Los stoczni w dużym stopniu zależy od relacji polskiego rządu z Komisją Europejską - powiedział dziś w I programie Polskiego Radia wicepremier i minister gospodarki Waldemar Pawlak.

"W stosunku do instytucji finansowych, które przeszarżowały z ryzykiem, stosuje się bardzo radykalne programy pomocowe. Nikt nie pyta się, czy jest to zgodne z zasadami udzielania pomocy publicznej. W stosunku do stoczni mamy zgoła inną filozofię" - powiedział wicepremier.

"Ważne, abyśmy potrafili wykorzystać majątek, zasoby i doświadczenie (stoczni). Wielką wartością w tych przedsiębiorstwach są nie tyle obiekty, co ludzie i ich kwalifikacje" - dodał Pawlak.

"Należy sprawnie wykorzystać majątek stoczni"

Jego zdaniem, należy "sprawnie wykorzystać majątek stoczni" i doprowadzić do tego, aby pracownicy tych zakładów "mogli szybko i efektywnie podejmować nowe wyzwania i produkować nowe rzeczy". "Czy to będą statki, czy też inne obiekty, to już patrzmy na to z mniejszą dociekliwością" - powiedział.

"Ważne, żeby proces decyzyjny (Komisji Europejskiej w sprawie stoczni) nie przeciągał się tak długo. W przypadku instytucji finansowych decyzje takie były podejmowane w kilka dni i nie chodziło o takie pieniądze jak w przypadku stoczni" - powiedział.

"Stocznie powinny być sprywatyzowane"

Podkreślił, że stocznie powinny być sprywatyzowane.

Dziś wieczorem resort skarbu ma przesłać komisarz ds. konkurencji Neeli Kroes zapewnienie, że akceptuje jej propozycję ratowania przemysłu stoczniowego.

"Co do zasady akceptujemy propozycję pani Neeli Kroes w sprawie ratowania przemysłu stoczniowego" - powiedział dziś Zdzisław Gawlik.

"Podejmujemy wszelkie starania, aby zbywany majątek stoczniowy mógł być zagospodarowany w taki sposób, aby na terenie zakładów istniała możliwość prowadzenia działalności stoczniowej. Tego typu deklaracje prześlemy pani komisarz Neeli Kroes" - wyjaśnił Gawlik.

Dodał, że inne rodzaje działalności gospodarczej na terenie stoczni również są uwzględnione.

"Złożone we wrześniu przez inwestorów w Komisji Europejskiej plany restrukturyzacji stoczni zakładały uruchomienie pewnych rodzajów działalności, a także oceniały, że pewna część nieruchomości jest zbędna" - powiedział wiceminister.

KE: dotąd polski rząd nie odpowiedział jasno, czy zgadza się na proponowane rozwiązanie

KE uważa, że dotąd polski rząd nie odpowiedział jasno, czy zgadza się na rozwiązanie, które polega na sprzedaży majątku trwałego, spłacie długów i likwidacji stoczni, co - jej zdaniem - daje szansę na zachowanie miejsc pracy w zakładach, jakie powstaną w ich miejsce.

KE grozi, że w przypadku braku zgody polskiego rządu, podejmie decyzję o zwrocie pomocy publicznej przyznanej stoczniom Szczecin i Gdynia po wejściu Polski do UE w 2004 roku, co oznacza ich upadłość.

Na razie negatywna decyzja nie grozi stoczni w Gdańsku, która jest w lepszej sytuacji, bowiem została już sprywatyzowana i otrzymała mniejszą pomoc z budżetu państwa. Komisarz Kroes domaga się jednak przesłania jak najszybciej osobnego planu restrukturyzacji dla tego zakładu.