Z 10,5 mln hektarów upraw ubezpieczonych jest tylko około 10 proc. Na najbardziej zagrożonych suszą terenach rolnicy nie mogą wykupić polisy z dopłatą. Od 2010 r. rolnicy bez polisy na uprawy w razie klęski dostaną tylko połowę pomocy publicznej.
Zakończył się jesienny sezon na zawieranie obowiązkowych ubezpieczeń rolnych z dopłatą z budżetu państwa. Zgodnie z nową ustawą (weszła w życie w sierpniu) do czerwca 2009 r. rolnicy muszą wykupić polisy na przynajmniej 50 proc. areału.
- Opóźnienie w procesie legislacyjnym spowodowało, że zaczęliśmy sprzedaż w październiku, a nie we wrześniu - mówi Konrad Rojewski, odpowiedzialny za ubezpieczenia rolne w PZU.
Szacuje, że zainteresowanie rolników jest o 15-20 proc. większe niż w 2007 roku, kiedy polisy były jeszcze dobrowolne.
- Sprzedaż będzie większa o 40-50 proc. w stosunku do roku ubiegłego - dodaje Andrzej Janc, dyrektor biura ubezpieczeń rolnych Concordia Polska TUW.
Konrad Rojewski szacuje, że w ubiegłym roku rynek ubezpieczeń dotowanych był wart około 60 mln zł, w tym roku będzie to ponad 70 mln zł. Andrzej Janc przewiduje, że jeszcze więcej - około 100 mln zł. Szacunki ekspertów są rozbieżne, ale różnią się także względem informacji z KNF. Z danych nadzoru finansowego wynika, że w ubiegłym roku na ubezpieczenia upraw rolnicy wydali około 109 mln zł, w 2006 roku 56 mln zł, a w 2005 niecałe 30 mln zł.
- Te dane oddają tylko trend, czyli niemal 100-proc. wzrost rok do roku składek za dotowane ubezpieczenia upraw. Rzeczywiste wartości są niższe - mówi Konrad Rojewski.
Eksperci wierzą jednak, że ten rynek może być kilkukrotnie większy, bo do tej pory z około 10,5 mln hektarów upraw tylko 1,1 mln jest ubezpieczonych.
- Realne jest objęcie ubezpieczeniami 4-5 mln hektarów w kilka lat - mówi Andrzej Janc.
Prawo przewiduje, że rolnicy, którzy uzyskali w 2007 roku dopłaty bezpośrednie do gruntów rolnych z UE, spełnią obowiązek ubezpieczenia, jeśli ubezpieczą uprawy do końca czerwca 2009 r.

Sankcje będą większe

Jednak może być z tym problem. Opłata na rzecz gminy z tytułu niespełnienia obowiązku to 2 euro za każdy hektar, jaki powinien być objęty ubezpieczeniem. Jeśli przeciętne gospodarstwo rolne ma 8 hektarów, z czego 50 proc. powinno być ubezpieczone, to daje średnio 8 euro kary.
- Brak polisy nie ma wpływu na ubieganie się o płatności bezpośrednie - dodaje Iwona Chromiak z Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi.
Bardziej dotkliwe sankcje za brak polis mają dopiero wejść w życie.
- Unijne zasady udzielania pomocy publicznej nakazują od 2010 roku 50-proc. redukcję pomocy krajowej w przypadku wystąpienia niekorzystnych zjawisk atmosferycznych, jeśli rolnik nie miał ubezpieczonych przynajmniej 50 proc. upraw - mówi Iwona Chromiak.
Jednak jeśli rolnikowi nie będzie zależało na ochronie, a tylko na spełnieniu obowiązku, może wybrać tylko jedno ryzyko z pięciu wymienionych w ustawie i kupić najtańszą polisę, od gradu. Ryzyka powodzi, suszy, ujemnych skutków przezimowania czy przymrozków wiosennych są już znacznie droższe.
- Sankcje nie będą stosowane, gdy rolnik nie spełni obowiązku, jeśli dostanie ofertę ubezpieczenia w stawkach przekraczających 6 proc. sumy ubezpieczenia i będzie miał dwie pisemne odmowy z zakładów ubezpieczeń, które zawarły z ministrem rolnictwa umowy w sprawie dopłat - mówi Iwona Chromiak.
6 proc. to graniczna kwota składki, jaką towarzystwo może pobrać, żeby klient mógł skorzystać z dotacji. Odmowę stosunkowo łatwo dostać, jeśli rolnik wystąpi z wnioskiem o ubezpieczenie na wypadek suszy. Kosztuje ono nawet 10 proc. sumy ubezpieczenia, a umowę z ministerstwem mają tylko trzy firmy niechętnie wystawiające polisy za mniej niż 6 proc.
- W niektórych regionach kraju susza to bardzo duże ryzyko. W tym roku wypłaciliśmy z tego tytułu około 150 mln zł odszkodowań, a więc kilkakrotnie więcej niż zebraliśmy składek - mówi Konrad Rojewski.
W praktyce oznacza to, że najbardziej potrzebujący ochrony rolnicy mogą kupić tylko polisę bez dotacji.

Nieścisłe przepisy

Wysokość składek to niejedyny problem.
- Ustawa przewiduje, że ubezpieczenie zadziała, jeśli susza zniszczy 25 proc. plonu. Łatwo o spór, czy straty wyniosły 24 proc. i rolnik nie dostanie odszkodowania, czy może 26 proc. - mówi Andrzej Janc.
Trudno to określić, bo rolnicy nie prowadzą dokumentacji o plonach w poprzednich latach, więc nie wiadomo, od czego liczyć 25 proc. W przypadku gradobicia czy mrozu straty można ocenić wizualnie. W przypadku szkód zgłaszanych po suszy trudno ocenić, czy niższe plony wynikają z braku wody, czy np. z terminu siewu lub sposobu nawożenia.
Podobny problem z uzyskaniem 6-proc. stawki za pełen zakres ochrony mają sadownicy, stąd eksperci i środowisko rolników dążą do czwartej nowelizacji ustawy.
Podstawa prawna
• Nowelizacja ustawy o ubezpieczeniu upraw rolnych i zwierząt (Dz.U. z 8 sierpnia 2008 r. nr 145, poz. 918).
Rynek ubezpieczeń rolnych / DGP