Wydawcy książek przygotowują się do spowolnienia rynku w przyszłym roku. Mniej obawiają się wydawcy podręczników, bardziej - wydawcy książek beletrystycznych.
W rok 2008 branża wydawnicza weszła z nadzieją co najmniej na powtórkę świetnych wyników sprzedaży z roku 2007, w którym - według badającej rynek Biblioteki Analiz - wartość rynku wzrosła o 9 proc., do 2,57 mld zł. Kryzys finansowy na świecie, a w konsekwencji zapowiadane w Polsce spowolnienie gospodarki, zmusza jednak wydawców do korekty prognoz na przyszły rok.
- Cały rynek wydawniczy będzie wciąż rósł, ale myślę, że trzeba liczyć się ze spowolnieniem - mówi GP Stanisław Wedler, prezes Wydawnictw Szkolnych i Pedagogicznych, największego gracza na rynku.
- Książka zawsze cierpi w pierwszej kolejności, gdy obniża się poziom życia i ludzie zaczynają oszczędzać. Jeśli tak będzie w Polsce w przyszłym roku, to rynek może zwolnić. Ale na razie nastroje w branży są dobre. Nawet brytyjski wydawca, z którym ostatnio rozmawiałem, twierdził, że obecna sytuacja nie powinna dotknąć książki - mówi Piotr Marciszuk, prezes wydawnictwa edukacyjnego Stentor, a jednocześnie przewodniczący sekcji edukacyjnej Polskiej Izby Książki.
Zarówno on, jak i Stanisław Wedler uważają, że rynek edukacyjny i publikacji dla fachowców jest znacznie mniej narażony na kryzys, niż pozostałe segmenty.
- Dużo się mówi dziś o kryzysie i oczywiście też mamy swoje obawy, bo książka dla wielu osób jest dobrem, z której zakupu można zrezygnować. Na razie niczego niepokojącego nie zauważamy, ale wiadomo, że ewentualne negatywne skutki są rozłożone w czasie. Trudno dziś powiedzieć, jaka będzie ich skala - dodaje w rozmowie z GP Tomasz Gancarz, członek zarządu i dyrektor ds. planowania i rozwoju krakowskiego Wydawnictwa Znak.

Ten rok jeszcze dobry

Wydawcy uważają, że ten rok będzie dla nich dobry, ale pełny obraz będą mieli dopiero na koniec roku.
- IV kwartał jest w naszej branży najlepszy, więc na podsumowanie całego roku trzeba poczekać do jego zakończenia. Ale dotychczasowe wyniki tego roku są równie dobre jak w poprzednim - podkreśla Tomasz Gancarz.
Spodziewa się, że jego spółka ten rok zakończy z wynikami podobnymi do ubiegłorocznych, który zamknęła z 37,6 mln zł przychodów. Liczy, że hitami jesieni okażą się kolejna książka Normana Davies'a Europa Walczy, a także album zdjęć Ryszarda Kapuścińskiego i książki o Misiu Paddingtonie, które mają powtórzyć sukces Mikołajka.
- Jestem bardzo zadowolony z tego roku. Jest bardzo udany, a spotkania z wydawcami polskimi to potwierdzają - zapewnia z kolei Stanisław Wedler z WSiP.
Kuba Frołow, redaktor naczelny Biblioteki Analiz, firmy zajmującej sią badaniem rynku wydawniczego, studzi jednak optymizm części wydawców co do tegorocznych wyników. Według niego, jeśli wartość rynku na koniec 2008 roku będzie podobna do ubiegłorocznej, to branża będzie mogła uznać to za sukces, ale - zdaniem Kuby Frołowa - trzeba liczyć się jednak z niewielkim spadkiem wartości rynku.
- Ubiegły rok był dotychczas rekordowy pod względem wzrostu i tym razem się nie powtórzy. Jest kilka czynników, które to spowodują. Wśród nich brak bestsellerów, trudności z dystrybucją, a także bardziej zachowawcza polityka wydawców jeśli chodzi o nakłady po dużych zwrotach z ubiegłego roku - tłumaczy.
Przyznaje, że trudno prognozować, jak zachowa się rynek w przyszłym roku, ale jeśli sytuacja gospodarcza się pogorszy, ludzie zaczną oszczędzać także na książkach. Wydawcy powinni więc jego zdaniem ostrożniej szacować nakłady i kupować nowe licencje.
- Wydawcy powinni zacisnąć pasa, jeśli chodzi o apetyty i fantazje, a bardziej skupić się na skutecznej sprzedaży tego, co już wydali. Na rynku jest za dużo tytułów, a ich liczba wciąż rośnie. Ciągle powstają też nowe, małe wydawnictwa, którym może być trudniej, gdy sytuacja na rynku się pogorszy - dodaje.
Branża zgadza się, że rynek już teraz jest trudny, przez co zmierza w kierunku konsolidacji, a kryzys może ją jeszcze przyśpieszyć.
- Bariera wejścia na rynek jest coraz większa, rosną koszty promocji, coraz trudniej zaistnieć z nowym tytułem - wylicza Piotr Marciszuk.

Nadejdzie konsolidacja

Na konsolidację najbardziej liczy największy gracz na rynku WSiP. W ten sposób chce realizować strategię dywersyfikacji przychodów, które w coraz większym stopniu pochodzić mają nie tylko z książek edukacyjnych, ale także innych segmentów rynku wydawniczego. Ma to uchronić spółkę przed efektami sezonowości sprzedaży, jaka ma miejsce na rynku podręczników. Dlatego WSiP przejął niedawno niewielkie wydawnictwo Book House, specjalizujące się w książkach dla dzieci, oraz za 13,3 mln zł Zieloną Sowę, wydające m.in. literaturę piękną, dzieła filozoficzne, ale także pozycje dla dzieci i młodzieży.
- Można się spodziewać dalszych tego typu ruchów na rynku - ocenia Piotr Marciszuk.
Prezes WSiP nie kryje, że taki ma cel, ale podkreśla, że będzie on korzystny dla rynku i mniejszych wydawców, gotowych na konsolidację. Według niego, za dwa, trzy lata na rynku zostanie pięciu, sześciu dużych wydawców edukacyjnych.
- Oczywiście, badamy kolejne spółki, proponując im korzystne warunki współpracy, niekoniecznie sprowadzające się do przejmowania 100 proc. udziałów. Korzyści są ewidentne, wynikające z ograniczenia kosztów i wspólnej polityki wydawniczej - tłumaczy.
Zdaniem prezesa WSiP, warunkiem przetrwania jest też rozwijanie oferty multimedialnej. WSiP negocjuje właśnie umowę z Google, dzięki której w internecie będzie można przeglądać do 20 proc. zawartości oferowanych przez wydawcę książek, co będzie kolejnym sposobem na promocję i zwiększenie sprzedaży. Ale - jak zapewnie prezes - to nie koniec nowości multimedialnych.
- Oferta multimedialna to przyszłość. Wydawcy, którzy już teraz nie rozwijają tego segmentu, mogą mieć w przyszłości trudności - dodaje Stanisław Wedler.
Rynek ksiązki / DGP