Związkowcy chcą, aby projekt specustawy stoczniowej obejmował nie tylko pracowników stoczni Szczecin i Gdynia, ale także spółek zależnych - powiedział we wtorek dziennikarzom sekretarz stanu w Kancelarii Premiera Michał Boni.

"Na dzisiaj nie zgadzamy się, aby spółki zależne objąć działaniami, wynikającymi z projektu. Uważamy, że postulat ten zwiększa koszty. Naszym zdaniem podmioty te (spółki współpracujące ze stoczniami - PAP) są samodzielne. Będziemy analizowali propozycje związkowców, ale to wymaga jeszcze czasu"- powiedział Boni w przerwie rozmów ze związkowcami.

Przewodniczący "Solidarności" Stoczni Gdynia Dariusz Adamski powiedział dziennikarzom, że pracownicy spółek zależnych stanowią 20 proc. całej załogi stoczni Gdynia i Szczecin. "Rząd zgadza się z nami, że największym majątkiem stoczni są ich pracownicy. Przed nami jeszcze ustalenia nad zapisami projektu dotyczącymi ochrony praw pracowniczych, zabezpieczeń emerytalnych oraz programu dobrowolnych odejść z pracy" - dodał Adamski.

We wtorek w Warszawie trwa kolejne spotkanie stoczniowców z Gdyni i Szczecina z przedstawicielami rządu w sprawie projektu specustawy stoczniowej. Rozmowy dotyczą sposobu i trybu sprzedaży majątku stoczni. Kwestie poświęcone prawom pracowniczym przewidziano na środę i czwartek. Stronę rządową reprezentują m.in.: sekretarz stanu w Kancelarii Premiera Michał Boni, wiceminister skarbu Zdzisław Gawlik oraz wiceminister pracy Czesława Ostrowska.

Boni powiedział, że związkowcy zgłosili wniosek, aby stworzyć mechanizm stałego monitorowania przez stronę społeczną sprzedaży majątku stoczni. "Szukamy formuły prawnej, która pozwoli to zrealizować" - dodał.

Minister z Kancelarii Premiera poinformował również, że nadzór nad sprzedażą majątku stoczni będzie sprawował minister skarbu. W uzgodnieniu z Komisją Europejską ma on powołać tzw. obserwatora (osobę z uprawnieniami syndyka) monitorującego zmiany zachodzące w stoczniach.

Przyjęliśmy postulat związkowców, aby informacje o przebiegu sprzedaży stoczni, przekazywane przez obserwatora KE, trafiały również do strony społecznej - powiedział Boni. Zapewnił, że aktywa stoczni będą sprzedawane po jak najwyższej cenie.

Związkowcy domagają się od rządu gwarancji wypłat wynagrodzeń do momentu wejścia w życie tzw. specustawy stoczniowej, zatrudnienia jak największej liczby stoczniowców u nowych inwestorów, a także kontynuowania produkcji statków w sprzedanych stoczniach.

Obie stocznie zatrudniają blisko 9 tys. osób

Boni zapowiedział, że po poniedziałkowym spotkaniu ze związkowcami, rozmowy w sprawie projektu potrwają do czwartku i będą dotyczyły m.in. podziału i sprzedaży stoczni, spłaty długów oraz ochrony praw pracowniczych. Związkowcy mają mieć czas na akceptację wypracowanych wspólnie z rządem rozwiązań do przyszłego poniedziałku.

Tworzenie specjalnej ustawy jest związane z decyzją Komisji Europejskiej, która uznała, że pomoc udzielona stoczniom w Gdyni i Szczecinie jest nielegalna i dała polskiemu rządowi czas do 6 czerwca 2009 roku na wyprzedaż ich majątku. Ma to pozwolić na kontynuowanie ich działalności i zachowanie miejsc pracy.

Komisja Europejska, podejmując swoją decyzję, nie daje jednak żadnych gwarancji, że nie będzie zwolnień w zakładach - dlatego jest gotowa zapewnić wsparcie dla zwalnianych pracowników z unijnych funduszy, zwłaszcza globalizacyjnego i społecznego.

Wyprzedaż majątku stoczni ma być zorganizowana pod kontrolą wierzycieli tak, by przyniosła jak najwięcej pieniędzy. Formalnie spłata długów spadnie na spółki: Stocznia Gdynia i Stocznia Szczecińska Nowa, które ostatecznie zostaną bez majątku i będą zlikwidowane.

Obie stocznie zatrudniają blisko 9 tys. osób.