Z unijnym dofinansowaniem szkoleń dla firm miało być lepiej niż dotychczas, a okazało się, że nie ma go wcale. Kiedy będzie? Może za rok. Ile? 14 razy mniej niż w poprzedniej siedmiolatce!
Kursy, szkolenia i studia podyplomowe dofinansowane z funduszy europejskich od lat cieszą się zainteresowaniem przedsiębiorców. W programach na lata 2007––2013 przeznaczono na ten cel 8,2 mld zł. Z oferty udostępnionej dzięki dotacjom skorzystało ponad 1,6 mln właścicieli firm i ich pracowników. Wygląda jednak na to, że „okres oświecenia” mamy już za sobą, a dostęp do wiedzy stanie się dobrem luksusowym. W programach na lata 2014–2020 na dofinansowanie usług rozwojowych dla firm zarezerwowano ok. 0,58 mld zł, czyli 14 razy mniej niż w poprzedniej transzy. W dodatku przygotowania do uruchomienia tych środków są w powijakach. Zmniejszy się też poziom dofinansowania – do tej pory najmniejsze firmy opłacały 20 proc. kosztów usług edukacyjnych, a często nie płaciły w ogóle. Teraz zapłacą połowę ceny.
Dofinansowanie usług edukacyjnych było co prawda najpopularniejszą formą wsparcia przedsiębiorców, ale formuła jego udzielania nie była doskonała. O granty ubiegały się podmioty organizujące kursy, szkolenia i studia podyplomowe i to one określały ich formę oraz tematykę. Nie zawsze odpowiadała ona rzeczywistemu zapotrzebowaniu i największym problemem niektórych projektów okazywał się brak chętnych. Do tego szkolenia pojawiały się okresowo, a informacja o aktualnej ofercie nie zawsze była dostępna. Dlatego pieniądze na lata 2014–2020 postanowiono wydać lepiej. Dofinansować można dowolną formę edukacji, a także doradztwa i coachingu. To przedsiębiorca ma wybierać usługę spośród oferty ogólnodostępnej na rynku i płacić za nią unijnymi pieniędzmi. Rozwiązanie takie nie jest nowością, tak właśnie przyznawano pierwsze granty edukacyjne z funduszy przedakcesyjnych. Zmianę uzasadniano wówczas problemami z obsługą narastającej lawinowo liczby przedsiębiorców zainteresowanych wsparciem. Dziś mamy jednak zupełnie inne warunki technologiczne... a pieniędzy starczy dla niewielu.
Podstawą nowego systemu jest elektroniczny Rejestr Usług Rozwojowych (RUR). To internetowa, ogólnopolska baza ofert, w której usługodawcy już mogą umieszczać swoje propozycje dla firm. Stanowi rozbudowaną wersję znanego od lat portalu www.inwestycjawkadry.info.pl i jest dostępna pod tym samym adresem. Jej koordynatorem jest Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości (PARP). Prezentowanie ofert w RUR jest bezpłatne.
Pieniądze na dofinansowanie są zarezerwowane w programach regionalnych (RPO), wszystkich oprócz mazowieckiego (województwo pomorskie jeszcze rozważa, czy udostępni przedsiębiorcom taką formę dofinansowania). To w poszczególnych województwach będą punkty, w których przedsiębiorcy uzyskają bony, którymi zapłacą za usługę lub promesę refundacji kosztów, które sami poniosą. Decyzje mają zapadać szybko, po wstępnym zbadaniu kwalifikowalności do udziału w projekcie.
W całym kraju obowiązuje wspólny limit 5 tys. zł dofinansowania na jedną osobę w odniesieniu do jednej usługi. Celem takiego ograniczenia jest to, by firmy szkoliły jak najwięcej pracowników. Jednocześnie dofinansowanie obejmie maksymalnie 50 proc. ceny wybranej usługi.
Na razie RUR stanowi tylko platformę informacyjną. Pieniądze na dofinansowanie z programów regionalnych nie tylko nie są jeszcze przyznawane, ale na razie nie zostały nawet wybrane podmioty odpowiedzialne za obsługę firm.
Konsekwencje opóźnień w uruchamianiu unijnego dofinansowania są po części łatane pieniędzmi z polskiego budżetu. Z Funduszu Pracy wydzielony jest Krajowy Fundusz Szkoleniowy (KFS), z którego, za pośrednictwem powiatowych urzędów pracy, dofinansowywane jest kształcenie ustawiczne pracowników i pracodawców. Niestety, korzystać mogą z niego wyłącznie osoby powyżej 45. roku życia. W 2014 r. budżet na KFS wynosił 50 mln zł, w tym roku było to prawie 180 mln zł i w wielu regionach został już wykorzystany.
Przeszkodą w uruchomieniu dofinansowania do usług rozwojowych są nie tylko przedłużające się przygotowania organizacyjne, ale i legislacyjne. Na podstawie założeń deklaracji bolońskiej z 2005 r. i zaleceń Parlamentu Europejskiego z 23 kwietnia 2008 r. Polska jest zobowiązana do wdrożenia Krajowego Systemu Kwalifikacji. Jest to ogół działań związanych z potwierdzeniem efektów uczenia się dla potrzeb rynku pracy, społeczeństwa obywatelskiego oraz indywidualnego rozwoju uczących się. Odpowiednia ustawa nie została jeszcze przyjęta, a Unia oczekuje, że uporamy się z tym do połowy przyszłego roku.
Na dodatek Komisja Europejska od lipca tego roku ma też zastrzeżenia do opracowanego przez Polskę systemu funkcjonowania Rejestru Usług Rozwojowych. Według biura prasowego Ministerstwa Infrastruktury i Rozwoju uwagi dotyczyły przede wszystkim ściślejszego powiązania RUR z krajowym systemem kwalifikacji, zapewnienia wyższej jakości usług oferowanych przez podmioty świadczące usługi oraz trwałości narzędzia po zakończeniu finansowania z Europejskiego Funduszu Społecznego.
Przedsiębiorcy nie mogą więc liczyć na unijne dofinansowanie szkoleń, kursów, studiów czy doradztwa w ciągu najbliższych miesięcy. A potem będą musieli szybko ustawiać się w kolejkach, bo dostępne pieniądze to kropla w morzu potrzeb.