Rząd próbuje obciążyć prezydenta odpowiedzialnością za własne niepowodzenia w sprawie limitów CO2 - uważa były wiceminister spraw zagranicznych Paweł Kowal (PiS).

Rząd twierdzi, że prezydent Lech Kaczyński zgodził się na unijny pakiet klimatyczno-energetyczny w wersji niekorzystnej dla Polski. W poniedziałek premier Donald Tusk ocenił, że "gdyby przyjąć kształt pakietu, na który zgodził się prezydent Lech Kaczyński", to "naraziłoby to Polskę na wielomiliardowe starty w przyszłości i podwyżkę cen energii elektrycznej do 90 proc.".

"Nie jest prawdą, że pan prezydent rok temu to wynegocjował" - podkreślił w środę Kowal w radiowych "Sygnałach Dnia". Jak zaznaczył, na szczycie Rady Europejskiej, w którym uczestniczył Lech Kaczyński, podjęto "polityczne ustalenia, że w ogóle trzeba redukować tę emisję", zaś konkretne limity emisji "były przydzielane już na etapie prac rządowych".

Według Kowala wiceminister środowiska zapewniał, że "limity CO2 nie będą przyczyną zmian cen prądu"

W ocenie Kowala "nie udało się rządowi, a próbował obciążyć kogoś innego".

Poseł PiS podkreślił też, że jeszcze na początku roku przedstawiciele rządu uspokajali, że w sprawie limitów CO2 wszystko jest w porządku. Według Kowala wiceminister środowiska Stanisław Gawłowski w lutym zapewniał, że "limity CO2 nie będą przyczyną zmian cen prądu".

Poniedziałkową wypowiedź premiera skrytykował we wtorek szef Kancelarii Prezydenta Piotr Kownacki. Prezydencki minister nazwał słowa Donalda Tuska "przykładem demagogii", który zasługuje na "największe potępienie" oraz "żerowaniem na najgłębszych obawach ludzi dla swoich celów medialnych".