Konkurencja i zapowiadane zaostrzenie norm ekologicznych sprawiły, że spada liczba niezależnych, prywatnych stacji paliw. Dla klientów może to jednak oznaczać wzrost jakości usług i lepszą jakość paliw.

Przy polskich drogach coraz rzadziej widujemy stacje nieopatrzone logo którejś ze znanych sieci. Dlaczego nikomu nic niemówiące nazwy Petrela czy Xnaft zastępują łatwo rozpoznawalne marki jak Orlen, Lotos, BP, Shell czy Statoil? Bo te drugie oferują nie tylko wyższy standard i więcej usług, lecz jednocześnie budzą większe zaufanie kierowców, którzy przywiązują coraz większą wagę do jakości paliwa. Nawet mniej znane marki sieci stacji jak Moc, Jakość Zysk, Huzar czy Delfin skuteczniej przyciągają klientów niż pojedyncze placówki no name. Zdaniem ekspertów ten trend będzie się umacniał, tym bardziej że niezależnym stacjom coraz trudniej jest konkurować cenowo z silniejszymi rywalami. Nie mówiąc już o dynamicznie rosnącej liczbie stacji przy supermarketach, które oferują paliwo tańsze nierzadko o 20-25 gr na litrze. Dla tych ostatnich sprzedaż paliw jest jedynie działalnością dodatkową, przyciągającą klientów na zakupy i nie musi być dochodowa.
Nie tylko paliwo, ale także usługi
Broniąc się przed konkurencją, tradycyjne sieci stacji wzbogacają ofertę.
- Rozwój rynku powoduje, że stacje przestają być tylko punktem zakupu paliw, pojawiły się sklepy, bary, i inne usługi, różni operatorzy proponują nowe rozwiązania, chcąc wieloma kanałami walczyć o klienta - mówi Szymon Araszkiewicz, analityk monitorującej rynek paliw firmy e-petrol.
Proces konsolidacji przyspieszyło zaostrzenie norm ochrony środowiska, które mają obowiązywać od nowego roku. Ich spełnienie wiąże się dużymi wydatkami, czasem zbyt wysokimi na kieszeń pojedynczego właściciela. W efekcie po latach dominacji prywatnych, niezależnych stacji polski rynek sprzedaży detalicznej paliw porządkuje się, zmierzając do modelu zachodniego, gdzie niezrzeszone stacje paliw należą do mniejszości.
Przejmują małych właścicieli
Coraz więcej pojedynczych stacji przyłącza się do mniejszych lub większych sieci bądź znika z rynku.
- Prywatni właściciele posiadający najczęściej jedną lub dwie placówki zrozumieli, że samodzielnie nie są w stanie przetrwać na rynku. Decydują się na sprzedaż, franszyzę bądź jakąś inną formę stowarzyszenia czy partnerstwa z większymi sieciami - mówi Wojciech Wiśniewski przewodniczący rady nadzorczej i właściciel spółki WW Energy skupiającej już ponad 40 stacji paliw.
Wyjaśnia, że dzięki przyłączeniu się do sieci właściciel stacji zyskuje upusty zarówno przy zakupie towarów, jak i paliwa.
- Ponadto wprowadzenie rozpoznawanej marki zdecydowanie zwiększa liczbę klientów - tłumaczy Wojciech Wiśniewski.
W efekcie, w najbliższych latach nie należy się spodziewać wzrostu liczby stacji, a raczej zmiany struktury rynku na rzecz stacji sieciowych. Trend ten jest już widoczny - choć nadal połowa z ok. 6,8 tys. stacji paliw w Polsce należy do niezależnych operatorów, to niektóre palcówki zaliczane do tej grupy są zrzeszone w różnego rodzaju grupach lub działając na zasadzie franszyzy.
Rosyjska ekspansja
Rosnąca konkurencja i ciężka sytuacja niezrzeszonych stacji prywatnych stwarza dobrą okazję do ich przejmowania. Silnym kupującym na rynku stacji jest rosyjski Łukoil, który ma już ponad 100 placówek.
- Rosyjski inwestor działa bardzo dynamicznie. Formy są różne, kupuje na własność, oferuje franszyzę lub też proponuje własną markę i dostawę paliw. Za wszelką cenę chce wejść do Polski - mówi GP jeden z uczestników rynku.
Po przejęciu stacji Jet od ConocnoPhillips, Łukoil zapowiadał, że docelowo chciałby dysponować na polskim rynku siecią nawet 200-300 stacji. Pojedyncze stacje skupuje również WW Energy. Firma przygotowuje się do przejęcia kolejnych 30 stacji, a jej celem jest utworzenie sieci obejmującej ok. 100 stacji działających pod logo WW Energy.
- W ciągu trzech lat liczba stacji niezależnych drastycznie spadnie. Rynek będzie bardziej dojrzały, a jakość paliw i usług lepsza - mówi Hanka Krzyżańska, prezes Lotos Paliwa.
- Nie należy jednak się spodziewać obniżek cen paliw - dodaje.
OSTRZEJSZE NORMY DLA STACJI BĘDĄ PÓŹNIEJ
Z ustaleń GP wynika, że Ministerstwo Gospodarki może po raz kolejny przedłużyć termin modernizacji zbiorników paliwowych na stacjach benzynowych. Wnioskowała o to Ogólnopolska Federacja Stowarzyszeń Pracodawców i Właścicieli Stacji Paliw, zrzeszająca kilkuset niezależnych operatorów stacji. Obowiązek wymiany bądź ich modernizacji zbiorników na droższe i bardziej bezpieczne dwuściankowe, a także zainstalowania kilku dodatkowych urządzeń na stacjach, podyktowany jest dbałością o ochronę środowiska. Przepisy określa rozporządzenie ministra gospodarki w sprawie warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać bazy paliw i stacje paliw płynnych, początkowo z 2000 roku, znowelizowane w 2002 roku, a następnie ponownie w listopadzie 2005 r. Zdaniem części ekspertów część stacji nie zdążyłaby dostosować się do rozporządzenia z uwagi na wysokie koszty i problemy z wykonawstwem. Na dziś resort gospodarki zwołał konferencję w tej sprawie.
Krzysztof Grad
Stacje benzynowe w Polsce / DGP