Stocznie nie zwrócą większości pomocy publicznej, ponieważ jest mało prawdopodobne, by pozwoliła na to sprzedaż ich majątku - powiedział w czwartek PAP ekspert stoczniowy, b. prezes Agencji Rozwoju Przemysłu Arkadiusz Krężel.

"Myślę, że ten maksymalny zwrot pomocy publicznej jest bardziej wirtualny. Państwo nie otrzyma zwrotu większości pomocy publicznej, bo to niemożliwe, dlatego że jest mało prawdopodobne, żeby sprzedaż majątku w przetargu pozwoliła na spłacenie pomocy publicznej i wierzycieli" - zaznaczył.

Dodał, że czas (do końca maja 2009 r.), który dała KE polskiemu rządowi na przeprowadzenie zmian, które mają uchronić stocznie przed upadłością, jest wystarczający. Jego zdaniem, będą mogły one do tego czasu podpisać nowe kontrakty na budowę statków.

Zdaniem Krężela, firma ISD Polska powinna wystartować w przetargu na Stocznię Gdynia, ponieważ połączenie tego przedsiębiorstwa ze Stocznią Gdańsk jest "technologicznie i ekonomicznie niezbędne".

Krężel nie wykluczył możliwości, że w przetargu - który jest otwarty - ziemię, na której znajduje się stocznia, będą chcieli kupić deweloperzy

"ISD musi wystartować w przetargu. Dla tej firmy kwestia posiadania Stoczni Gdynia to jedyna możliwość funkcjonowania biznesowego na rynku" - powiedział. Wyjaśnił, że stocznia w Gdyni posiada doki, a w Gdańsku znajdują się tylko pochylnie. "Budowanie statków na pochylniach jest nieefektywne, ponieważ na nich zawsze buduje się drożej niż w dokach" - wyjaśnił.

"Posiadając dwa doki Stoczni Gdynia ISD ma możliwość agregacji konstrukcji stalowych w Gdańsku, transportowania ich do gdyńskich doków i montażu w nich statków" - dodał. Podkreślił, że na całym świecie odchodzi się od pochylni, jako miejsca budowania statków, na rzecz doków. Jego zdaniem takie działania podejmie też ISD Polska.

W opinii eksperta, w przetargu na Stocznię Gdynia mogą wystartować też firmy, które będą chciały produkować konstrukcje stalowe, platformy wiertnicze i części statków, ale nie sądzi on, by jakaś oferta przebiła ofertę ISD.

Krężel nie wykluczył możliwości, że w przetargu - który jest otwarty - ziemię, na której znajduje się stocznia, będą chcieli kupić deweloperzy. "Koszty wyburzenia mogą być jednak horrendalne, co firmom deweloperskim może się wcale nie opłacać" - dodał. Jego zdaniem, firmy te mogą najwyżej kupić fragmenty terenów stoczniowych.

"Stocznia Szczecińska jest atrakcyjna dla tych, którzy chcą zajmować się produkcją konstrukcji stalowych, magazynowaniem i logistyką"

Zdaniem Krężela, w przetargu na Stocznię Szczecińską wystartuje konsorcjum Mostostalu Chojnice i norweskiej stoczni Ulstein, które będzie chciało w Szczecinie budować niewiele statków, ale za to specjalistycznych. Dodał, że tereny Stoczni Szczecińskiej nie będą raczej atrakcyjne dla deweloperów, bo w stolicy woj. zachodniopomorskiego jest wiele bardziej interesujących obszarów pod zabudowę.

"Stocznia Szczecińska jest atrakcyjna dla tych, którzy chcą zajmować się produkcją konstrukcji stalowych, magazynowaniem i logistyką" - podkreślił.

Komisja Europejska wydała w czwartek decyzję w sprawie stoczni w Gdyni i Szczecinie, uznając udzieloną im pomoc publiczną za nielegalną, ale dając polskiemu rządowi czas do końca maja 2009 na przeprowadzenie zmian, które mają uchronić stocznie przed upadłością.

W oficjalnym komunikacie KE precyzuje, że chodzi o wyodrębnienie majątku trwałego stoczni i jego sprzedaż w drodze "otwartych, przejrzystych, niedyskryminacyjnych i bezwarunkowych" przetargów, co pozwoli uzbierać środki na spłatę długów, a także - w maksymalnym stopniu - zwrot pomocy. Firmy, które wykupią majątek stoczni, będą mogły bez obciążenia długami prowadzić działalność - choć niekoniecznie stoczniową. (