Czas pokaże, czy Polacy zaufają serwisom social lending i wejdzie im w krew pożyczanie pieniędzy w internecie. Niestety, potencjalni inwestorzy zamiast kalkulować zyski, stawiają sobie teraz pytanie, czy w ogóle odzyskają zainwestowane oszczędności.
Twórcy serwisów zapewniają, że stosowany przez nich system zabezpieczeń i weryfikacji danych sprawi, że liczbę niespłaconych pożyczek uda się utrzymać na poziomie porównywalnym do brytyjskiej Zopy, gdzie w zeszłym roku nie spłacono zaledwie 0,1 proc. długów. Nie wiem, czy jednak można być takim optymistą i bezgranicznie wierzyć w uczciwość pożyczkobiorców. Banki mają dużo lepsze instrumenty prawne, a jednak sporo ludzi i tak nie płaci rat w terminach. Trudno jednak wymagać cudów. Jeśli chcemy porządnie zarabiać, trzeba zdecydować się na ryzyko. Mniej odważni mogą zawsze założyć lokaty bankowe.