu, że skoro jest tak dobrze, to czemu jest gorzej. Bo gdy GUS informuje o dwucyfrowym wzroście produkcji, analitycy kręcą głowami i obniżają prognozy wzrostu PKB w I kwartale. Dzieje się tak dlatego, że stanęły inwestycje, a Polacy przestali kupować.
Widać to nie tylko w kiepskich ostatnio danych o sprzedaży detalicznej, ale także we wczorajszej informacji GUS. Spadła bowiem produkcja mebli, która w sporej części trafiają na rynek wewnętrzny, oraz maszyn i urządzeń, kupowanych zwykle przez inwestujące firmy.
To, że przemysł ma się dobrze, jest zasługą zagranicy. Dzięki poprawie sytuacji gospodarczej na świecie odbiorcy spoza Polski chętnie kupują polskie towary.
My na razie mamy stabilizację na niskim poziomie. Sytuacja nieco się poprawi, gdy ruszą na całego inwestycje publiczne wstrzymane przez zimę, ale do większego przyspieszenie rozwoju polskiej gospodarki konieczne są inwestycje firm i zakupy Polaków. Fakt, że obie grupy są niechętne do wydawania pieniędzy, pokazuje, że ani przedsiębiorcy, ani konsumenci jeszcze nie są pewni, że kryzys się już zakończył. I dopóki tej pewności nie uzyskają, ożywienie będzie gdzie indziej.